[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak długo masz zamiar tu pozostać? - zagadnęła Maggie, ignorującostrzegawcze spojrzenie Rogana.- Dopóki nie skończę książki - powiedział Gray w roztargnieniu.- I ruszysz dalej? Zrodzona z lodu108- Ruszę dalej.Mimo że Rogan trzymał ją teraz za kark, Maggie otworzyła usta, żebywypowiedzieć jakąś złośliwą uwagę.Powstrzymał ją raczej wyraz oczu Grayaniż irytacja męża.Malujące się w nich pożądanie uruchomiło dzwonekalarmowy w jej głowie.Ale w oczach Graya jest jednak coś więcej nizlipożądanie, stwierdziła Maggie.Ciekawe, czy on zdaje sobie z tego sprawę.Kiedy mężczyzna patrzy w ten sposób na kobietę, w grę wchodzą nietylko hormony.Będę musiała to przemyśleć, postanowiła Maggie.Unoszącfiliżankę do ust, nie przestała obserwować Graya.- Zobaczymy - mruknęła.- Jeszcze zobaczymy.Z jednej piosenki zrobiły się dwie, trzy.Piosenki o wojnie i o miłości,wesołe i smutne.W wyobrazni Graya powstały zarysy sceny.Zadymiony pub, muzyka, głosy ludzi - oaza spokoju i bezpieczeństwa wświecie pełnym grozy.Kobiecy głos przyciąga mężczyznę, przyciąga gowbrew jego woli.Tutaj, pomyślał, właśnie tutaj jego bohater przegra swąprywatną bitwę.Ona będzie siedziała przed kominkiem, z dłońmi złożonymiskromnie na kolanach.Będzie śpiewała czystym, głębokim głosem.Wtedy ją pokocha, gotów oddać za nią życie, nawet je odmienić.Przyniej zapomni o przeszłości i spojrzy w przyszłość.- Przybladłeś, Gray.- Maggie szarpnęła go za ramię.- Ile kufli wypiłeś?- Tylko ten jeden.- Przeciągnął dłonią po twarzy, wracając dorzeczywistości.- Ja tylko.pracowałem - dokończył.No właśnie, po prostupracował.Myślał o swoich bohaterach, tworzył następne fikcje.Nicosobistego.- Wyglądałeś jak w transie.- No właśnie.- Westchnął cicho i roześmiał się sam z siebie.- Chyba sięjednak napiję. Nora Roberts 109ROZDZIAA DZIESITYGray spał niespokojnie, budził się, dręczony koszmarami, którewymyślił, siedząc w pubie.Scena ta ożywała ciągle na nowo w jego umyśle.Nie mógł jej wymazać z pamięci i nie potrafił jej opisać.To znaczy - opisaćdobrze.Na samą myśl o grożącej mu blokadzie twórczej dostawał gęsiej skórki.Normalnie zmuszał się do pisania i pisał, dopóki niebezpieczeństwo nieminęło.Przeganiał je, jak czarną chmurę, nad głowę innego udręczonegopisarza.Ale tym razem zaklinował się na amen.Nie mógł tchnąć życia w scenę,którą chciał opisać, i nie mógł z niej zrezygnować.Spędził większą część nocyna skreślaniu tego, co zostało już napisane.Wyjałowił się.Po prostu się wyjałowił.Dlatego ta scena była martwa.Był podniecony erotycznie, przyznał z goryczą.Sfrustrowany, do czegoprzyczyniła się kobieta, która potrafiła osadzić go na miejscu jednymspokojnym spojrzeniem.Kara za to, że zamiast rozmyślać o morderstwie, dał się opętać swojejgospodyni.Mrucząc pod nosem, podniósł się zza biurka i podszedł do okna.Takiejego szczęście, że pierwszą osobą, którą zobaczył, była Brianna.Przechodziła pod jego oknem w skromniutkiej różowej sukience, zwłosami wysoko upiętymi w kok.Dlaczego włożyła buty na wysokim obcasie?zastanowił się i przybliżył twarz do szyby.Uważała pewnie, że to praktyczneobuwie, nie zdając sobie sprawy, że tego rodzaju pantofle robią cośniedorzecznie cudownego z jej nogami.Wsiadła do samochodu, a jej ruchy były zarazem celowe i pełnewdzięku.Najpierw odłoży torebkę na siedzenie obok.Zapnie starannie pasbezpieczeństwa, sprawdzi lusterka.%7ładnego przeglądania się we wstecznym,zauważył.Jeden szybki ruch, mający na celu wyłącznie poprawieniewidoczności, i gotowe.Teraz obróci kluczyk w stacyjce.Nawet przez szybę dotarło do niego pokasływanie umęczonego silnika.Brianna spróbowała jeszcze raz, i jeszcze raz.Gray schodził już zeschodów i kręcił głową.- Dlaczego, do jasnej cholery, nie każesz tego naprawić? - krzyknął nanią, stojąc w drzwiach.- Och! - Wysiadła już z samochodu i podnosiła maskę.- Dwa dni temuchodził całkiem dobrze.- Ten grat nie chodzi dobrze od dziesięciu lat.- Odsunął ją łokciem odsamochodu, zirytowany tym, że pachnie tak świeżo, gdy on czuje się jakszmata do podłogi.- Posłuchaj, jeśli musisz jechać po coś do wsi, wez mój Zrodzona z lodu110wóz, a ja zobaczę, co się da zrobić z twoim.Uniosła głowę, urażona jego szorstkim tonem.- Dziękuję bardzo, ale jadę do Ennistymon [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •