[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Macienieograniczoną, pieprzoną swobodę działania.Przydzielę wamSiemionowa do pomocy, może się przyda i przy okazji czegoś nauczy,to nie jest głupi chłopak.W zamian oczekuję, byście znalezli zabójcę,Aleksieju, a kiedy to się już stanie, wtedy przyprowadzicie go do mnie. ROZDZIAA 3Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Korolew po powrocie do biura na ulicyPietrowki, był telefon do pułkownika Gregorina na Aubiankę.Zamierzałpoprosić go o zgodę na przeniesienie wykładu na inny termin,pułkownik jednak przerwał kapitanowi, zanim ten zdążył cokolwiekpowiedzieć. Słyszałem, towarzyszu, że przydzielono was do sprawymorderstwa na ulicy Razina. Tak jest, towarzyszu pułkowniku  odparł Korolew, zastanawiającsię, jakim cudem Gregorin dowiedział się tak szybko o morderstwie. Jeden z moich kolegów właśnie mi o tym powiedział.Przerażające.Cieszę się, że towarzysz Popow powierzył wam śledztwo  wygląda nato, że w mieście grasuje szaleniec.Jeśli tylko my tutaj, w służbachbezpieczeństwa, będziemy mogli wam pomóc, natychmiast mnie o tympoinformujcie. Dziękuję wam, towarzyszu.A skoro już o tym mowa,zastanawiałem się, czy nie mógłbym przełożyć zaplanowanego na jutrowykładu o dzień czy dwa. Rozumiem, towarzyszu.Chcecie jak najszybciej schwytaćmordercę, to godne pochwały.Musicie jednak pamiętać, że ochronabezpieczeństwa państwa to w tych trudnych czasach sprawanajważniejsza.Jesteśmy otoczeni wrogimi siłami, zarównozewnętrznymi, jak też przyczajonymi wewnątrz kraju, a młodzi towarzysze, których jutro będziecie mieli okazję poznać, są namniezbędni na pierwszej linii frontu.Generał Popow zrozumie potrzebęodciągnięcia was na godzinę czy dwie od śledztwa nawet tak ważnegojak to.Korolew wiedział, że nie warto oponować  zajmował z góryprzegraną pozycję. Oczywiście, towarzyszu pułkowniku.Jednak czy w zaistniałychokolicznościach mógłbym skrócić wykład do godziny? Byłbymniezwykle zobowiązany.W słuchawce zaległa cisza, którą zakłócały wyłącznie uderzeniaołówka Korolewa o blat biurka.Jasimow, jedyna obecna w pokojuosoba, spojrzał na niego i pokręcił głową.Kapitan uśmiechnął sięprzepraszająco i odłożył ołówek.Cisza została wreszcie zmącona przezsłaby głos Gregorina. Godzina powinna wystarczyć, o ile będziecie starali się mówićzwięzle, towarzyszu.W końcu macie się tylko podzielić z nimi swoimcennym, zdobytym w milicji doświadczeniem, a nie prowadzićszkolenie.Tak, moim zdaniem godzina będzie w sam raz.A zatemwidzimy się jutro o dziewiątej. Dziękuję, towarzyszu pułkowniku  powiedział Korolew, po czymzorientował się, że ołówek po raz kolejny znalazł się w jego dłoni,wystukując znajomy rytm. Rzeczywiście, jest jeszcze coś, w czymsłużby bezpieczeństwa mogłyby mi pomóc.Czy wasz kolegawspomniał, że ofiara została poddana torturom?Jasimow gwałtownie drgnął.Korolew odwrócił się do niegoplecami, czekając na odpowiedz pułkownika.Głos Gregorina stał się ostrożniejszy: Wspominał, że ciało zostało okaleczone.Tortury,powiadacie? Biedna kobieta, mam nadzieję, że uda się schwytaćmordercę.Z tego, co mówicie, wynika, że to robota szaleńca. No cóż, towarzyszu pułkowniku, istotnie wyglądało to nienajlepiej.Morderca przypalał ją prądem  nigdy wcześniej się z tym niespotkałem.Czy jest to metoda, z którą służby bezpieczeństwa miały kiedykolwiek do czynienia?Jego pytanie zawisło w powietrzu niczym wystrzelony pociskartyleryjski i Korolew nie musiał patrzeć na Jasimowa, by domyślić sięjego reakcji.Gregorin, po długiej chwili milczenia, odparł zwestchnieniem: Towarzyszu Korolew, jak doskonale wiecie, sowiecki kodekspostępowania kryminalnego zabrania tortur podczas przesłuchań.Niesugerujecie chyba, że NKWD byłoby zdolne do złamania prawa? Oczywiście że nie, towarzyszu pułkowniku  Korolew poczuł, żejego koszula pod pachami staje się coraz wilgotniejsza. Zastanawiałemsię tylko, czy wasi śledczy nie spotkali się przypadkiem z tą metodąpoza salą przesłuchań, na przykład tropiąc organizacje terrorystycznelub obcych szpiegów.A jeśli nie, mógłbym przynajmniej wykluczyć tentrop.Nie śmiałbym sugerować niczego więcej.Mam nadzieję, że w tonie wątpicie.Korolew czekał na odpowiedz, wsłuchując się w trzaski na linii.Rzucił okiem przez ramię na Jasimowa.Jego twarz była niemal takblada jak u zamordowanej dziewczyny. Towarzyszu pułkowniku?  Korolew zaczął zastanawiać się, czycoś ich nie rozłączyło.Być może właśnie wysyłano samochód znakazem jego aresztowania. Tak, kapitanie, nadal tu jestem.Zastanawiam się, czy byłbym wstanie udzielić odpowiedzi na którekolwiek z waszych pytań, a raczejsugestii, nie stwarzając zagrożenia dla naszych działań, które, jakdoskonale wiecie, zawsze mają charakter priorytetowy.Chyba jednaknie jest to możliwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •