[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedz mi sama - rzekła Scarlett z zapałem, spodziewając się czegośnajgorszego.- Następnego dnia oświadczył, że się z nią nie ożeni.- Och! - rzekła Scarlett, zawiedziona.- Powiedział, że nic jej złego nie zrobił i niewidzi powodu, aby się z nią ożenić.Rozumie się, że brat jej wyzwał Butlera na pojedynek, aleButler powiedział, że raczej pozwoli się zastrzelić niż ożeni się z głupią gęsią.Mieli więcpojedynek, Butler zranił brata tej panny, który potem umarł, a sam musiał opuścić Charlestoni teraz nie jest przyjmowany - zakończyła Kasia z tryumfem i w samą zresztą porę, bo Dilceyweszła do pokoju, aby zająć się toaletą Scarlett.- A czy ta panna miała dziecko? - wyszeptała Scarlett do ucha Kasi.Kasia gwałtownie potrząsnęła głową.- Ale była skompromitowana i bez tego -zasyczała w odpowiedzi.Bardzo bym chciała, żeby Ashley mógł mnie skompromitować - nagle pomyślałaScarlett.- Jest takim dżentelmenem, że na pewno by się ze mną potem ożenił.Poczuła jednakmimo woli niejasny szacunek dla Retta Butlera, że nie chciał się ożenić z dziewczyną, któraokazała się gęsią.Scarlett siedziała na kanapie z drzewa różanego, w cieniu wielkiego dębu na tyłachdomu; falbanki i zakładki jej sukni spadały kaskadą dokoła niej i widać było spod nichkoniuszki zielonych safianowych pantofelków - nie więcej niż dwa cale, to jest tylko tyle, ilemogła pokazać prawdziwa dama bez szkody dla swej opinii.W rękach trzymała talerz zledwo tkniętym jedzeniem.Otaczało ją aż siedmiu kawalerów.Zabawa doszła zenitu; ciepłepowietrze wypełnione było gwarem śmiechów i rozmowy, szczękaniem sztućców i mocnymzapachem pieczonego mięsiwa i wonnych sosów.Chwilami, gdy lekki wiatr zmieniałkierunek, kłęby dymu od ognisk w długich rowach unosiły się nad tłumem gości, witane przez panie okrzykami udanej zgrozy i gwałtownym machaniem wachlarzy.Większość młodych panien siedziała w towarzystwie swoich partnerów na długichławach przy stołach, Scarlett jednak, zdając sobie sprawę z tego, że posiada tylko dwa boki iże wobec tego tylko dwóch mężczyzn naraz może przy niej siedzieć, postanowiła usiąśćosobno, aby zebrać wokoło siebie jak najwięcej chłopców.W altanie siedziały kobiety zamężne, a ciemne ich suknie stanowiły surowy akcent wotaczającej je barwnej wesołości.Mężatki bez względu na wiek, zawsze skupiały się razem, zdala od roześmianych dziewcząt, kawalerów i zabawy - ponieważ na południu kobietyzamężne nie mogły już uchodzić za piękne.Począwszy od babci Fontaine, której podeszływiek pozwalał przyznawać się do ataków czkawki, aż do siedemnastoletniej Alicji Munroe,walczącej z mdłościami pierwszej ciąży, wszystkie zagłębione były w nie kończących sięgenealogicznych i ginekologicznych rozmowach, bardzo przyjemnych i nie mniejpouczających.Rzucając w ich stronę pogardliwe spojrzenia Scarlett pomyślała, że wyglądająjak stado ociężałych wron.Kobiety zamężne nigdy nie miały żadnych rozrywek.Nieprzychodziło jej na myśl, że z chwilą gdy poślubi Ashleya, samo przez się zostanierelegowana do altanek i frontowych salonów, do towarzystwa statecznych matron wciemnych statecznych jedwabiach i na zawsze będzie pozbawiona zabaw i przyjemności.Podobna w tym do większości dziewcząt, sięgała wyobraznią do ołtarza i nie dalej.Ponadtozaś była teraz zbyt nieszczęśliwa, aby móc myśleć o rzeczach tak dalekich.Opuściła wzrok na talerz i uszczknęła kawałek herbatnika z elegancją i tak wyraznymbrakiem apetytu, że z pewnością zyskałaby pochwalę Mammy.Mimo że miała koło siebie ażnadmiar adoratorów, czuła się bardzo nieszczęśliwa.W niezrozumiały jakiś sposób planyobmyślone w nocy zawiodły zupełnie, jeżeli chodziło o Ashleya.Zdołała zwabić do siebietuziny innych kawalerów, tylko nie Ashleya, teraz więc wypełniały ją na nowo straszne, tesame co wczoraj obawy, które sprawiły, że serce jej biło najpierw szybko, potem powoli, apoliczki czerwieniły się i bladły na przemian.Ashley nie starał się nawet przyłączyć do stłoczonej wokoło niej grupki, co więcej -od chwili przyjazdu i przywitania się nie mogła z nim nawet słowa na osobności zamienić.Podszedł do niej wprawdzie w ogrodzie, wtedy jednak u boku jego wisiała Melania - Melania,ledwie sięgająca mu szyi.Melania była szczupłą, wąsko zbudowaną dziewczyną, którasprawiała wrażenie dziecka, przebranego w obszerną krynolinę jej matki - wrażenie, którepotęgował jeszcze nieśmiały, prawie wystraszony wyraz jej zbyt wielkich, piwnych oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl