[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O to w tymwszystkim chodzi, prawda? Miałyśmy umowę?- Tak - mruknęła Aubri.Ku zdumieniu Haydena,zbrojmistrzyni nie patrzyła Venerze w oczy.%7łona admiraławydawała się tego nie zauważać, albo też traktowała to jakooczywistość.Z drapieżnym uśmiechem przeniosła spojrzenie na353 chłopaka.- Bądz gotowy do lotu równo o ósmej rano.Bierzemyaerocykl razem z przyczepkami, więc lepiej żeby były dobrzezamocowane.- Dobrze, madame.- Zwietnie - rzuciła, po czym wyszła, nie mówiąc już anisłowa.Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, Aubri podleciała doiluminatora.Otworzyła przeszkloną powierzchnię i wystawiłagłowę na zewnątrz.Hayden usłyszał stłumiony ciąg przekleństwdochodzący z drugiej strony kadłuba.- Co się dzieje?Kobieta cofnęła głowę i z niezadowoloną miną wskazałapalcem na otwarty iluminator.Przecisnął się obok niej, anastępnie sam wystawił głowę na działanie lodowatego wiatru.Przez chwilę nie widział nic poza ciemnością orazchmurami.Dopiero wtedy z przerażeniem zauważył, że to, copoczątkowo brał za ogromną kulę mgły, w rzeczywistości byłofasetowaną i nieregularną powierzchnią połyskliwego lodu.Przelatywali obok zamarzniętego jeziora: góry lodowej równiewielkiej jak cylindry Rushu.Wycofał głowę z otworu.- Na zewnątrz jest góra lodowa.Aubri z przygnębieniem pokręciła głową.- Spójrz raz jeszcze.Zbity z tropu chłopak wyjrzał ponownie.Cóż, widziałgórę lodową, a za nią jeszcze jedną.I kolejną - były połączoneze sobą, czubek z podstawą następnej, tworząc coś w rodzajułańcucha.Kłąb chmur prześliznął się po poszyciu statku, po czymzniknął za rufą.Dopiero wtedy Hayden ujrzał to, co Aubrichciała mu pokazać - i zrobił gwałtowny wdech.Zwiatła pozycyjne Gawrona słabo odbijały się odpowierzchni lodu, prześlizgując się po tysiącach kątów i niknącw pustce.Cyklopowa lampa czołowa okrętu rozjaśniała mrok353 stożkiem światła, które na oczach Haydena wyłaniało zciemności las gór lodowych.Zmrożone stożki uczepiały sięsiebie nawzajem nawet najwątlejszymi włóknami i ostrzami;gęsta mgła osiadała we wszystkich zakamarkach i pustychprzestrzeniach pomiędzy nimi.Gawron powoli kluczył wokółogromnych iglic z lodu.Kolejne olbrzymy znikały w mlecznychoparach, a przed nimi pojawiały się następne.Wzrok Haydena podążył za linią gór.Dopiero terazzauważył, że na przestrzeni wielu następnych mil ichnagromadzenie rosło, aż w końcu zaczynały stykać się ze sobąbok w bok.Pomiędzy nimi ziały ciemne rozpadliny.Przypominało mu to las pokrywający asteroidę Slipstreamu, z tąróżnicą, że zamiast koron drzew wyrastających z mroku, widziałnieskończone morze lodu.- Wygląda jak mur - powiedział.Chwilę pózniej uderzyłpodbródkiem o krawędz okna.Z jakiegoś powodu zacząłdryfować w głąb statku - zapewne przez ciśnienie powietrza.- To nie mur - odparła kwaśno Aubri.- To sufit.Przezduże S, ściślej mówiąc.- Przez duże.- Dopiero załapał.- To powłoka świata?- Powłoka balonu, tak.Cała Virga znajduje się teraz podnami.To dlatego odczuwamy siłę ciążenia.Powinnam była siętego domyślić po pracy silników.Z oddali doszedł ich ogłuszający trzask odbijający sięechem od lodowych grani.Hayden ponownie wyjrzał nazewnątrz i był świadkiem, jak góra lodu majestatycznie odłączasię od swoich sąsiadów.Obserwował ją przez cały czas, w miaręjak znikała w mroznej mgle za nimi; był niemal pewien, żewidział, jak opuszczała swoich braci.- Candesce napędza prądy konwekcyjne w Virdze -powiedziała Aubri, niemal przyprawiając Haydena o zawał,ponieważ zawisła tuż obok niego, nieco poniżej krawędziiluminatora.- Para wodna skrapla się, tworząc jeziora, a gdy tedocierają tutaj, zamarzają.Powłoka Virgi jest bardzo, bardzo353 zimna.Przy okazji stanowi jednak szczyt studni grawitacyjnej,słabej, ale jednak.W miarę wzrostu, te góry lodowe nabierająmasy.W końcu odłamują się od reszty i spadają, topniejąc wlocie.Największe z nich docierają prawie do Candesce zanimwyparują.Hayden kontemplował olbrzymie sople, którymi górybyły w istocie, jeszcze przez długi czas.W końcu cofnął głowę ispytał:- Dlaczego tu jesteśmy?Twarz Aubri znajdowała się zaledwie kilka centymetrówod jego własnej.Jeszcze nigdy nie był tak blisko niej, co gojednocześnie krępowało i sprawiało przyjemność, jednakkobieta wyglądała mizernie.- Coś nie tak?Mahallan wróciła do swojej stacji roboczej i przezchwilę robiła coś przy lampie.- Gdybym wiedziała, że tutaj przylecimy, niedołączyłabym do tej ekspedycji.Hayden skrzyżował ręce na piersi i czekał.Po kilkusekundach Aubri ciężko westchnęła i dodała:- Zrozum, przybyłam do Virgi, by uciec przed tamtymświatem.- Wyciągnęła palec w stronę kadłuba, wskazując, jakzakładał, na to, co leżało za poszyciem świata, na zewnętrznywszechświat.- Jestem tutaj uchodzcą i nie lubię, gdy ktośprzypomina mi o tym, co zostawiłam za sobą.Tym samym niemam ochoty na odwiedzanie tej mdłej stacji turystycznej.Hayden opadł trochę, by usiąść w powietrzu obok niej.Po chwili zastanowienia powiedział:- Chyba cię rozumiem.Urodziłem się i zostałemwychowany w Aerie.Slipstream podbił nasz kraj, gdy byłemjeszcze chłopcem.Ale dobrze go pamiętam - na dodatek nakażdym kroku natrafiam na wspomnienia tamtych czasów,począwszy od rzeczy sprzedawanych na targowisku po akcentyludzi na ulicach.To.bolesne.W końcu zaczynasz ich unikać.353 A wtedy dopada cię poczucie winy.Pokręciła głową.- To nie tak.Nie do końca, choć to prawda, że nie lubięjak mi się o tym przypomina.- Nagle jej twarz rozpromieniłuśmiech.- Nie wiedziałam, że pochodzisz z Aerie.- Cóż, aż do dziś nie wiedział o tym nikt poza mną -powiedział, splatając dłonie przed sobą.- Czy jutro dowiedzą sięo tym pozostali?Aubri uniosła brwi.- Nie.nie widzę powodu, dla którego mieliby.Przez jakiś czas siedzieli w kojącej ciszy.W pewnymmomencie okrętem targnął słaby wstrząs.Wycie silnikówniemal natychmiast zmieniło ton.Aubri jęknęła.- Czyżbyśmy byli już na miejscu?Wycie syren alarmowych zupełnie zagłuszyło słowa, anawet myśli, jakie Haydenowi mogłyby przyjść do głowy.Doskoczywszy do okna, wyjrzał przez nie i dostrzegł jasnesmugi wychodzące z gęstych chmur i zbiegające się przyjednym z okrętów.Rozbłyski rozświetliły burtę statku.Chłopakzdążył zatrzasnąć i zabezpieczyć iluminator zanim do Gawronadotarło staccato eksplozji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •