[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Załatwimy to w cztery oczy, ty i ja.Rozumiem.Mogę z nią porozmawiać? Pozwól mi, błagam.- Pozwól mi, błagam.- powtórzyła Dory piskliwym głosem.- Niezapominaj, że rozmawiasz ze mną, suko! Teraz ja wydaję polecenia!- Tak, ty wydajesz polecenia.- Callie starała się zapanować naddrżeniem głosu.- I będziesz ze mną rozmawiać, och, tak! Pogadamy o zapłacie i o tym, Nora Roberts 417co musisz zrobić.Przyjedz tu sama, bo inaczej ją zabiję, zabiję ją bez chwilizastanowienia.Wiesz, że jestem do tego zdolna.- Przyjadę sama.Dokąd?- Nad Oczko Simona.Daję ci dziesięć minut, pózniej zacznę ją kroić.Dziesięć minut, odliczanie już trwa.Lepiej się pospiesz.- Dzwoniła z komórki - powiedział Jake w chwili, gdy Callie odłożyłasłuchawkę.- Próbują ją namierzyć.- Nie mam chwili do stracenia.Ona ma moją matkę.Boże, dziesięćminut.- Callie rzuciła się ku drzwiom.- Zaczekaj, nie możesz wybiec tak bez zastanowienia, do cholery!- Dała mi dziesięć minut na dotarcie do jeziorka.Ma moją matkę izabije ją, jeżeli nie przyjadę! Nie wiem nawet, o którą chodzi, na miłośćboską.I muszę zjawić się tam sama.Jake wyciągnął nóż z buta.- Wez to.Będę tuż za tobą.- Nie możesz! Ona.- Zaufaj mi.- Mocno ścisnął jej ramiona.- Musisz mi zaufać.Ja ciufam, pamiętaj.Spojrzała mu w oczy i podjęła decyzję.- Pośpiesz się - powiedziała.I wybiegła.Pot płynął jej po plecach, kiedy z niebezpieczną prędkością gnałasamochodem wąskimi, krętymi drogami.Za każdym razem, gdy oponyżałośnie piszczały na zakręcie, dodawała gazu.Przy każdym spojrzeniu napodświetloną tarczę zegarka serce podskakiwało w niej jak przestraszonezwierzątko.Było całkiem możliwe, że pędzi prosto w pułapkę, ale się nie wahała.Pochyliła się nad kierownicą, wpatrzona w jasne pasma bijące z przednichświateł.Dojechała na miejsce w dziewięć minut.Pole wydało jej się zupełnie puste.Wyskoczyła z samochodu, jednymsusem pokonała ogrodzenie.- Dory, jestem! Przyjechałam sama! Nie rób jej krzywdy! Szła wkierunku wody, ku drzewom.- To sprawa między tobą i mną, nie zapominaj! Między tobą i mną.Możesz ją puścić, już jestem!Kątem oka dostrzegła błysk latarki.Odwróciła się gwałtownie.- Zrobię, co zechcesz.- Zatrzymaj się.Dojechałaś na czas, ale po drodze mogłaś zawiadomićgliny.- Nie zrobiłabym tego, przecież to moja matka! Nie narażałabym jejżycia tylko po to, żeby cię ukarać!- Już mnie ukarałaś.I po co? %7łeby dowieść, jaka jesteś mądra i sprytna? Więzy krwi 418Teraz jakoś nie radzisz sobie najlepiej, prawda?- Ta historia jest związana z moim życiem.- Callie powoli szła przedsiebie na drżących nogach.- Chciałam się dowiedzieć, co mnie spotkało.Nierozumiesz tego?- Zatrzymaj się i podnieś ręce, tak, żebym je widziała! Marcus Carlylebył wielkim człowiekiem, wizjonerem.I był bardzo inteligentny, dużointeligentniejszy od ciebie.Nawet jako martwy przewyższa cię pod każdymwzględem.- Czego ode mnie chcesz? - Oczy Callie przywykły już do ciemności.Całkiem dobrze widziała posiniaczoną, wykrzywioną nienawiścią twarz Dory,wyczuwała też coś jeszcze, na samym skraju pola widzenia.- Powiedz mi,czego chcesz.- Patrzeć, jak cierpisz.- Dory cofnęła się w gęsty mrok.Parę sekund pózniej Callie ujrzała chwiejącą się na brzegu jeziorkapostać.Dostrzegła kosmyk lśniących jasnych włosów i sprężyła się do skoku.- Zabiję ją, jeżeli drgniesz.- Dory podniosła w górę pistolet.- Popatrztutaj! Mówiłam, że mam nóż, ale chyba się pomyliłam.Wygląda mi to nabroń palną.Powiem ci coś - z tego samego pistoletu o mały włos niezastrzeliłam twojego bardzo seksownego byłego męża.Mogłam to zrobić,wiesz? - Poświeciła latarką pod takim kątem, że Callie musiała zasłonić oczy.-Nie sprawiłoby mi to wielkiej trudności, bo wcześniej już zabiłam Dolana.Właściwie był to wypadek - chciałam go tylko ogłuszyć, ale uderzyłammocniej, niż zamierzałam.Potem wrzuciłam go do Oczka Simona, z nadzieją,że policja zacznie podejrzewać ciebie, ale nie udało się.Będę tuż za tobą, przypomniała sobie Callie słowa Jake'a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •