[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Iv nigdy nie przeklina.Rany.Przez całe swoje życie uważałam się za dość inteligentną, a teraz co? Nie potrafięwymyślić żadnego rozsądnego i skutecznego sposobu na pozbycie się Carol pozamorderstwem w afekcie.To straszne! Przeżywam twórczego doła!!! Jak tak dalej pójdzie, tonaprawdę sięgnę po jakieś wyjątkowo tępe narzędzie!!!No cóż, wiem, co zrobię teraz.Pójdę tam i powiem jej, co o niej myślę.Ruszyłam zdecydowanie w ich stronę.Jednak gdy Carol mnie zauważyła, powiedziałacoś szybko do Maksa, odwróciła się na pięcie i wmieszała w tłum uczniów.Nie szkodzi,dopadnę ją pózniej.Kości w karku jej poprzestawiam!- Cześć, Margo - powiedział Max, jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło.- Słuchaj,szukałem cię, żeby powiedzieć ci, że wychodzę dzisiaj godzinę wcześniej, ale jeśli chcesz,mogę po ciebie przyjechać.- Jasne, że chcę - powiedziałam bez zastanowienia.- Cześć, Iv - rzucił Max nad moją głową.- Czego chciała od ciebie Carol? - walnęłam prosto z mostu.Max podniósł do góry jedną brew.- Pytałem ją o to, gdzie jesteś.- Dość długo - mruknęłam.Tak, wiem, że zachowuję się jak wariatka, ale cóż - nie mogłam się powstrzymać.Coraz mniej lubię tę Carol.Chyba jednak nie zobaczę w niej człowieka.- Jesteś zazdrosna? - zapytał Max, a kąciki ust lekko mu zadrżały.- Wcale nie.- Jesteś - stwierdził lekko zaskoczonym, ale i zadowolonym tonem.- Nie masz o co.Pytałem ją, gdzie jesteś, a ona zaczęła mi opowiadać o jakimś przyjęciu, które organizuje wsobotę, i mnie na nie zaprosiła.- Ciebie też? - ucieszyła się Iv.Zaraz, czy ja nie jestem w temacie? Przepraszam, ale dlaczego zaprasza mojegochłopaka, moją najlepszą przyjaciółkę, a mnie nie? Miała dzisiaj z tysiąc okazji, żeby tozrobić.- Co, ciebie nie zaprosiła? - spytał Max. Zupełnie, jakby czytał w moich myślach.Chociaż raczej poznał to po mojej minie.- Jakoś nie - odpowiedziałam.- Nie? - szczerze zdziwiła się Iv.- A jak ją pytałam, czy będziesz, to powiedziała, żejuż cię zaprosiła.- W takim razie albo ja mam amnezję, albo ona kłamie - powiedziałam.Gdy skończyłam, zapadła między nami nieprzyjemna cisza.Na szczęście Max wkońcu się odezwał.- Ja nie widzę żadnego problemu.Gdzie nie ma ciebie, tam nie ma mnie.No dobra,lecę, bo muszę odwiezć Akiego do domu.Tak zle się czuje, że nie może sam prowadzić mo-toru.Będę czekał za godzinę przed szkołą.Pocałował mnie w policzek i odszedł korytarzem.Boże, kocham go.Jak to on powiedział?  Gdzie nie ma ciebie, tam nie ma mnie.Muszę to gdzieś zapisać.- Ja też nie pójdę, jeśli chcesz - przerwała moje rozmyślania Iv.- Co? - spytałam lekko zdezorientowana.Kiedy zaczynam myśleć o Maksie, no to cóż.świat przestaje dla mnie istnieć.Odpływam.- Powiedziałam, że nie muszę iść do Carol, jeśli tego nie chcesz - powtórzyła niczymniezniechęcona Ivette.No tak, Iv lubi się poświęcać.Czasami zachowuje się jak prawdziwy męczennik.Kiedyś nawet próbowała zostać wegetarianką (z szacunku dla zwierząt, rzecz jasna), ale niewytrzymała długo bez mięsa.Przez następny miesiąc nie mogła patrzeć na sałatę.Nie dziwię się jej, też jestem mięsożercą.Na zielsku bym nie wyżyła.- Ależ Iv, jeśli chcesz iść, to idz.Przecież nie mogę ci tego zabronić.- Och, dzięki, bo widzisz, chciałam iść - powiedziała szeptem, jakby to była wielkatajemnica.Choroba, zabolała mnie ta jej tajemnica.Mówi się trudno.W końcu Królewna Znieżkatak całkiem nie zabierze mi chyba najlepszej przyjaciółki.Nie zabierze, prawda???Gdy już kończyłyśmy lekcje, Carol podeszła do mnie.- Zaprosiłam dzisiaj twojego chłopaka na moje przyjęcie.Przyjdziesz z nim, prawda?Miałam ochotę jej powiedzieć, żeby się wypchała, ale przecież można najpierw z niejtrochę pożartować, no nie? To chyba nie zbrodnia?- Na przyjęcie? - zdziwiłam się.- Max jeszcze mi o tym Nie powiedział. - Przecież.- wtrąciła się Ivette, a ja dzgnęłam ją łokciem pomiędzy żebra.- To kiedy mamy przyjść? - spytałam najniewinniej w świecie.- Och, w tę sobotę - odparła Carol i uśmiechnęła się.- W tę sobotę? - zmartwiłam się.- A nie możesz tego przełożyć?- Dlaczego? - zmarszczyła czoło.- Ponieważ akurat tego dnia przyjaciele Maksa organizują balangę.Przykro mi, alebyliśmy na nią zaproszeni już tydzień temu.Może przełóż swoje przyjęcie, bo z pewnościąnie będzie zbyt liczne.Chyba to rozumiesz.- Mam przełożyć? - wyjąkała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •