[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakbykrok, a potem chrobot.Krok.Chrobot.Krok.Chrobot.Krok.Taleniekow zamarł wysokonad podłogą.- Dzień dobry, towarzyszu - powiedział ktoś cicho po rosyjsku.- Sprawniej się terazporuszam ni\ wtedy w Rydze, co? Zrobili mi nową stopę.Bray cofnął się w głąb kanału.W dole, obok du\ej skrzyni, zobaczył mę\czyznęwspartego na lasce.Zamiast obutej stopy, z nogawki jego spodni sterczał prosty drewnianypalik.- Znam cię zbyt dobrze, stary druhu - ciągnął inwalida, wydobywając z kieszenipistolet.- Byłeś wspaniałym nauczycielem.Miałem całą godzinę, \eby zapoznać się z twojąmetą.Jest kilka dróg ucieczki, ale wiedziałem, \e wybierzesz właśnie tę.Przykro mi, stary.Zabardzo nam wszystkim teraz bruzdzisz.Uniósł broń.Scofield nacisnął spust.Wbiegli w zaułek po drugiej stronie ulicy.Obaj oparli się o mur i dysząc cię\kopatrzyli na to, co dzieje się naprzeciwko.Trzy wozy policyjne z migającymi światłami nadachu stały przy wejściu do hotelu; obok nich karetka.Ze środka wyniesiono na noszach dwaszczelnie zakryte ciała, potem trzecie; koc zsunął się i Taleniekow dojrzał skrwawioną głowęPragi.Umundurowani policjanci bronili dostępu ciekawskim przechodniom, podczas gdy ichprzeło\eni biegali tam i z powrotem i pokrzykując coś do zminiaturyzowanych nadajników,wydawali rozkazy niewidocznym podwładnym.Wokół hotelu zaciągano sieć: wszystkie wyjścia były obstawione, wszystkie okna podobserwacją, a policjanci ze specjalnej brygady czekali z bronią gotową do strzału.- Kiedy poczujesz się na siłach - wykrztusił Taleniekow, chwytając ustami powietrze -wmieszamy się w tłum i oddalimy kilka przecznic, a potem złapiemy taksówkę.Im dalej, tymlepiej Ale będę z tobą szczery.Nie wiem, dokąd jechać. - Ja wiem - oznajmił Scofield, odrywając się od ściany.- Ruszajmy, póki panuje tocałe zamieszanie.Niedługo zaczną przeczesywać okolicę, szukając kogoś z raną postrzałową.Tyle padło strzałów, \e będą podejrzewać, \e ktoś z tych.którzy zbiegli, jest ranny.- Chwileczkę.- Rosjanin stanął na drodze Braya.- Kiedy trzy dni temu wyje\d\ałemcię\arówką z Sewastopola, wymyśliłem, co ci powiem, kiedy cię zobaczę.Albo siępozabijamy, Beowulf Agate, albo zaczniemy rozmawiać.Scofield spojrzał na niego przeciągle.- Mo\e i jedno, i drugie - rzekł.- A teraz w drogę.11.Chata znajdowała się w stanie Maryland; z trzech stron otaczały ją pola, z czwartejpłynęła rzeka Patuxent, a od najbli\szych zabudowań dzieliło ją około półtora kilometra.Prowadziła do niej ubita wiejska droga, na jaką \aden taksówkarz nie zgodziłby się wjechać zobawy przed połamaniem resorów.Ale te\ Bray i Taleniekow nie korzystali z taksówki.Bray zatelefonował do pracownika ambasady irańskiej, o którym wiedział nie tylko,\e jest agentem SAVAK, ale równie\ to, i\ lubi narkotyki i studentki irańskie przyje\d\ającedo Ameryki w ramach wymiany naukowej; zdemaskowanie go postawiłoby zaprzyjaznionegoz rządem amerykańskim szacha w dość krępującej sytuacji.Na parkingu przy K Street czekałna Scofielda wynajęty samochód; kluczki le\ały pod gumową matą na podłodze.Chata nale\ała do wykładowcy z Uniwersytetu George'a Washingtona, profesora naukpolitycznych, który analizował tajne materiały dla Departamentu Stanu.Mę\czyznizaprzyjaznili się przed laty, kiedy Scofield - wychodząc z zało\enia, \e preferencje seksualneprofesora nie mają najmniejszego związku z jego pracą - usunął z akt zebranych na zlecenieDepartamentu Stanu kartkę z informacją, \e profesor jest homoseksualistą.Podczas pobytóww Waszyngtonie korzystał z chaty, kiedy chciał spędzić czas z przyjaciółką, z dala odtelefonu, tak \eby centrala nie mogła go nagle wezwać.Dzwonił wtedy do profesora, który,nie zadając pytań, mówił mu, gdzie ukryty jest klucz.Tym razem wisiał na gwozdziu poddrugą dachówką na prawo od drzwi.Bray zdjął go, wspinając się na drabinę, która stałaoparta o pobliskie drzewo.Chata urządzona była w wiejskim stylu, ale surowość grubociosanych belek iprostych, spartańskich mebli łagodziły sterty wielkich poduch i zasłony w czerwono-białąkratę.Po obu stronach kominka stały regały, sięgające od podłogi po sufit, szczelniewypełnione ksią\kami, których barwne grzbiety te\ dodawały wnętrzu ciepła i koloru. - Wykształcony człowiek - stwierdził Taleniekow, przesuwając wzrokiem po tytułach.- Nawet bardzo - odparł Bray i zapalił piecyk gazowy.- W palenisku są szczapy,wystarczy podło\yć ogień.Zapałki są na kominku.- Pełna wygoda.- Rosjanin wziął jedną ze szklanego pojemnika, ukląkł i potarł ją.- Tojeden z warunków wynajmu.Ktokolwiek korzysta z tego miejsca, musi sprzątnąć kominek iuło\yć nowe szczapy.- Jeden z warunków? A pozostałe?- Są tylko dwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    e
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zpobiskupice.xlx.pl
  •