[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz im pomóc?Conorowi i Cherish? Chcesz, prawda?Patrzył na nią przez zmrużone powieki, nadal gładząc jej plecy.Potem westchnął i odsunął się.391RS - Prawda.Oto cały ja.Zawsze gotów pomóc przyjaciołom wpotrzebie.- Z uśmiechem założył ręce za głowę i wyciągnął się nałóżku.- Ale czy to nie byłoby wspaniałe? Ty, ja i pół miliardadolarów?Popatrzyła na niego z powagą.- Tu nie chodziło o pieniądze.Roześmiał się.- Wiem, kotku.Boże, dobrze o tym wiem! - Uniósł papiery.-Nie martw się, Allison.Nigdy nie pożałujesz, że mi je dałaś.- Masz rację - odparła z pełnym przekonaniem.- Nie pożałuję.Zerknęła na zegarek.- Musisz już iść - powiedziała.Pocałowała go i delikatnie wyprawiła z pokoju.Ale kiedyodszedł, oparła się o drzwi, rozczarowana aż do bólu.Próbowała.Przez ten ostatni rok naprawdę próbowała.Podeszła do telefonu, wystukała numer.Kiedy po drugiej stronielinii odezwał się mężczyzna, powiedziała:- Miałeś rację.Alec, wielki symulant.Conor przytrzymał rękę Cher, zanim upuściła filiżankę.Omalnie wylała sobie herbaty na kolana.- Ostrożnie - powiedział.Siedzieli przy stole w kuchni, tuż obok laboratorium.Conorobserwował Cherish przez ostatnie dziesięć minut.Byłzaniepokojony.392RS Kiedy nie zareagowała, pomachał jej dłonią przed oczami.Zamrugała, jak zbudzona ze snu.- Omal nie wylałaś herbaty.- O! - Popatrzyła na filiżankę.- Tak.- Odstawiła ją na stół.Conor patrzył, jak Cherish marszczy brwi, wpatrzona w filiżankęniby w szklaną kulę.Znowu odpłynęła.Przez cały ranek zachowywała się jak półprzytomna.Niezwracała uwagi na otoczenie.Było to dziwne, zwłaszcza po ostatniej nocy, kiedy nareszciedoszli do porozumienia.Cherish dręczyła go tak długo, aż w końcuzaczął słuchać.Więc dlaczego odpłynęła we własny świat,zachowując się tak, jakby to zdumiewające spotkanie umysłów nigdysię nie zdarzyło?Może zle zinterpretował to, co się między nimi wydarzyło?Może ona nie widzi spraw w tym samym świetle? Nie! Był pewien, żego zrozumiała.Kiedy zasnęła, przemyślał wszystko, co mu powiedziała. Możenie był to dla nas odpowiedni czas.może teraz, gdybyś wejrzał wswoje serce, wiedziałbyś na pewno?" Leżał w ciemności i rozmyślał ozbiegach okoliczności.Rodzice jadący autostradą z Big Bear, on iCher, katastrofa prototypu.W ogniu dyskusji powiedział jej, żeby nie naciskała, że musi tojeszcze przemyśleć.Na spokojnie.Ale w gruncie rzeczy znał prawdę -wiedział.To znaczy wiedział przed katastrofą.393RS Latanie było czymś, co po prostu umiał i czego niekwestionował.Zawsze miał niezbędny do tego instynkt.Dlatego byłdobrym oblatywaczem.Dlatego zaszedł tak daleko i tak szybko, mimoże wstąpił do szkoły pilotów oblatywaczy jako trzydziestolatek, owiele za pózno.Wczorajszej nocy Cherish wypowiedziała na głospewne rzeczy, o których starał się nie myśleć.Alec, katastrofa,komisja bezpieczeństwa lotów - wszystko to kazało muzakwestionować ten instynkt, na którym polegał przez całe życie.W tamtym okresie wątpił we wszystko.Więc kiedy Cherish usnęła, zrobił to, o co go prosiła.Leżał obokniej i pozwolił, by ta wiedza wróciła.Nie był zaskoczony rezultatem.Kochał Cher.Bardziej niż wszystko na świecie.Nie zawiedzie jej poraz drugi.Nigdy więcej.Ogarnął go ogromny spokój.Obudził ją z głębokiego snu, kochałsię z nią i powiedział jej: dobrze.%7łeby wiedziała, że już doszedł zesobą do ładu.%7łe jej potrzebuje i że już nigdy nie odejdzie.Myślał, że zrozumiała.Do kuchni zajrzała Katia.- Walery coś znalazł - powiedziała szybko i zniknęła.Conor obserwował Cherish, czekał.Wczesnym rankiempracowała z Walerym, przeglądała tomy danych, porównując je z tym,co robiła dla Erica.W przerwie poszła do kuchni na herbatę i tamznalazł ją Conor, zapatrzoną w przestrzeń.Zaczesał jej kosmyk włosów za ucho; podskoczyła zprzestrachu.394RS - O co chodzi, Cher?Tylko zmarszczyła czoło, mamrocząc coś pod nosem.Brzmiałoto jak:  usmaży mój tyłek w tym samolocie".Conor położył dłonie najej ramionach.- O czym ty mówisz? Zamrugała, potem potrząsnęła głową.- Nieważne.Przypomniał mi się fragment wczorajszego snu.Przepraszam.Chciałeś coś ode mnie?- Katia tu była.Powiedziała, że Walery coś znalazł.Natychmiastsię ożywiła.- Chodzmy zobaczyć.- Podniosła się z krzesła.Znalezli Walerego w głównym pokoju przy monitorzemikroskopu elektronowego.Wyjaśnił, jak udało mu się ustalićmolekularne wiązanie tworzywa i w jaki sposób naukowcy Reckapowiązali miniwłókna węglowe w liny wystarczająco długie, byutwardzić materiał.Było jasne, że stworzyli go na podstawie wzoruprzesłanego przez Aleca, choć starali się ukryć między warstwamibardziej typowego tworzywa zespolonego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •