[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto brama, prowadząca do ogrodu białej willi.Christer zwolnił kroku i rozejrzał się dokoła -lepiej upewnić się, czy nikogo nie wystraszy jego nagłe zniknięcie.Ponieważ często byłświadkiem czarów odprawianych przez matkę, wiedział mniej więcej, w jaki sposób powiniensię teraz wyrazić.Zaklęcie miało brzmieć trochę jak wiersz, chociaż rymy nie były wcalekonieczne.Oczywiście Tula nigdy nie wypowiedziała przy nim formuły, dzięki której człowiekstawał się niewidzialny, bo też pewnie i takowej nie znała.Prawdopodobnie nie opanowałasztuki czarowania tak świetnie jak on, była przecież tylko kobietą, a od dawna wiadomo, żeczarownicy są o wiele potężniejsi od wiedzm.Szkopuł w tym, że jego talenty na razie jeszcze w pełni nie rozkwitły.Ale teraz musiało to nastąpić! Czuł, że jego niezwykłe zdolności z minuty na minutę siępotęgują.Zaczął monotonnie powtarzać:  Twoje oczy nie widzą tego, co przed tobą, twoje uszy niesłyszą kroków, które cię mijają - i jeszcze całą długą litanię podobnych sformułowań, którejak na zawołanie przekazywały mu potężne moce, jego przodkowie z obcych lądów iczasów.Włączył też słowo extinctibilis, które jego zdaniem wyjątkowo pasowało do sytuacji.A potem po prostu przeszedł przez bramę.Rzeczywiście nikt go nie zauważył, ale tego przecież się spodziewał.Szedł dalej przezogród, w kierunku schodów prowadzących do domu.Stał tam strażnik czy też inny służący, Christer nie wiedział, kto, ale wcale się tym nieprzejął.Na wszelki wypadek powtórzył zaklęcie raz jeszcze i spokojnie szedł dalej.Całasytuacja wydała mu się tak zabawna, że zachichotał pod nosem.Ciekawe, co zrobiłby tenczłowiek, gdyby wiedział, że właśnie obok niego przemyka niewidzialny czarownik, a on niema a tym pojęcia?- Hej, ty! A dokąd to? - groznie odezwał się mężczyzna.Ciekawe, do kogo on mówi, bo mnie przecież nie widzi.Mężczyzna jednak okazał się na tyle bezczelny, by podbiec do Christera i złapać go zaramię akurat w chwili, gdy chłopak dotarł już do schodów.Do diaska, powinien był powstrzymać się od śmiechu! Ten chichot musiał zniweczyć moczaklęcia, przerwać urok.Ale bitwa nie była jeszcze przegrana.Christer odwrócił się kuzagniewanemu strażnikowi i spojrzawszy na niego pobłażliwie, wypowiedział słowa, jakie37 kiedyś usłyszał od Tuli.Nie przejmował się tym, że wówczas matka usiłowała zaczarowaćciasto, którego nie miała ochoty upiec sama.Christer zmienił tylko kilka słów, stosownie dookoliczności:- W małą szarą mysz zmień się w jednej chwili!Wolną ręką wykonał dodatkowo zamaszysty ruch.- W mysz? Co ty, u diabła, wygadujesz, chłopaku! - Mężczyzna nie stał się ani odrobinębardziej myszowaty.Christer uznał wreszcie, że musi się wycofać, nic nie zgadzało się z jego wyliczeniami.Pewnie zapomniał o czymś ważnym.Wyrwał się z żelaznego uścisku strażnika i bez truduuciekł za bramę.W parku czym prędzej skrył się za kępę krzewów.Mężczyzna przeszedł do bramy i już tam został.Wkrótce przyłączyła się do niego kobieta,być może także ze służby.- Chłopak zniknął - stwierdził mężczyzna.- Musiał być niespełna rozumu.Nie ma się czymprzejmować.Ach, tak? pomyślał urażony Christer.Jeszcze zobaczycie!Z domu rozległo się szczekanie psa.- Znów to przeklęte zwierzę - westchnęła kobieta.- Na co ono komu? - Zawołała w stronędomu: - Kopnij go porządnie raz i drugi, Auguście, to chociaż przez chwilę będzie cicho.Christer usłyszał przeciągły skowyt pieska i ścisnęło mu się serce.Mały Sasza Magdaleny!Czy nikt się o niego nie troszczy? Ta obca dziewczyna, która także miała na imięMagdalena, o ile w ogóle to prawda, nie była dla niego dobra.Zwierzę chciało od niej uciec,a ona je z wrzaskiem goniła.Służący zniknęli w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •