[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ani mi się śni! - wykrzyknęła z oburzeniem.- Zawsze byłeś zimnymdraniem!- To niezbyt wierny opis - stwierdził sucho. Już z tobą skończyłem,więc może wrócisz do swych przyjaciół - zasugerował z krzywymuśmiechem.- Chyba za tobą tęsknią, bo wciąż patrzą w naszym kierunku.O!I Ina jest z tobą.- Pogodziła się już z tym, że zawsze pozostanie w moim cieniu.Byłabymwdzięczna, Royce, gdybyś nie pozwalał jej na tak częste wizyty.Oczywiście,tłumaczy się Reginą, ale tak naprawdę przyjeżdża, żeby zobaczyć się z tobą.SR - Wciąż jesteście o siebie zazdrosne? Skąd bierzecie siłę do ciągłej walki?- W pytaniach Royce'a brzmiało rozbawienie.- A może, dla odmiany,odeszłabyś stąd po cichutku? Stoisz tu już wystarczająco długo, by budzićpowszechne zainteresowanie.To raczej smutne.- Nie pozwól mu, żeby ciebie też tak poniżał - powiedziała Sharonjadowitym szeptem, pochylając się nad Carrie.- Z łatwością cię oczaruje, jaknas wszystkie, a potem porzuci bez skrupułów.Carrie poczuła współczucie dla tej kobiety.Nieważne, czy była dobra, czyzła, widać było, że cierpi.- Pani McQuillan - zaczęła łagodnie.- Nic nas nie łączy.- Przykro mi, ale raczej trudno w to uwierzyć - odparła gorzko kobieta iprzyjrzała się Carrie.- Mam wielkie doświadczenie w tych sprawach iuważam, że jednak coś znaczysz dla mojego męża.- Byłego męża, Sharon - ostro poprawił ją Royce i wstał od stolika.-Chyba nie muszę ci tego przypominać.A teraz się pożegnamy.Przekażswoim znajomym moje pozdrowienia.Nagle Sharon przysunęła się do niego i stanęła na czubkach palców.Gdyby Royce nie odwrócił głowy, namiętny pocałunek kobiety wylądowałbyna jego ustach.Niezra- żona niepowodzeniem, cmoknęła go w policzek.- Dobranoc - szepnęła i spojrzała na Carrie z politowaniem.- %7łegnam,Panno Nikt.Chcę jeszcze tylko pochwalić twoje uczesanie.Nie mogęzgadnąć, czy to naturalny kolor, czy może dzieło rąk dobrego fryzjera?- Naprawdę powinnaś poszukać fachowej pomocy - poradził kpiącoRoyce.- Dobranoc, Sharon.Nie zapomnę przekazać wyrazów miłości twojejcórce.SR - Koniecznie to zrób, kochanie - rzuciła śpiewnie przez ramię, wracającdo zniecierpliwionego towarzystwa.- O, matko - westchnęła Carrie.-Przykro mi - przeprosił Royce.- Pierwszy raz od miesięcy wyszedłemgdzieś na kolację i od razu musiałem ją spotkać.- To zapewne bolesne.- Nie tak, jak myślisz.Cierpię tylko z powodu Reginy.Matka odrzuciła jązaraz po urodzeniu.- Może cierpiała na depresję poporodową? - spytała Carrie.- Nie - zaprzeczył stanowczo Royce.- Sharon nie nawiązała kontaktu zdzieckiem, bo go po prostu nie chciała.Wciąż to mówiła i pokazywała swymzachowaniem.Regina nigdy nie zaznała matczynej miłości.- To takie smutne.Ty pewnie jesteś bardzo do niej przywiązany?- Szalenie - przytaknął.- Ale niestety, często ją karcę i krzyczę na nią.Mała wszędzie chce ze mną chodzić, co, jak się domyślasz, jest niemożliwe.To jeszcze dziecko, a ja muszę zarządzać wieloma posiadłościami.Częstopracuję całymi dniami.Ona nie może i nie chce tego zrozumieć.W tymprzypomina swoją matkę.Zawsze na najwyższych obrotach.Jeśli chodzi oSharon, myślałem, że jest po prostu zazdrosna, ale szybko się przekonałem,że już taką ma naturę.- Zepsuła ci wieczór.- Tobie też.Zbladłaś - zauważył cicho.- Ona wciąż cię kocha.- W jej słowniku nie ma takiego pojęcia.Po prostu nie może się pogodzićz utratą czegoś, co uznała za swoje - powiedział ironicznie.SR - Teraz jest ze swoją siostrą, ciotką Reginy? Czuję, że na mnie patrzą.- Cała czwórka gapi się na ciebie.Mężczyzn rozumiem.Jesteś pięknąkobietą.Sharon i Ina współzawodniczą ze sobą od dziecka.Zawsze zwyciężamoja była żona.Wiesz, może wypilibyśmy kawę gdzie indziej? - zapropo-nował nagle.- Nie przejmuj się mną.To był bardzo udany wieczór.Jestem gotowawrócić już do domu - odparła Carrie.- Mówisz tak przez grzeczność? - zapytał zdziwiony, unosząc brew.- Właściwie tak - przyznała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •