[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwoliło to Jaafarowi i jego synomkorzystać z niego do woli i bez przeszkód.Robili to bez żadnych skrupułów, dodając do prywatnej kolekcjiNaasrich zakopanej na podwórku tyle bezcennych skarbów, żemogliby już otworzyć prywatne muzeum.Tępy syn Jaafara odmiesięcy spędzał dni i noce na kopaniu dołów i chowaniu do nichzdobyczy dostarczanych przez całą armię kurierów codziennieprzyjeżdżających z Iraku.Czasami, gdy zachodziło podejrzenie, żekurierzy grają na dwa fronty i dostarczają towar konkurentom wAmmanie albo nawet gdzieś dalej  do Bejrutu lub Damaszku Nawaf musiał używać szpadla do innych celów.Ale zrobił to tylkoparę razy  nie więcej niż sześć, choć Jaafar właściwie stracił już rachubę.Pomimo to i tak nie byłczłowiekiem szczęśliwym.Dzięki błogosławieństwu, jakim stała siędla niego amerykańska inwazja, powinien już znalezć się na samymszczycie w swojej branży  jak ten łajdak Kaslik, który dzięki wojnie z2003 roku zbudował w regionie prawdziwe imperium.Tylko że Kaslikmiał synów, na których mógł polegać, a Jaafar al-Naasri mógł liczyćtylko na siebie.I właśnie dlatego tkwił teraz w warsztacie, ślęcząc nad czymś, copowinien zlecić komuś zaufanemu.Nie mógł jednak zaangażować dotego kogoś z personelu, bo ryzyko zdrady, kradzieży lub sprzedaży jegotajemnic innym było zbyt wielkie.A o stworzeniu zespołu z synami,którzy okazaliby równy jemu spryt i byli chętni do podejmowaniasię trudnych i delikatnych zadań, mógł tylko pomarzyć.A to zadanie z całą pewnością do takich należało.Niemiłąkonsekwencją upadku Saddama było to, że gwałtownie zaostrzonoprzepisy międzynarodowe.Rządy wielu państw świata, które przed2003 rokiem przymykały oko na handel kradzionymi skarbami Iraku,teraz nagle się usztywniły.Zapewne uważały, że okradanie dyktatorajest w porządku, natomiast uszczuplanie  dziedzictwa naroduirackiego" już nie.Winą za taki stan rzeczy Jaafar obarczał przedewszystkim telewizję.Gdyby w telewizji nie pokazywano scen rabunkuw Bagdadzie, być może wszystko zostałoby po staremu.Ale widokmotłochu wywożącego na taczkach i wynoszącego w worach muzealneskarby spowodował, że możni tego świata z Londynu i Nowego Jorkupoczuli zaniepokojenie.Uznali, że nie mogą sobie pozwolić na fir-mowanie takiej zbrodni na kulturze, i do wszystkich urzędów celnych,domów aukcyjnych i muzeów od Paryża po Los Angeles poszedłsygnał: nie brać niczego z Iraku!A to oznaczało, że Jaafar musiał się teraz bardziej starać iwysyłany przez niego towar musiał być jeszcze lepiej zakamuflowanyniż dotąd.Przedmiot leżący przed nim na stole stanowił w tymwzględzie powód do szczególnej dumy.Było to płaskie plastikowepudełko z dwudziestoma czterema przegródkami na różnokolorowe koraliki, które było widać przez przezroczystąprzykrywkę.Komplet ozdobnych paciorków dla młodszych nastolatek.Siostra żony przywiozła go z Nowego Jorku w prezencie dla Naimy najej dwunaste urodziny.Córka pobawiła się nimi przez chwilę, aleszybko jej się znudziły.Jaafar natknął się na nie przypadkowo kilkamiesięcy temu i od razu dostrzegł w nich fantastyczny potencjał.Starając się myśleć jak nastolatki i naśladować ich jarmarczny gust,sięgnął po różowy koralik i nawlekł go na żyłkę, na której tkwił jużfałszywy rubin, purpurowy cekin i metalowy kapsel z butelki pococa-coli.Uśmiechnął się.Całość wyglądała jak bransoletka ztandetnym zestawem talizmanów, jaką nastolatka nosi przez chwilęjako coś nowego.Potem żyłka się zrywa i rzucona w kątbransoletka idzie w zapomnienie.Chyba że ktoś zada sobie trud i przyjrzy się uważniej jednemu zelementów.Nie był to jedyny wisiorek w kolorze złocistym, bo próczniego bransoletka zawierała jeszcze mosiężną miniaturkę pudla, ale zpewnością najładniejszy.Prosty w formie złoty listek był bardzodelikatny i misternie wygrawerowany, ale trzeba było dobrze sięprzypatrzeć, żeby to dostrzec.Jaafar wystarczająco długo zajmowałsię biżuterią, aby wiedzieć, że wszystko zależy od kontekstu.Gdybylistek spoczywał na poduszeczce w muzealnej gablocie, zamiasttkwić stłoczony wśród paciorków i kapsli, ktoś mógłby się domyślić, żema przed sobą kolczyk pogrzebany wraz z sumeryjską księżniczkącztery i pół tysiąca lat temu.Leżąc pośród kolorowych śmieci nawarsztacie Jaafara, wyglądał jak jeden z nich.Następne były pieczęcie  małe, kamienne cylinderki z unikalnymiwzorami pisma klinowego na ściankach.Pięć tysięcy lat temuużywano ich do wyciskania podpisów na glinianych tabliczkach, poktórych je toczono.Jak na owe czasy było to bardzo pomysłowe, alerównie pomysłowa była skrytka wymyślona przez Jaafara.Sięgnął dodużego brązowego kartonu, który tydzień temu przysłano mu zNeuchatel w Szwajcarii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •