[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może chcą Ance przekazać darowiznę wprezencie ślubnym, ale co mi do tego? To ich dom i kasa.- Może chcą, żebyś zrzekła się praw majątkowych?- Ale do czego? Nie mam czego się zrzekać, bo nic nie mam.- A sprawy spadkowe?- Przecież oni żyją!!!- No teraz tak, ale może to jakieś zabezpieczenie na przyszłość? Mogłabyś się domagaćrekompensaty za tę darowiznę, o którą spadek będzie mniejszy.- Być może masz rację.Ulka powinna wiedzieć dokładniej, jak wyglądają takie sprawy.Jutro do niej zadzwonię, może coś przyjdzie jej do głowy.- Racja.Cały czas zapominam, że Ulka jednak ma coś w głowie.Beata dała mu lekkiego kuksańca w bok.- Lepiej zabierz się do szuflady.W końcu po to tu jesteśmy.Rozmowę możemydokończyć na górze.- To będzie włamanie - zauważył Jacek, ustawiając promień światła tak, by padał nazamek, i podał latarkę Beacie.- Wcześniej ci to nie przeszkadzało.- Dziewczyna tym razem trzymała kieszonkowąlampkę nieruchomo, zaglądając Jackowi przez ramię.- Zresztą mówiłeś o otwarciuzamka, a nie o jego wyłamaniu.Przecież jeśli potrafisz go otworzyć, to możesz teżzamknąć.Jak się nie damy złapać, to.- Fakt.- Jacek zaczął manewrować przy zamku.Beata przyglądała się poczynaniomJacka w milczeniu, nie chcąc zakłócać pracy specjaliście.Po chwili usłyszała cichytrzask.Szuflada była otwarta.- Gotowe.- Chłopak był wyraznie z siebie zadowolony.Zaczęli wspólnie przeglądać dokumenty.Rachunki, faktury, pisma urzędowe, ale nic,co mogłoby rzucić światło na sprawę pochodzenia Beaty i tajemniczych dokumentów.Jacek był rozczarowany.Sam nie wiedział, czego się spodziewać, ale żeby nic nieznalezli.- Nic tu nie ma.- Beata również była rozczarowana.- Ale z drugiej strony, chyba niespodziewaliśmy się, że znajdziemy teczkę przewiązaną czerwoną wstążeczką z napisem:dokumenty obciążające.- Ja tak myślałem.- Jacek przeglądał pozostałe szuflady biurka. - Daj spokój, już je przejrzałam.Nie sądzisz, że skoro zwykłe dokumenty finansowetrzyma w zamkniętej szufladzie, to szukanie tajemnic przeszłości w otwartych mija się zcelem?- Masz rację, ale może jest tu jakaś skrytka? Beata pokręciła przecząco głową.- Sejf?- Nic mi o tym nie wiadomo - zaprzeczyła.- Ojciec wszystko zawsze trzymał w swoimgabinecie w biurku.Nawet jeśli nie ma tu dokumentów dotyczących mojegopochodzenia, dziwi mnie, że nie ma nic, co by wskazywało na dokumenty, przez któreściągnięto mnie tutaj.Nie mam pomysłu, gdzie jeszcze moglibyśmy szukać.- Może nie ma czego? - zasugerował Jacek.- Może chcą cię namówić, a dokumentydopiero będą sporządzone?- Może - mruknęła z powątpiewaniem.- Chodzmy stąd, zanim ktoś nas zauważy.-Podniosła się z posadzki.- Zamknąłeś szufladę?- Tak, zamek sam się zatrzasnął.Tylko do otwarcia potrzebny jest klucz.Spadamy stąd.- Uchylił ostrożnie drzwi gabinetu i wyjrzał na zewnątrz.Korytarz był pusty.Przemknęli cicho po schodach.Z dołu nadal dobiegała głośna muzyka i śmiech.Weszlido pokoju Beaty.- Gdzie się nauczyłeś takich sztuczek? - Zadała pytanie, które dręczyło ją od jakiegośczasu.- W straży pożarnej.- Jacek usiadł na łóżku, opierając się o zagłówek.- Tak? Mieliście kurs małego włamywacza? - Spojrzała z powątpiewaniem.- Coś w tym rodzaju.- Rozłożył się na łóżku, zakładając ręce za głowę.- Umiem teżwłamać się do samochodu i odpalić na styk, ale nikomu o tym nie mów.- Jasne.- Beata nie była pewna, czy mówi poważnie.- Gdzie się tego nauczyłeś?- Często pracowali z nami więzniowie albo skazani na zwolnieniu warunkowym.Ja ichnauczyłem gasić pożary, a oni mnie paru sztuczek.-Nie opowiadałeś, jak sobie radziłeś na stypendium.- Bo nie pytałaś.- To prawda - przyznała zawstydzona.- Tak byłam zaaferowana własnymi sprawami,że.- Rozłożyła ręce w przepraszającym geście.- Wybacz, nie mam nic na swojeusprawiedliwienie.- Skoro nalegasz - uśmiechnął się ujmująco.- Myślę, że radziłem sobie całkiem niezle,naprawdę.Wprawdzie stypendium pokrywało tylko koszty nauki, ale dałem radę.- Trudno pogodzić pracę i naukę.- Zwłaszcza jak się nie chce stracić stypendium - zgodził się Jacek.- Ty też pracowałaś istudiowałaś - zauważył.- Owszem.Człowiek bardziej się stara, kiedy wie, że może liczyć tylko na siebie.Napewno uczy to samodyscypliny i dobrej organizacji czasu.Ty osiągnąłeś wyższy stopieńwtajemniczenia.- Uśmiechnęła się lekko na myśl o jego zaskakujących umiejętnościach.- Tak się zastanawiam. - Nad czym?-Jak ty sobie radzisz w tej sytuacji? Ja mam niezłą huśtawkę nastrojów, a jestem tylkobiernym obserwatorem.- Pokręcił głową z podziwem.- A ty jeszcze masz siłę się śmiać.- Nic innego mi nie zostało.- Poza tym, pomyślała Beata, to twoja obecnośćpodtrzymuje mnie na duchu.- I potrafię - dodała głośno - kiedy jest taka potrzeba, wyrzucić z myśli złe rzeczy iskupić na czymś innym, jak Scarlett O'Hara z  Przeminęło z wiatrem".W końcu jutro teżbędzie dzień.Szkopuł w tym, że te problemy nie odchodzą razem z nocą, tylko wracająwraz ze słońcem.- westchnęła ciężko.- Nie powinieneś już iść do siebie?- Nie wiedząc czemu, poczuła się skrępowana.- Nie jestem tam bezpieczny - oznajmił z powagą.- Znowu potwór w szafie?- Gorzej.W pościeli.- Jacek znacząco popatrzył na Beatę.- No tak.Plan mojej siostry.Zapomniałam o tym.-Uśmiechnęła się smutno.- To trochę dziwne, zważywszy na twojego eks - zauważył.- Nie, chyba po prostu ci ufam.- Beata odnotowała to ze zdziwieniem.- Nawet nieprzyszło mi do głowy, żebyś mógł wykręcić taki numer, chociaż nic nas nie wiąże.Twojąlojalność potraktowałam jako cechę dziedziczną w waszej rodzinie.Ale przypomniałeśmi o czymś innym.Myślisz, że Artur w ogóle wie, że zostanie ojcem?- Nic dzisiaj nie wspominał.Trudno powiedzieć.- Jacek zastanawiał się, rozważającróżne możliwości.- Pytanie, czy złapała go na dziecko, czy upolowała wcześniej, atymczasem trafiła się wpadka.- Jest kilka możliwości.- Beata usiadła na brzegu łóżka.-Mogła zajść w ciążę ipostanowiła wrobić w to Artura, bo ma spore pieniądze i sprawia wrażenie osoby, którąmożna kierować.Mogła również zaliczyć wpadkę celowo.Wybór Artura z tych samychpowodów.- Czyli w drugim wypadku Artur jest ojcem, a w pierwszym niekoniecznie.- Powiedziałabym, że niekoniecznie w obu wypadkach.Nawet jeśli postanowiłazapolować na Artura, to nie znaczy, że sypiała tylko z nim.W ciążę mogła zajść zkimkolwiek.- Myślisz, że tak by ryzykowała?- Anka we wszystkim, co robiła, nie znała umiaru.Pewnie myśli, że okręciła Arturawokół palca, i nie wzięła pod uwagę sytuacji, że może się kiedyś wydać, że to nie jegodziecko.A jeśli postanowiła zarzucić przynętę na grubą rybę, to było jej bez różnicy zkim.Nie myśl, że kierują mną jakieś ciemne pobudki i ją oczerniam.Ona po prostutaka jest.Nawet nie muszę się starać widzieć ją w złym świetle, bo w innym się poprostu nie da.Zresztą sam słyszałeś.Jest w ciąży, nie wie, kto jest ojcem, pije i ćpa, ipoluje na ciebie.To chore! - stwierdziła ze wstrętem.- Słyszałem tę rozmowę na własne uszy, ale trudno mi w to uwierzyć.To jest naprawdęniewiarygodne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •