[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądała tak, jakby miała ochotę zacząć krzyczeć, a jednak  milcza-ła.Wzrok Jalindin przeniósł się na Randa. Nazwała cię Randem al Thorem.Jeśli poddasz mi się, zostaniesz dobrzepotraktowany, Randzie al Thor.Nieważne, skąd przybyłeś, nie sądz, że uda ci sięzbiec, nawet jeśli nas pozabijasz.Odbywają się szeroko zakrojone poszukiwaniajakiejś marath damane, która tej nocy przenosiła. Jej wzrok padł na Avien-dhę. Ciebie też nieuchronnie znajdą i możesz przypadkiem zostać zgładzona.W tym okręgu wybuchł rokosz.Nie wiem, jak traktowani są tacy mężczyzni jakty w waszym kraju, ale w Seanchan twoje cierpienia mogą zostać złagodzone.Zaśtobie wykorzystanie zdolności przyniesie wielki zaszczyt.Wyraznie się obraziła, kiedy ją wyśmiał. Nie potrafię cię zabić, ale przysięgam, że już za to powinienem obedrzećcię ze skóry.Z pewnością nie musiał się bać, że zostanie poskromiony przez seanchańskieręce.W Seanchan zabijało się mężczyzn, którzy potrafili przenosić.Bez egzeku-cji.Organizowano polowanie, podczas którego strzelano do nich bez ostrzeżenia.Wypełniona szarością brama zrobiła się o kolejny palec węższa, ledwie takszeroka, by mogli przez nią oboje jednocześnie przejść. Zostaw ją, Aviendha.Musimy już iść.Puściła obręcz Seri i spojrzała na niego z irytacją, ale potem jej wzrok po-wędrował do bramy i wtedy zadarła spódnice, by podejść do niego przez śnieg,mrucząc coś pod nosem o zamarzniętej wodzie. Bądz gotowa na wszystko  ostrzegł, obejmując ją ramieniem.Powiedziałsobie, że muszą być tak blisko siebie, bo inaczej nie zmieszczą się w bramie.Wca-le nie dlatego, że tak się jej przyjemnie dotyka. Nie wiem na co, ale przygotujsię. Przytaknęła, a wtedy zawołał:  Skacz!Skoczyli razem w sam środek szarości, przy czym Rand jednocześnie uwolniłsplot unieruchamiający Seanchan, by móc po brzegi wypełnić się saidinem.i potykając się, wylądowali w jego sypialni w Eianrod, gdzie płonęła lampa,a za oknami panował mrok.Asmodean siedział pod ścianą na skrzyżowanych nogach.Nie obejmował yró-dła, ale Rand na wszelki wypadek i tak wcisnął blok między niego a saidina.Na-29 dal obejmując ramieniem Aviendhę, przekonał się, że brama zniknęła.Nie, niezniknęła  nadal widział swoje sploty oraz sploty, które, jego zdaniem, na pewnoutkał Asmodean  ale tak to wyglądało, jakby tam już niczego nie było.Nie za-trzymując się, przeciął swój splot i brama nagle pojawiła się, ukazując gwałtowniezwężający się obraz Seanchan, lady Morsy skulonej w siodle, Jalindin wykrzyku-jącej rozkazy.Otwór zatrzasnął się, ale tuż przedtem wdarła się przez niego lancaozdobiona zielonymi i białymi chwastami.Rand instynktownie przeniósł Powie-trze, żeby pochwycić nagle niknący kawał włóczni długości dwóch stóp.Ostrzebyło zakończone tak gładko, jakby obrobił je rzemieślnik.Dygocząc, cieszył się,że nie próbował usunąć szarej bariery  czymkolwiek była  zanim przez niąprzeskoczył. Dobrze, że żadna z sul dam w porę nie oprzytomniała  powiedział, bio-rąc do ręki kikut włóczni  bo inaczej ścigałoby nas coś znacznie gorszego.Kątem oka obserwował Asmodeana, ale ten tylko siedział, wyglądając nieco nie-zdrowo.Nie mógł wiedzieć, czy Rand nie zamierza przypadkiem wetknąć mu tejwłóczni w gardło.Aviendha pociągnęła nosem w sposób bardzo znaczący. Uważasz, że ja je puściłam?  spytała zapalczywym tonem.Zdecydowa-nym ruchem odsunęła jego rękę, ale mimo to nie sądził, by ta wściekłość do-tyczyła niego.A w każdym razie nie ręki. Związałam tarcze najsilniej, jakpotrafiłam.One są twoimi wrogami, Randzie al Thor.Nawet te, które nazywaszdamane, są tylko wiernymi psami, które wolałyby cię zagryzć, nizli odzyskaćwolność.Powinieneś być twardy dla wrogów!Ona ma rację, pomyślał, ważąc w rękach włócznię.Pozostawił za sobą wro-gów, z którymi być może będzie musiał któregoś dnia się zmierzyć.Musi sięzmienić.Bo inaczej zetrą go na pył, zanim dotrze do Shayol Ghul [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •