[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mamy uprowadzenie - rzucił krótko.- I teraz my mamy się tym zająć? - zdziwił się Conklin.- Wydział śledczy zajmował się tą sprawą przez kilka godzin, ale pojawił się świadek iwygląda na to, że mogło dojść do zabójstwa - wyjaśnił Jacobi.- Będziemy koordynowaćpostępowanie z porucznikiem Macklinem.Byłam zaskoczona, kiedy usłyszałam szum uruchamianego komputera - Jacobi, zanimotrzymał nową odznakę, nigdy samodzielnie nie korzystał z komputera.Teraz z kupy śmiecina biurku wyciągnął płytę CD i niezdarnie położył ją na wysunięty podajnik stacji dysków.- Chodzi o dziewczynkę w wieku pięciu lat.Uprowadzono ją wraz z opiekunką dziśrano, gdy szły do parku.Niania nazywa się Paola Ricci.Pochodzi z Cremony we Włoszech ima wizę z pozwoleniem na pracę.Dziecko to Madison Tyler.- Córka właścicieli  Chronicie ? - zapytałam.- Tak.Henry Tyler jest ojcem dziewczynki.- Powiedziałeś, że jest świadek porwania.- Tak.Pewna kobieta przed pójściem do pracy wyprowadzała swojego sznaucera naspacer i zobaczyła osobę w szarym płaszczu wychodzącą z czarnego minivana,zaparkowanego obok parku Alta Plaża przy Scott Street.- Jaką  osobę ? - zapytał Conklin.- Zeznała jedynie, że był to ktoś w szarym płaszczu, ale nie mogła stwierdzić, czymężczyzna, czy kobieta, bo ta osoba stała do niej tyłem.Nie potrafiła też określić markisamochodu.Powiedziała, że wszystko stało się bardzo szybko.- A skąd podejrzenie, że doszło do morderstwa? - zapytałam.- Zwiadek zeznała, że gdy tylko samochód zawrócił na Divisadero, usłyszała głuchyodgłos i dostrzegła rozbryzg krwi na tylnej szybie minivana.Rozdział 30Jacobi kliknął kilka razy myszką i obrócił laptop, umożliwiając Conklinowi i mnieobejrzenie filmu na monitorze.- To jest Madison Tyler - powiedział.Na ekranie pojawiła się dziewczynka o blond włosach, wychodząca na scenę zzakurtyny.Miała na sobie zwykłą granatową sukienkę z aksamitu z koronkowym kołnierzykiem, skarpetki i sandały z czerwonej lakierowanej skóry z zakrytymi palcami.Byłaabsolutnie najpiękniejszą pięciolatką, jaką kiedykolwiek widziałam, o inteligentnymspojrzeniu, które kasowało wszelkie podejrzenia, że mogła występować w dziecięcychkonkursach piękności.Gdy dziewczynka wdrapywała się na stołek ustawiony przed klawiaturą fortepianuSteinway, biuro Jacobiego wypełniło się oklaskami.Oklaski przebrzmiały i dziewczynkazaczęła grać jakiś utwór klasyczny, którego nie rozpoznałam.Był trudny, ale dziewczynka niepomyliła się ani razu.Zakończyła grę, wyciągając ręce, jak najdalej mogła, i z rozmachemuderzając ostatni akord, który wywołał głośne brawa i aplauz publiczności.- Będę grała jeszcze lepiej, gdy urosną mi dłonie - zwróciła się do publiczności,wstając od fortepianu.Na widowni rozległ się szczery śmiech, a zza kulis wyszedł dziewięcioletni chłopiec iwręczył Madison bukiecik kwiatów.- Czy porywacze dzwonili już do rodziców dziewczynki? - zapytałam, odrywającwzrok od obrazu na monitorze.- Jeszcze nie - odpowiedział Jacobi.- Nikt jeszcze się nie odezwał.Nadal nie padło anijedno słowo o okupie.Rozdział 31Cindy Thomas pracowała w domu, w pokoju gościnnym, który przerobiła na biuro.Pisząc artykuł na temat zbliżającej się rozprawy sądowej Alfreda Brinkleya, słuchałajednocześnie wiadomości CNN.Przez chwilę nie chciała odbierać telefonu, który stał tuż przyniej, ale spojrzała na numer dzwoniącego i podniosła słuchawkę z widełek.- Tak, panie Tyler?Głos Henry ego Tylera brzmiał niezwykle obco, aż trudno było go rozpoznać.Przezułamek sekundy Cindy wydało się, że może to jakiś żart, ale przecież żarty nie były w jegostylu.Słuchając w napięciu, wydając okrzyki zdumienia i powtarzając:  Nie.to nie możebyć prawda. , starała się jak najlepiej go zrozumieć, co było o tyle trudne, że płakał i cochwila gubił wątek.- Miała na sobie granatowy płaszczyk - podpowiedziała Cindy.- Tak, tak.Granatowy.I czerwony sweter, niebieskie spodnie i czerwone buciki.- Dostanie pan materiał za godzinę - odpowiedziała Cindy.- A do tego czasu te draniena pewno odezwą się w sprawie okupu.Wierzę, że odzyska pan Maddy. Cindy pożegnała się z głównym udziałowcem i wydawcą gazety  Chronicie iodłożyła słuchawkę.Przez chwilę siedziała bez ruchu, kurczowo ściskając podłokietnikifotela i czując mdłości ze strachu o los dziewczynki.Napisała wiele artykułów o porwaniach iwiedziała doskonale, że jeśli dziecko nie wróci do domu tego samego dnia, to szanse na jegoodzyskanie maleją o połowę.A spadną jeszcze o połowę, jeśli dziewczynka nie zostanieodnaleziona następnego dnia.Wróciła pamięcią do ostatniego razu, gdy widziała Madison [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •