[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Magiczny samopis?  zorientował się Kreol.Miałem taki.Nie ma sensu, każde słowo w księdze zaklęćpowinno być napisane ręcznie.I muszę to zrobić sam. A na dodatek ani ja, ani mój pan, nie znamy jeszczewaszych liter. Hubaksis wygłosił aluzję tonemsugerującym brak zainteresowania.Wyraznie miał ochotępooglądać jeszcze telewizję, ale nie jest to zbyt ciekawe,gdy nie znasz języka.Po kilku minutach Vanessa podała do stołu.Kreol zzadowoleniem powąchał duszoną baraninę z ryżem, alezastawa stołowa okazała się zagadką nie do rozwiązania. Co to takiego?  Wziął do ręki widelec. Małytrójząb? Widelec. Vanessa przechyliła głowę. Tylko niestaraj się mnie przekonać, że za waszych czasów nie znaliwidelców.W sumeryjskim jest takie słowo! Wiem, co to jest widelec!  odburknął Kreol. Alema dwa zęby i nie służy do jedzenia!76  Au nas służy  odparowała Van. I jeśli nie chcesz,żeby pokazywali cię palcami w restauracji, musisz sięnauczyć go używać. Czy ja też mam się nauczyć?  wyciamkał Hubaksis zpaszczą nabitą po brzegi jedzeniem.Vanessa zmierzyła go spojrzeniem.Małoprawdopodobne, żeby malutki dżinn był w stanie chociażbypodnieść widelec, a co dopiero manipulować nim przystole. Ty nie  zgodziła się niechętnie. I tak nikt niebędzie na ciebie patrzeć. Dlaczego? Dlatego, że tam, gdzie są ludzie, będziesz musiał sięzmniejszyć. Dziewczyna postukała się w czoło. Albochować do torby, jak wolisz.Kreol nie umiał prawidłowo trzymać widelca.A inożem posługiwał się dość niezgrabnie  jakby używał gowszędzie, tylko nie przy stole.Jednakże jadł z widocznymzadowoleniem, co bardzo cieszyło Vanessę.Dla kucharzanie ma nic milszego, niż widok pochłanianych z apetytemdań.Ku jej ogromnemu zdziwieniu, Hubaksis zjadł prawietyle samo co Kreol. Gdzie to się wszystko w tobie mieści?  zdziwiła się. Zżarłeś więcej niż sam ważysz! Tak z dziesięć razy. Przecież to dżinn. wyjaśni! Kreol leniwie,smakując domowy cydr. Dżinn może nic nie jeść latami,a może za jednym posiedzeniem pochłonąć parę słoni.Chociaż to dotyczy zwykłych dżinnów  co do mojegoniewolnika mam wątpliwości. Ja też mogę, panie  nieprzekonywająco skłamałHubaksis. Tylko nie chcę.Na deser Vanessa podała galaretkę.Kreol niezwykle77 podejrzliwie przyglądał się zielonej, trzęsącej sięsubstancji, dziabnął ją nożem, potem niezdecydowaniedotknął palcem.Hubaksis wyraznie podzielał jego uczucia. A co to takiego?  Kreol zdecydował w końcuzapytać.Vanessa mimowolnie pomyślała, że w ciągujednego tylko dnia słyszy to pytanie chyba już po raz setny. Galaretka  wyjaśniła obojętnie. Bardzo smacznejedzenie. Z czego to jest zrobione?  Kreol odciągał jak mógłchwilę degustacji. W dotyku przypomina gumę, panie  oznajmił dżinn. A wyglądem  zdechłą meduzę. Skosztuj, niewolniku!  nakazał Kreol. Dziękuję, panie, jestem syty. Dżinn cofnął sięmimowolnie. Powiedziałem, skosztuj!  Mag podniósł głos.Hubaksis ścisnął wargi w wąziutką kreskę, ze złościąspojrzał na niego swym jedynym okiem i niezdecydowanieodgryzł kawałek galaretki.Przeżuł.Połknął. No i?  zawołała Van, z trudem powstrzymując się,żeby nie potrząsnąć małym dżinnem.Co prawdawyglądałoby to nieco dziwnie  jakby potrząsała mysząalbo wróbelkiem. Bardzo słodkie, panie!  Hubaksis uśmiechnął sięnieoczekiwanie, bardzo zadowolony. Taaaak?  zapytał Kreol z niedowierzaniem.Potemwziął łyżkę i po kilku nieudanych próbach oderwałkawałek deseru i skierował do ust.Tylko dobre wychowanie i pragnienie, by nie wyjśćprzed Vanessą na głupca nie pozwoliły Kreolowi wyplućgalaretki.Zmusił się do przełknięcia tego, co miał wustach.Ale wyraz twarzy miał przy tym taki, jakby zjadł78 pijawkę. Zwiństwo. Skrzywił się. W smaku jest takiesamo jak w dotyku: guma. Ale przecież jest słodkie, panie?  cicho zachichotałHubaksis. Tak, słodkie  wycedził Kreol, potwierdzającprawdziwość tego stwierdzenia. Za słodkie.Widzisz,kobieto, co sobą reprezentuje mój niewolnik? Z zasady niemoże mnie okłamać, ale za to może co nieco przemilczeć,bydlę. Wybacz, panie, nie mogłem się powstrzymać wymamrotał dżinn.Było widać, że jest bardzo zadowolonyz siebie. Widocznie zapomniałeś, jak boleśnie bije moja laska rzucił Kreol. Dość! Przestańcie!  Vanessa rozłożyła ręce jaksędzia na ringu. Co to za średniowiecze?! Niewolnictwozniesiono jeszcze w zeszłym wieku, wtedy zakazano teżkar cielesnych! A tortury?  jednocześnie krzyknęli Kreol i Hubaksis. Jeszcze wcześniej!  oznajmiła nieugięta dziewczyna. I tylko spróbujcie powiedzieć, że was, diabelskichsadystów, to martwi! Nie, z jednej strony to oczywiście dobrze. Hubaksispostanowił nie dyskutować. Z drugiej strony  zle.Kreol skończył jeść i znowu zaczął pisać w swejksiędze.Vanessa najpierw poszwendała się nieco z nudów, niewiedząc, czym by się zająć.Nie miała ochoty oglądaćtelewizji, w domu nie było nic do zrobienia, i w ogóle byłonudno.Każdego innego dnia poszłaby po prostu posiedziećw kawiarni, ale dzisiaj nie miała ochoty wychodzić z domu79 bez potrzeby.W każdej chwili ktoś mógł przyjść w gości igdyby odkrył, że w jej pokoju urzęduje mag oraz należącydo niego dżinn, sytuacja mogłaby być niezręczna. Masz zamiar tak cały czas pisać?  zapytałaznudzonym głosem, zaglądając Kreolowi przez ramię.Strona zapełniona była znaczkami i rysunkami, w którychVanessa z pewnym trudem rozpoznała znany jej (oddzisiejszego poranka) sumeryjski.Ale, poza nielicznymiwyjątkami, nie mogła rozpoznać słów. Tak  potwierdził zadowolony mag. Mam zamiarpisać, aż przepiszę wszystko.A co? Może gdzieś pójdziemy, zabawimy się? nieoczekiwanie zaproponowała Vanessa.Zazwyczaj wtakich sytuacjach czekała, aż zostanie zaproszona, ale wtym przypadku raczej nie miało to sensu. Zobaczyciemiasto.Wiesz, jakie piękne jest nasze miasto? To prawda, panie!  podchwycił Hubaksis.Chodzmy! Pochodzimy po bazarze, zajdziemy do łazni,popatrzymy na świątynie! A przy okazji, muszę w ustronnemiejsce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •