[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie jest podobne do ciebie.  Arcadia to prawdziwe cacko  odparła Catriona. Czy wiesz, że jutro dołączą do nasDougłas Fairbanks i Mary Pickford? I księżniczka Xenia? A sir Alan i lady Cobham pojawili sięna statku już tej nocy. Przecież mogłabyś z powodzeniem spotkać tych ludzi również w Londynie. Ale nie w takich okolicznościach.To jest jakby magia.Cały ten statek i ci wszyscy bogaciludzie na jego pokładzie& Poza tym dzisiaj świętujemy.Wiesz, kto jest najważniejszą osobą napokładzie? Wcale nie kapitan, lecz ja, królowa atlantyckich liniowców, właścicielkanajwiększego z nich.Nigel, ty nie wiesz, jakie to jest wspaniałe uczucie być popularną osobą,rozpoznawaną przez wszystkich.Przeżywam coś takiego po raz pierwszy w życiu. Popularność to w rzeczywistości bardzo męcząca rzecz  odparł Nigel, ale bez większegoprzekonania.Catriona pochyliła się ku niemu i czule złożyła głowę na jego ramieniu. Tak się cieszę, że cię znowu widzę.Nie sprzeczajmy się. Naprawdę? Cieszysz się, że tu przyszedłem? Oczywiście. Wrócisz więc ze mną do Londynu?Catriona popatrzyła mu prosto w oczy i powoli pokręciła głową. Nie, Nigel, nie mogę.Ale nigdy cię nie zapomnę, a jeżeli będziesz tego chciał, zawszechętnie cię odwiedzę.Nigel westchnął. No cóż  powiedział cicho. Właściwie nie spodziewałem się niczego innego. Zostaniesz na noc?  zapytała Catriona. Po co? Nie ma już pociągów do Londynu.Jest bardzo pózno. Mam pokój w Royal LiverpoolHotel.Nic wielkiego, zaledwie cztery ściany i łóżko, ale kiedy zacząłem szukać miejsca nanocleg na dzisiejszy wieczór, wszystko, co lepsze, było już pozajmowane.Ludzie zjechali chybaz całej Anglii, żeby obejrzeć, jak odpływa z portu ten pałac.Catriona przycisnęła go do siebie. Przestań.Zostaniesz ze mną.Teraz wrócimy na przyjęcie, napijemy się szampana, a potempokażę ci moją kajutę.Nigel niepewnie przejechał palcem za swym sztywnym kołnierzykiem. Wiesz co?  powiedział. Myślę, że to jest pierwszy raz, kiedy uwiodła mniedziewczyna.Zwykle przecież bywa odwrotnie.Poproś więc o kieliszek szampana.A właściwieto o dwa. Chodz ze mną, sam poprosisz.Kiedy znalezli się z powrotem w Grand Lounge, orkiestra grała Pretty Soft For You i parkietbył pełen tańczących par.Catriona ujrzała zasępionego Edgara, stojącego wśród członkówZarządu kompanii.Gdy pochwyciła jego wzrok, zrozumiała, iż Edgar nawet nie próbuje udawać,że obecność Nigela na statku nie denerwuje go. Jakiś ponurak ten twój Edgar Deacon  zauważył Nigel. Zatańczmy, zanim znów siędo ciebie przyklei.Nigel był doskonałym tancerzem.Długo tańczyli razem, a Catriona przytulona do niego, zzamkniętymi oczyma, pragnęła, aby te chwile jak z bajki nigdy się nie skończyły.Z tego, co nastąpiło pózniej, zapamiętała jedynie, że piła dużo szampana.Jak przez mgłępamiętała też, że wręczyła srebrny model  Arcadii jakiemuś dalekiemu kuzynowi króla,strasznie piegowatemu.Nie pamiętała już, że tańczyła z burmistrzem i po kolei z dwoma lub trzema grubymi i spoconymi członkami Zarządu Keys Shipping; ich brzuchy przypominałynapompowane piłki futbolowe.Nie pamiętała też długiego spaceru z Nigelem po pokładzie anipięknego wschodu słońca, który wspólnie obserwowali.Gdy znalezli się w kajucie, stała tam już mała taca z lodem i butelką wody sodowej orazwazon ze świeżymi białymi gardeniami. Woda na kaca, kwiaty dla duszy  stwierdził Nigel. Masz domyślnego stewarda.Gdy znalazł się w sypialni, ujrzał łóżko przygotowane do snu. I inteligentną pokojówkę dodał.Zamknęli drzwi na klucz i Nigel położył na talerz gramofonu płytę z nastrojową muzykąjazzową.Wziął Catrionę w ramiona, pocałował ją i zaczął rozpinać jej sukienkę. Być może za tym najbardziej tęskniłem  wyszeptał. Za tym, by pożegnać cię w takisposób, w jaki cię powitałem.Ujął w dłoń pierś Catriony i zaczął delikatnie pieścić palcami brodawkę.Całował przy tymdziewczynę w usta, dotykając językiem po kolei każdego jej zęba, jakby chciał w ten sposóbpoznać do końca wszystkie miejsca jej ciała, zanim utraci ją na zawsze.Pod czarnymi, wieczorowymi spodniami wyraznie zesztywniał mu członek.Nigel oderwał sięod Catriony, zrzucił frak i po krótkich zmaganiach z diamentowymi spinkami przy rękawachpozbył się też koszuli.Zciągnął spodnie i po chwili stał przed Catrioną prawie nagi, jedynie wbiałych, jedwabnych slipach.Płyta gramofonowa skończyła się i zaczęła trzeszczeć.Poranne słońce oświetliło kajutę przeziluminatory niczym wnętrze nowoczesnej katedry.Kiedy jednak Catriona padła na pościel prawienaga, bo tylko w pończochach opuszczonych do kolan i pantoflach do tańczenia, nic z tego doniej nie docierało.Był tylko Nigel, Nigel, Nigel i jeszcze raz Nigel.Nigel oznaczał bezpieczeństwo i spokój w londyńskim gniazdku miłości, gdzie mieszkali wedwoje.Nigel oznaczał zabawę i wolność, ale zarazem bliskość, przyjazń i zrozumienie, oznaczałporanne pobudki u boku kogoś, kto kocha i pragnie.Catriona była samodzielną dziewczyną,odważnie kroczącą przez życie.Nie była jednak na tyle odważna, by nie tęsknić za czułymiramionami Nigela czy za tostami cynamonowymi, które przyrządzała w kuchni w mieszkaniu naRoyal Hospital Road.Wiedziała, że te beztroskie dni nieodwołalnie minęły.Tego porankajednak, w swej kajucie na  Arcadii , porzuciła tę myśl na ten jeden, jedyny, ostatni raz.Oczy miała zamknięte, kiedy Nigel całował jej szyję i piersi, nie otworzyła ich, gdy jego językbłądził pomiędzy jej udami.Gładziła dłońmi jego muskularne ramiona, mierzwiła jego czuprynę.Bez oporu poddawała się wszystkim czułym, ale jakże podniecającym pieszczotom Nigela.I wreszcie wszedł w nią i temu też się poddała.Wchodzi} w nią szybkimi, mocnymi, leczprzynoszącymi rozkosz ruchami, w jednostajnym rytmie, który sprawiał, iż powoli całe jejwnętrze zaczynało się burzyć.Rozkosz trwała długo, lecz musiała się skończyć.Nigel zadrżał iCatriona przycisnęła go do siebie ruchem, jakim obejmuje się kogoś bliskiego, komu coś zleposzło, jakby chciała zapytać: co jest, co się stało, przybliż się do mnie, jeszcze, jeszcze.Jednakto dążenie do bliskości odzwierciedlało jedynie jej pewność, że z chwilą, kiedy minie orgazmNigela, nieodwołalnie go straci. Nigel  powiedziała cicho.Jej słowo uniosło się ku sufitowi i rozpłynęło po wnętrzukajuty niczym dym z papierosa.Leżeli obok siebie w milczeniu przez blisko godzinę.Niespodziewanie, bez uprzedzenia,Nigel wstał i zaczął się ubierać.Catriona nie ruszyła się.Bała się, że jeśli wstanie i zacznie gozatrzymywać, on opuści ją jeszcze szybciej. %7łyczę ci bezpiecznej podróży, dziecino  odezwał się wreszcie Nigel. Zajrzyj do mnie,kiedy wrócisz.Jeżeli, oczywiście, ciągle będziesz miała na to ochotę. Oczy Catriony zalśniły łzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •