[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i jest Cierpliwa Yuga.Nie ma chochlika,który nie znałby jej szczęśliwej historii. Opowiesz mi ją?  poprosił Max.Chochlik popchnął talerz w stronę chłopca.W tejsamej chwili zauważył coś i wskazał palcem okno. Co to za ptak?Max wyjrzał na dwór i niemal zakrztusił sięwinogronem. Był to ptak Davida Menlo.A dokładniej, jeden zdwóch jaskrawoniebiesko-żółtych ptaszków, które Davidstworzył pod Brugh na Boinne, kiedy udało im sięodzyskać Księgę Thotha.W samym sercu skarbów SidhDavid otworzył księgę i wypowiedział słowa Stworzenia,nadając kształt nazwom, które powołały do życia tedelikatne istoty.Max nie spuszczał z ptaszka wzroku. Jest stary czy nowy?  chciał wiedzieć chochlik. Nie wiem  skłamał Max i zerknął na pana Bonna,by sprawdzić, czy ten zwrócił uwagę, jak wielkiewrażenie wywarł na nim ptaszek. Tak czy siak, jest piękny  rzekł rozmarzonychochlik, obracając w palcach kawałeczek chleba.Ptaszekprzekrzywił upierzony łebek i odfrunął, machającskrzydełkami szybko jak koliber. Miałeś mi opowiedzieć o Yudze  zmienił tematMax. Tak  rzekł pan Bonn i sięgnął po następne cygaro. Wybacz.Jak mówi opowieść, świat nie widziałzdolniejszego, wierniejszego chochlika niż Yuga.Służyłaona swemu panu bez wytchnienia przez wieki.Mówią, żena początku każdego stulecia pan obiecywał jej koukerros,kiedy wiek się skończy.Nie miał jednak wcale zamiaruwywiązać się z obietnicy.Kiedy nadchodził czas, zawsze iniezmiennie znajdował jakiś błąd w jej postępowaniu,choć w rzeczywistości takiego nie było, i karał ją zazuchwalstwo.Pan Yugi był niezwykle potężny, lecz zbytślepy, by dostrzec rosnącą nienawiść sługi, i zbyt dumny, by się jej obawiać.Więc Yuga w tajemnicy porozumiałasię z wrogami swego pana i dobiła targu.Obiecała, żedostarczy swego pana w ich ręce pod warunkiem, żepozwolą jej dostąpić koukerros.Zgodzili się i tak otorozpoczął się spisek.Max dostrzegł w oczach chochlika złocisty błyskdumy, a na jego twarzy najbledszy z uśmiechów. Yuga jednak wsławiła się na wieki tym, co zdarzyłosię pózniej.Ponieważ była bardzo sprytna, udało jej sięprzekonać wrogów swego pana, by udzielili jej koukerros,zanim ich do niego zaprowadzi.Ci zgodzili się w swejgorliwości i mały chochlik stał się prawdziwymdemonem.Nie wiedzieli jednak, że Yuga zasiała jużwśród nich nasiona zdrady.Przekonała mianowiciekażdego ze spiskowców, że pozostali planują zdradę i żekażdy z nich zamierza w pojedynkę pochłonąć jej pana.Więc kiedy tylko go zgładzili, zwrócili się przeciwkosobie.Niebiosa zatrzęsły się i kiedy walka byłazakończona, cztery potężne demony leżały konające.Byłyza słabe, by stawiać opór, więc Cierpliwa Yuga wyszła zukrycia.Nasyciła swój apetyt ucztą tak obfitą, że wkrótcestała się potężna.W ten sposób historia Cierpliwej Yugiuczy każdego chochlika, że wytrwałość zostajenagrodzona i że nawet prosty sługa może kiedyś przyćmićswego pana.Ostatnie zdanie pan Bonn wypowiedziałrozmarzonym tonem, tonem pełnym nadziei.Wyrazniezadowolony, wydmuchał mistrzowskie kółko dymu i wysłał je za okno.Stuk!Okna się zatrzasnęły.Zdziwieni Max i pan Bonn zobaczyli stojącego wdrzwiach Prusiasa otoczonego wszystkimi sześciomamalakhami w czarnych szatach.Król się uśmiechał, aleMax wiedział, że to uśmiech podszyty strachem. Ma pan wiernych słuchaczy, panie Bonn?  zapytał,wspierając się na lasce.Wylękniony chochlik wstał i nisko się pokłonił. Po tysiąckroć przepraszam, mój panie.Pański Bonnzapomniał, gdzie jego miejsce.Prusias wszedł głębiej do pokoju, który pociemniałnagle tak, jakby słońce schowało się za czarną chmurą.Uśmiech nie schodził mu z ust. Opowiadaliście sobie historię Yugi? Tak, mój królu.Młodego panicza interesowałokoukerros. I uważałeś, że najlepszym sposobem, by mu towyjaśnić, będzie historia zdradzieckiego chochlika? Mój wybór był niemądry, panie.Prusias uśmiechnął się szerzej  jego uśmiechrozciągnął się do tego stopnia, że szeroka, ciemna twarzsię napięła.Pan Bonn trząsł się tak bardzo, że filiżanka,którą trzymał w ręku, stukała o spodek. Być może, panie Bonn, lepiej będzie, jeśli samzajmę się edukacją Maksa. Oczywiście, wasza wysokość.  Dziękuję, panie Bonn  odparł Prusias. A terazproszę zostawić nas samych. Do usług, panie.Widok był żałosny.Chochlik, wciąż dygocąc, skłoniłsię przed swym panem, następnie przed Maksem, po czymsztywno wyszedł z pokoju.Prusias spojrzeniem wydałmalakhom jakiś rozkaz i ciemne postaci wymknęły się zadrzwi. 22WIELKI CZERWONY SMOKPan Bonn nie towarzyszył Maksowi tego wieczora wdrodze do kołoseum.Jechał z nim tylko malakh.Maxzastanawiał się, co dzisiaj zgotuje mu los na arenie.Wyglądając przez okno, nie przestawał myśleć o tym, jakniebezpieczne stały się walki.Nie mógł już przyjmowaćzwycięstw za pewnik.W Blys panowało ogromne podniecenie  wszystkiedzielnice, od gett po mniej ważne pałace, kipiały odświateł i gwaru.Na ulicach gromadziły się gęste tłumystworzeń pragnących posmakować coraz gorętszejatmosfery igrzysk.Max dostrzegł wymalowaną na długimna kilka pięter płótnie podobiznę swojej twarzy, a raczejmaski Bragha Run.Na widok pieczęci Astarotha naswoim czole zrobiło mu się niedobrze.Jeszcze tylko trochę.Powóz, pokonawszy łagodny zakręt, zaczął się piąćpod górę, by dostać się na tyły pałacu, pod wejście dlazawodników.Kiedy przejechali przez bramy, malakhzaprowadził Maksa do oczekujących w kuzni dvergarow [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl