[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Padam z nóg. Hubert oparł się o swój wózek i otarł pot z czoła. Nie przesadzaj. Marek z całej siły klepnął go w łopatkę.Chłopak z podziwem spojrzał na Aukasza, który właśnie wiózł paletę zapełnionąsolą. Już się nie dziwię, że bierzecie go zawsze ze sobą  sapnął. A ja się dziwię, jakim cudem udało ci się nas namówić, by śmy wzięli ciebie warknął Henry k. Tu zadziałał mój urok osobisty. Hubert wy szczerzy ł zęby. My ślisz, że to przez jego urok?  By ły wojskowy zwrócił się do Marka. Gdy by to by ła kwestia uroku, zamknęliby śmy go w piwnicy i nigdzie nie zabrali powiedział strażnik. Gońcie się  mruknął chłopak. Idz lepiej i poszukaj dziewczy n, zanim się ściemni  nakazał Henry k. A myuporządkujemy to wszy stko. Zamknęliby w piwnicy.Też mi coś  mruknął pod nosem Hubert, idąc przezopustoszałe miasto.Dziewczy ny nie zamierzały wchodzić do domów, więc zaglądał do sklepów, araczej do tego, co z nich zostało. Zobaczy sz, będziesz wy glądała świetnie. Z daleka usły szał pogodny głos Kasi.Iza w odpowiedzi coś odburknęła.Hubert wszedł przez rozbitą witry nę do dużego sklepu z odzieżą.W oddali zobaczy łKasię, która mówiła do zamknięty ch drzwi przebieralni. Powinnaś mieć coś eleganckiego  przekony wała. Wiesz, na różne okazje. Wcale, że nie  odparła grobowy m tonem Iza. Nie rozumiem, by łaś już na ty lu szabrach i nie wy korzy stałaś tego, by uzupełnićgarderobę.Hubert uśmiechnął się pod nosem.Z całą pewnością Iza nie my ślała ouzupełnianiu swojej garderoby o coś innego niż bojówki i czarne koszulki. No, już, wy chodz!  ponagliła Kasia.W końcu drzwi przebieralni się otworzy ły i stanęła w nich Iza w kwiecistejsukience.Na stopach wciąż miała ciężkie, wojskowe buty. Wy glądam jak Marika  burknęła. Wiesz, cokolwiek o niej mówić, to dziewczy na ma gust.W ty m momencie zauważy ły Huberta. Ee, cześć?  odezwał się, mając wrażenie, że jego obecność nie jest mile widziana. Krety n  mruknęła Iza, obróciła się na pięcie i znikła za drzwiami przebieralni. A ty też mógłby ś sobie coś znalezć  ofuknęła go niespodziewanie Kasia. Jakojedy ny ze Zwięcina nie masz garnituru ani nawet eleganckiej koszuli. Eee.no chy ba tak  zająknął się. No to już, do roboty  zagoniła go między regały.Wiele ubrań by ło poniszczony ch, dziurawy ch i wy płowiały ch, ale po kilkuminutach udało mu się znalezć coś dla siebie.W drodze powrotnej Hubert zaproponował, że popcha wózek Kasi, po brzegizaładowany ubraniami i bielizną.Iza, najwy razniej zła na cały świat, szła ze swoim wózkiemprzodem.Chłopak zastanawiał się, jak uda im się sensownie podzielić te łupy międzymieszkańców Zwięcina.A gdy zabrakło sensownej odpowiedzi, z zadowoleniem stwierdził, że toprzecież nie jego problem.Iza nagle zatrzy mała się na chodniku. Miały śmy wejść do apteki  przy pomniała, patrząc na szklaną witry nę iwy płowiały napis.Hubert kiwnął głową i kolbą pepeszy wy bił szy bę w drzwiach.Weszli do środka.Chłopak przeskoczy ł ladę i zaczął przeglądać półki.Dziewczy ny poszły na zaplecze. Czego potrzebujemy ?!  krzy knął, oglądając kolejne pudełka z lekami.Nie usły szał żadnej odpowiedzi. No chy ba nie jest wciąż na mnie wkurzona?  pomy ślał i nagle to poczuł.Powietrze w aptece jakby się zagęściło, owiał go delikatny, znajomy zapach.Wziął do rąkpepeszę, którą wcześniej dla wy gody odłoży ł na ladę, i się rozejrzał.Najciszej, jak ty lko mógł, skierował się na zaplecze.Najpierw zobaczy ł bladąKasię stojącą pod ścianą i Izę zasłaniającą ją przed czy mś.Bły skawicznie skierował lufę pepeszyw stronę, w którą patrzy ły dziewczy ny, i zobaczy ł olbrzy miego kota.Olbrzy miego jak nastandardy zwy kły ch dachowców [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •