[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leoinstynktownie wstał i z całej siły objął ojca.Wystarczył jedensynowski uścisk, żeby przywołać pół wieku żalu, złości, frustracji iwypierania się własnej tożsamości.Frank wybuchnął płaczem iłkał niekontrolowanie, tak jak wtedy, gdy był małym chłopcem,odwrócił się od mamy i wszedł na pokład statku.Wreszciemężczyzna i chłopiec spotkali się po latach.Frank i Fischel zostali zjednoczeni.Frank wyjął chusteczkę i wytarł oczy. Przepraszam cię, Leo.Nie powinienem płakać. Dlaczego nie?Na to pytanie Frank nie znalazł już gładkiej odpowiedzi. Chciałem ci opowiedzieć o twoim dziadku.Tak naprawdę,to on mnie o to prosił.Chcesz, żebym mówił dalej, czy wolisz sięrozpakować i coś zjeść? Nie, nie! Proszę, mów dalej.Jak zacząłeś, to chcę, żebyśskończył, zanim się rozmyślisz i zamilkniesz na następnedwadzieścia pięć lat.Frank się roześmiał. Dobrze.To było tak.Nie wiem, od czego mam zacząć. Powiedziałeś, że byłeś przy nim, kiedy zmarł. Tak, zmarł w sypialni naszego domu we wschodnimBerlinie trzydziestego listopada.Trzy tygodnie po nocykryształowej.Jego zakład meblarski został spalony, a ojcaaresztowano razem z innymi %7łydami.Mniej więcej w tym czasieprzestałem mówić.Pewnie z przerażenia.Wrócił dwanaście dnipózniej, posiniaczony, pobity i z ogoloną głową.Został zabrany doobozu pracy  było to przed obozami śmierci, ale stanowiłoostrzeżenie przed tym, co nastąpiło pózniej.Strasznie podupadł nazdrowiu, mimo to jednak wrócił do domu z niezłamanym duchem.Nie miał w zwyczaju narzekać.Być może idealizuję go teraz, alebez względu na to, co by się nie stało, zawsze miał uśmiech dlaswoich dzieci.Kiedy stanął w drzwiach, wyglądało, jakbynormalnie wrócił z pracy  uniósł czapkę, żeby pokazać nam swoje nowe uczesanie , i bylibyśmy zdumieni, gdyby się nie roześmiał.Jego falujące, błyszczące włosy zostały zredukowane do nierównopowycinanej szczeciny.Były to straszne czasy, ale on starał się nasuspokoić. Nie martwcie się, pamiętajcie, że nad chmurami zawsześwieci słońce.Często tak mówił, aleja mu nie wierzyłem, i niesądzę, żeby wtedy sam w to wierzył.Tego dnia musiało gowszystko bardzo boleć, ale starał się nie okazywać, że cierpi, choćna drugi dzień nie wstał z łóżka i zaczął znów kaszleć i pluć krwią. Nie rozumiałem, co się działo.Pytania cisnęły mi się na usta, alewciąż się nie odzywałem, więc kołatały mi się pod czaszką jaknietoperze w stodole.Dlaczego świat nas nienawidził? Dlaczegomój ojciec musiał odejść? Dlaczego chorował? Dlaczego musiałcałymi dniami leżeć w łóżku.Dlaczego mama nie pozwalała mi goza często odwiedzać? Byłem na nich wściekły i zdolny wyłączniedo myślenia o sobie.Milczenie było moją zemstą.Mierził mniecały świat.Wtedy, w dniu, w którym umarł, wezwał mnie do swojejsypialni.Byłem w głębi ducha bardzo poruszony, że chce ze mnąmówić, ale udawałem, że mnie to nic nie obchodzi.Siedział napoduszkach, a z czoła ściekał mu pot.Obok jego łóżka znajdowałasię miednica z wodą i flanela.Stała na stole, który sam zrobił zrobił wszystkie meble w domu.Taki miał talent, potrafił robićpiękne rzeczy z niczego.Była to umiejętność, którą nabył podczasswojej tułaczki.Słyszeliśmy przez całą noc, jak kaszle, gorzej niżzwykle.Mama mówiła, że ma uszkodzony kręgosłup i za słabekości, by dalej dzwigały ciało.Uśmiechnął się do mnie szeroko i przywołał mnie do siebie.Wziął mnie za rękę i uścisnął ją.Miał dłonie lepkie od potu.Następnie wskazał mi krzesło stojące pośrodku pokoju  równieżjego dzieło.Wskoczyłem na nie, siadłem na brzegu i machałemnogami.Powiedział, że jego czas ucieka i chce mi opowiedziećswoją historię.Chyba wiedziałem, że umiera, ale była to ostatniarzecz, do jakiej chciałem mu się przyznać.Sapał, świszczał i kaszlał przez cały czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •