[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak zakochany dureń?- Nie, jak mężczyzna, który ma jakiś cel, chce coś osiągnąć i nie przejmujesię przeszkodami.Jason pozwolił sobie na słaby uśmiech.- Wolałbym, żebyś dodawał mi odwagi, bracie.A nie zmuszał, żebymdostrzegł ponurą rzeczywistość.- Gdybym uprawiał hazard, postawiłbym na ciebie - powiedział Jasperz lekką ironią.- Dziękuję.- Jason skłonił głowę, zadowolony, że znów rozmawiają bezgniewu.Nie znosił kłócić się z bratem.W przeszłości zdarzało się to zbyt często. - Zmieńmy temat - zaproponował Jasper.- Opowiedz mi, co się tutaj działo.Poza tym, że podszyłeś się pode mnie, rujnując moją reputację wśródmiejscowych i dobre imię u służby.- Poza jednym incydentem, o którym nie wspomnę, wszystko poszło jaknajlepiej.Choć nie osiągnąłem jeszcze tego, co chciałem.Nie wyjaśniłem dokońca kwestii brakujących pieniędzy.Wargi Jaspera drgnęły.- Twoja maskarada nie była zbyt udana.Snowden wiedział, kim jestemw chwili, kiedy otworzył mi drzwi.- Oczywiście, że wiedział, kim jesteś - powiedział kpiąco Jason.- Jesteśmyblizniakami.Jasper pokręcił głową.- Wiedział najwyrazniej, że nie jestem tym samym człowiekiem, którymieszkał tu przez ostatnich parę tygodni.Wiedział też, że jestem prawdziwymwicehrabią.- Nie wierzę.Traktował mnie z najwyższym szacunkiem, odkądprzyjechałem.Sądził, że jestem Fairhurstem.Jasper wydawał się urażony tym pomysłem.- Jasne, Snowden nie zdawał sobie sprawy z oszustwa, dopóki mnie niezobaczył.Nie mając porównania, dał się zwieść.Ale nie dłużej.Jason parsknął niedowierzająco.- Nadal nie wierzę, że Snowden zna prawdę.Do diabła, matka czasami nasmyli.- Matka nie ma zdolności obserwacji, jaką ma wyszkolony majordom.-Twarz Jaspera spochmurniała.- Następnym razem, kiedy zobaczysz Snowdena,spodziewam się, że go przeprosisz i wyjaśnisz, iż byłem nieświadomy twojegopostępku i dowiedziawszy się o nim, wyraziłem swoją dezaprobatę.Jason machnął lekceważąco dłonią.- To lokaj.- W rzeczy samej.I jako taki zasługuje na szacunek.- Jasper spojrzał bratuprosto w oczy.- Ukradłem go lordowi Devonshire, co sporo mnie kosztowało, ale Snowden okazał się tego wart, a nawet więcej.Jakby na dany sygnał lokaj wszedł do pokoju, pchając wózek z przekąskami.Nie wahając się ani chwili, postawił wózek przed Jasperem.Prawdziwympanem rezydencji.- Z pewnością zapamiętał twoje ubrania - mruknął Jason pod nosem, wciążnie mogąc uwierzyć, że lokaj go przejrzał.- Snowden, mój brat ma ci coś do powiedzenia - oznajmił Jasper.Mając poczucie śmieszności, ale gdzieś w głębi duszy zdając sobie sprawę,że się myli, Jason podniósł się z krzesła.- Jak z pewnością wiesz, z powodów osobistych przyjąłem tożsamość brata,przybywając do majątku.Lord Fairhurst nie był świadomy mojego postępkui właśnie poinformował mnie, że jest zaszokowany moim zachowaniem.Czujęsię zatem zobowiązany cię przeprosić.- To bardzo miło z pana strony, jaśnie panie.- Twarz lokaja oblała sięrumieńcem.- Skoro już o tym mowa, przyznaję, że kilkakrotnie w ciąguminionych paru tygodni zastanawiałem się nad pańskim zachowaniem,ponieważ nie pasowało ono w żaden sposób do wicehrabiego.Pozostał panjednak dżentelmenem w każdym calu i służba darzyła pana największymszacunkiem i poważaniem.- A więc nie było tak zle? - zapytał Jason.- Wcale nie.- Usta służącego drgnęły w leciutkim uśmiechu.Jason uznał toza aprobatę.- Z pewnością jestem jedyny z domowników, który odkrył prawdę.- Będę zobowiązany, jeśli zachowasz ją dla siebie - wtrącił Jasper.Lokaj ukłonił się z gracją.- Może pan zawsze liczyć na moją dyskrecję.- Wiem.Dziękuję.Jason usiadł ponownie, a majordom opuścił pokój.Herbata pozostałanietknięta, chociaż Jasper zjadł małą kanapkę.Jason powiedział mu, co odkryłna temat finansów posiadłości i brakujących przedmiotów. - Czy dowiedziałeś się czegoś u londyńskiego handlarza antykami? - zapytałna zakończenie.- Czy ma w swoim posiadaniu jakieś inne dzieła sztuki, któresą twoją własnością?- Nie sądzę.- Jasper dojadł kanapkę i sięgnął po następną.- Popełniłembłąd, zabierając ojca ze sobą oraz, co gorsza, nie mówiąc mu, dlaczego chcętam pójść.Bałem się, że zrobi scenę.- Reaguje raczej żywo, jeśli chodzi o jego antyki.- Aż nadto żywo.- Jasper zmrużył oczy.- Zaczęło się dobrze.Ojcupodobało się oglądanie różnych przedmiotów, ale potem zauważył dwie wazy,które, jak twierdził, były falsyfikatami, i domagał się rozmowy z właścicielem.- Och, nie.- Nastąpiła po tym raczej gorąca dyskusja, padło wiele ostrych słów i obelg,a w końcu poproszono nas, żebyśmy stamtąd wyszli.- Właściciel nie był świadomy, że jesteście parami? - zapytał Jason, niemogąc uwierzyć, że kuty na cztery nogi kupiec wyrzucił ze swojego sklepuhrabiego i wicehrabiego.- Ojciec nie podzielił się tą informacją od razu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •