[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ci ludzie są o krok odstwierdzenia, \e posiadamy jakieś cudowne właściwości!Ku mojemu ogromnemu przera\eniu mnisi odpowiedzieli, \e taka jest wola Boga.- Nie rozumiesz, Ashlar? - spytał Ninian.- To dlatego Bóg was ocalił.Abyście moglistać się tym wyjątkowym zakonem.Wtedy to wszystkie moje wyobra\enia legły w gruzach.Mój lud nie został odkupiony;nie odkryliśmy sposobu na \ycie w pokoju z ludzmi.Kościół zaczynał być sławny, społeczność chrześcijańska ogromnie się rozrosła.Bałem się zachcianek tych, którzy nas czcili.Wreszcie udało mi się wygospodarować co dzień godzinę bądz dwie, podczas którychzamykałem drzwi i nikomu nie pozwalałem się do mnie odzywać.W odosobnieniu mojej celizacząłem pracować nad wspaniałą, ilustrowaną księgą; posłu\yłem się wszystkimiumiejętnościami, które zdobyłem od moich nauczycieli na łonie.Wykonałem to w styluczterech Ewangelii, ze złoconymi literami na ka\dej stronicy i maleńkimi ilustracjami.Byłato historia mojego ludu.Moja księga.Ta sama, którą Stuart Gordon znalazł w archiwach Talamaski.Ka\de słowo pisałem z myślą o ojcu Kolumbanie; starałem się przelać jak najwięcej zmojego talentu do poezji, pieśni i modlitwy; opisałem zaginioną wyspę, nasze wędrówki popołudniowych równinach, zbudowanie wspaniałego kręgu w Stonehenge.Po łacinie opisałemwszystkie nasze potyczki z ludzmi, to, jak cierpieliśmy i jak nauczyliśmy się sztukiprzetrwania i jak na koniec mój szczep, mój klan doszedł do tego - pięciu księ\y pośród setekludzi, czczeni za coś, czego nie posiadamy, wyrzutkowie bez imion, narodu czy własnegoboga, błagający o zbawienie Boga ludzi. Przeczytaj moje słowa, ojcze - napisałem.- Ty, który nie chciałeś ich wysłuchać,kiedy mówiłem do ciebie.Zobacz je napisane w języku Jeremiasza, Augustyna i papie\aGrzegorza.Wiedz, \e mówię prawdę i chcę wstąpić do Kościoła bo\ego taki, jaki naprawdęjestem.Bo niby jak inaczej mogę wejść do królestwa niebieskiego?Wreszcie dokończyłem dzieła.408 Usiadłem wygodnie, wpatrując się w okładkę, którą własnoręcznie ozdobiłemklejnotami, w oprawę, którą własnoręcznie zszyłem jedwabnymi nićmi, w litery, które samnapisałem.Natychmiast posłałem po ojca Niniana i poło\yłem przed nim księgę.Siedziałemspokojnie, podczas gdy on przyglądał się mojemu dziełu.Byłem dumny z tego, co zrobiłem, i przekonany, \e w jakiś sposób nasza historiaznajdzie miejsce w ogromnych bibliotekach kościelnej doktryny i historii.Cokolwiek się stanie, myślałem, powiedziałem prawdę.Powiedziałem, jak potoczyłysię wydarzenia i za co umarła Janet.Nic nie mogło przygotować mnie na wyraz twarzy Niniana, kiedy zamknął księgę.Przez moment nic nie mówił, a potem zaczął się śmiać.- Ashlar - rzekł.- Czyś ty postradał rozum? Spodziewasz się, \e zawiozę tę księgęojcu Kolumbanowi?Byłem zdruzgotany.- Wło\yłem w nią mnóstwo pracy - odparłem cicho.- Ashlar - powiedział.- To najpiękniejsza księga, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi sięoglądać.Ilustracje są idealnie narysowane, tekst zaś napisany bezbłędną łaciną.Mnóstwo wnim poruszających zwrotów.Nieprawdopodobieństwem byłoby stworzenie czegoś takiego wskryptorium na łonie w trzy, cztery lata, a \e ty dokonałeś tego tutaj, w ciągu roku, jest poprostu niesłychane.- Tak?- Ale zawartość, Ashlar! To jest bluznierstwo! W łacińskim piśmie, w stylu księgiołtarzowej, napisałeś szalone, pogańskie wersy i historie pełne potworności! Ashlar, to jestforma odpowiednia dla Ewangelii Pana, dla psalmów! Co te\ cię opętało, \e napisałeś takfrywolne historyjki w ten czarowny sposób?- Chciałem, aby ojciec Kolumban zobaczył te słowa i zrozumiał, \e są prawdziwe! -odrzekłem.Ale ju\ rozumiałem, o co mu chodzi.Moja obrona na nic się tu zdała.Pózniej, widząc, jak jestem zdruzgotany, odchylił się na krześle, zało\ył ręce na piersii spojrzał na mnie.- Od pierwszego dnia, kiedy wszedłem do twojego domu - rzekł - poznałem twojąprostotę i dobroć.Tylko ty mogłeś wpaść na tak naiwny pomysł.Zapomnij o tym.Natychmiast zapomnij o całej swojej historii! Poświęć swój niezwykły talentodpowiedniejszym rzeczom.409 Przez całą dobę nad tym rozmyślałem.Potem dokładnie owinąłem moją księgę i raz jeszcze dałem ją Ninianowi.- Jestem twoim opatem tu, w Donnelaith - powiedziałem.- To ostatnie polecenie, jakie ci wydam.Zabierz tę księgę do ojca Kolumbana, jak cikazałem.I powiedz mu, \e postanowiłem udać się na pielgrzymkę.Nie wiem, jak długo mnienie będzie ani dokąd się udam.Jak dowiedziałeś się z tej księgi, moje \ycie przekroczyłodługością wiele ludzkich \ywotów.Mo\e ju\ nigdy was nie zobaczę, ale muszę iść.Muszęzobaczyć świat.A czy wrócę do tego miejsca, i do Naszego Pana, tylko On wie.Ninian usiłował protestować, ale ja byłem nieugięty.Wiedział, \e i tak ju\ wkrótcemusi udać się w podró\ na Ionę, więc poddał się mojej woli.Ostrzegł mnie jednak, \e niemam zezwolenia ojca Kolumbana na opuszczenie doliny; zrozumiał wkrótce, \e teostrze\enia są daremne.Wreszcie wyruszył wraz z księgą i silną stra\ą składającą się z pięciu ludzi.Nigdy potem nie zobaczyłem mojego dzieła a\ do dnia, w którym pokazał mi je StuartGordon w swej wie\y w Somerset.Nie mam pojęcia, czy dotarła na Ionę.Podejrzewam, \e tak, mo\liwe, \e pozostała na wyspie przez wiele lat, dopókiwszyscy, którzy wiedzieli, czym jest, kto ją napisał i dlaczego, nie umarli.Nigdy nie dowiedziałem się, czy ojciec Kolumban ją przeczytał.Tej samej nocy,której Ninian wyruszył w swoją podró\, wyjechałem z Donnelaith.Wcześniej zwołałem mnichów Taltosów w kościele i kazałem im zaryglować drzwi.Ludzie mogli sobie myśleć, co chcieli, a nasze działanie tym bardziej sprawiło, \e stali sięniespokojni i podejrzliwi.Powiedziałem moim braciom, \e odchodzę? - Powiedziałem im, \e się boję.- Nie wiem, czy słusznie uczyniłem.Wierzę, lecz nie wiem - powiedziałem.- Boję sięotaczających nas ludzi.Boję się, \e w ka\dej chwili mogą się obrócić przeciwko nam.Gwałtowna burza, przejście zarazy przez dolinę albo choroba, która spadnie na dzieci cobogatszych rodzin.ka\de z tych nieszczęść mo\e sprowokować powstanie przeciwko nam.To nie jest nasz ród! Byłem głupcem, wierząc, \e kiedykolwiek będziemy mogli \yć z nimi wpokoju.Róbcie, co chcecie, lecz ja, Ashlar, wasz przywódca od czasów, kiedy opuściliśmyzaginioną wyspę, radzę wam odejść stąd.Poszukajcie ratunku w jakimś odległym klasztorze,gdzie nikt nie będzie znał prawdy o was; tam poproście, aby umo\liwiono wam odprawieniemodlitw w spokoju.Ale opuśćcie tę dolinę.Ja sam wyruszam na pielgrzymkę.Najpierw doGlastonbury, do studni, gdzie Józef z Arymatei wylał do wody krew Chrystusa.Tam będę410 modlił się o pomoc.Pózniej pojadę do Rzymu, potem, mo\e, nie wiem, do Konstantynopola,aby zobaczyć święte ikony, na których podobno za sprawą magii widać twarz Chrystusa.Pózniej zaś udam się do Jerozolimy, \eby zobaczyć wzgórze, na którym Jezus umarł za naszegrzechy.Niniejszym wyzwalam się spod przysięgi posłuszeństwa wobec ojca Kolumbana.Rozległy się okrzyki, łkania, lecz ja się nie ugiąłem.To bardzo charakterystyczny dlaTaltosów sposób kończenia sprawy.- Jeśli się mylę, niech Chrystus zaprowadzi mnie z powrotem na drogę cnoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl