[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doszły do tego kolejne hałasy  nieprzy-jemne, metalowe.Raptem odezwał się cichy głosik: Mamo, ja chcę do łazienki. śśś. Ja muszę do. Cicho bądz!31 Kroki okrążyły barak przy całkowitym bezruchu nomów.no, prawie całko-witym: jeden mały nom nerwowo przestępował z nogi na nogę, robił się corazbardziej czerwony.W końcu kroki ucichły, łomotnęły metalowe drzwi i ryknął silnik.Gdy odgłos silnika umilkł w oddali, Dorcas powiedział naprawdę cicho: Wydaje mi się, że znów jesteśmy sami.Odpowiedziało mu kilkaset zgodnych westchnień ulgi.I jeden rozpaczliwy głos: Mamo! Już dobrze! Biegnij!A potem naturalnie wszyscy zaczęli mówić równocześnie.Jednakże jedengłos wybił się zdecydowanie ponad pozostałe: W Sklepie nigdy tak nie było!  Nisodemus wlazł na półcegłówkę i cią-gnął:  Pytam was, czy tego kazano nam się, no, spodziewać?Odpowiedział mu zgodny chór, z tym że połowa mówiła  tak , połowa  nie ,co nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia, gdyż ledwie chór umilkł, perorowałdalej: Rok temu byliśmy bezpieczni w Sklepie.Pytam was, azali pamiętacieZwiąteczny Kiermasz? Emporium z Przysmakami? Pieczonego, no, indyka i szyn-kę?  Tym razem odpowiedziała mu względna cisza, co wprawiło go w tryum-falny zgoła nastrój. A teraz cóż? Jest ta sama pora roku, no, oni mówią, żeta sama, a jeść mamy coś, co rośnie w brudzie i nazywa się ziemniak.A mięso?Przecież to nie jest normalne mięso, tylko pocięte, no, martwe zwierzęta! Takiejoto przyszłości chcecie dla waszych, no, dzieci? Mają wykopywać sobie jedze-nie?! A teraz każą nam iść do jakiejś stodoły, która nawet nie ma podłogi, podktórą można byłoby żyć, jako zamierzał Arnold Bros (zał.1905).A dalej zaisteco? Puste, no, pola? A może myślicie, że to jest najgorsze w tym wszystkim?Nie.Powiem wam, co jest najgorsze: no, ci, którzy wydawali nam te wszystkierozkazy, spowodowali wszystkie nasze kłopoty!I wskazał gestem Dorcasa. Zaraz! Chwileczkę!  zaczął donośnie Dorcas, ale Nisodemus udowodnił,że ma lepsze płuca: Wiecie wszyscy, że mam, no, rację! Pomyślcie nad tym! Dlaczegóż, w imięArnolda Brosa (zał.1905), musieliśmy opuścić Sklep?Wśród zebranych zaczęły się dyskusje. Może przestałbyś grać durnia!  warknął Dorcas, korzystając z ciszy.Sklep miał zostać zniszczony! Nie wiemy tego, no, na pewno! To co wiesz?! Masklin i Gurder widzieli. A gdzie oni teraz są, co?32  Dobrze wiesz, gdzie są! Poszli na lotnisko. Dorcas miał tego wszystkie-go serdecznie dość: zdecydowanie wolał mieć do czynienia z drutami, one przy-najmniej nie wrzeszczały i nie udawały durniów. Właśnie: poszli!  Nisodemus syknął, ale ten syk był donośniejszy odkrzyku. Pomyślcie o tym dobrze! Użyjcie, no, umysłów! W Sklepie wiedzie-liśmy, co mamy robić, znaliśmy swoje miejsce i wszystko działało tak, jak chciałArnold Bros (zał.1905).I nagle cóż? I nagle jesteśmy tu! Pamiętacie, jak gardzili-ście Przybyszami? A teraz my jesteśmy Przybyszami! I znów zaczyna się panikai powiadam wam, że trwać ona będzie, dopóki się nie poprawimy i Arnold Bros(zał.1905) w łaskawości swej nie zezwoli nam wrócić do Sklepu, jako dobrymi posłusznym nomom. Wyjaśnijmy sobie jedną sprawę  rozległ się nagle czyjś głos. Powia-dasz, że opat nas okłamał?! Ależ nic takiego nie powiedziałem  obruszył się pospiesznie Nisode-mus. Ja wam tylko przedstawiam, no, fakty.To wszystko. Przecież.przecież opat udał się po pomoc  odezwała się jakaś starszaniewiasta niezbyt pewnym głosem. I.i jestem przekonana, że Sklep zostałzniszczony, bo inaczej nie byłoby nas tutaj, prawda?  Rozejrzała się niepewnie. Ja tam wiem tylko, że nie podoba mi się ta cała stodoła, o której ostat-nio wszyscy tyle mówią  dodał stojący obok niej nom. Tam nawet nie maelektryczności! Właśnie! A w dodatku ona jest w środku. dołączył doń kolejny głos,który nagle przycichł i dodał:  no wiecie czego. Wiemy  zgodził się stary nom. Widziałem to.Z miesiąc temu mójchłopak wziął mnie na jagodziarstwo nad kamieniołom i widziałem. Z daleka jeszcze pół biedy  dodała niewiasta. Można na to patrzeć,ale znalezć się w samym środku.aż mnie ciarki przechodzą.Dorcas dopiero po chwili zrozumiał, że  to to otwarta przestrzeń, a dokład-niej pole.Fakt, też wolał tam nie wychodzić, ale żeby nie mieć odwagi nazwaćczegoś po imieniu?! Tu jest całkiem niezle, przyznaję  powiedział pierwszy nom  ale towszystko na dworze, zaraz, to się jakoś tak nazywa na N. Natura?  podpowiedział Dorcas, obserwując szaleńczo uśmiechniętegoNisodemusa. O, właśnie!  ucieszył się pytający. To właśnie nie jest naturalne! I jesttego zdecydowanie za dużo.Tak nie wygląda właściwy świat, wystarczy tylkopopatrzeć.Podłoga nierówna, ścian w zasadzie nie ma, a w nocy gaśnie światło,bo to, co tam błyszczy na suficie, to niczego nie oświetla.Ludzie łażą, gdzie imsię podoba, no i żadnych zasad jak w Sklepie. Dlatego właśnie Arnold Bros (zał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •