[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samej chwili Bryce zÅ‚amanÄ… rÄ™kÄ… zÅ‚apaÅ‚ goza gardÅ‚o.RyknÄ…Å‚ z bólu, lecz lewÄ… zadaÅ‚ pchniÄ™ciesztyletem.Cynvelin wydaÅ‚ zduszony jÄ™k i szarpnÄ…Å‚siÄ™ w uÅ›cisku.Bryce pociÄ…gnÄ…Å‚ ostrze wyżej, aż dokolka sterczÄ…cego z boku rannego wroga.Wreszcie cofnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™.BolaÅ‚a jak pÄ™kniÄ™ta na dwo-je.Cynvelin opadÅ‚ na kolana.CharczaÅ‚ i bezradniesiÄ™gaÅ‚ za plecy, usiÅ‚ujÄ…c wyrwać broÅ„ z rany. Rhiannon rzuciÅ‚a siÄ™ w ramiona Bryce'a.TrzymaÅ‚jÄ… zdrowÄ… rÄ™kÄ… i chciaÅ‚, by to trwaÅ‚o wiecznie.Cynvelin, wciąż na kolanach, odwróciÅ‚ siÄ™ w ichstronÄ™.Bryce wolaÅ‚ nie ryzykować.WycofaÅ‚ siÄ™ zadrzwi i pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ… Rhiannon.Krew buchnęła z ust Cynvelina, kiedy znów pró­bowaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechnąć.PadÅ‚ na twarz i skonaÅ‚.- Nie możemy tu pozostać - szepnÄ…Å‚ Bryce.PodniósÅ‚ derkÄ™ z podÅ‚ogi i okryÅ‚ dziewczynÄ™.- ChodzPoÅ‚ożyÅ‚a mu rÄ™kÄ™ na piersi.- PosÅ‚uchaj - wyszeptaÅ‚a.W dole, na dziedziÅ„cu, panowaÅ‚a upiorna cisza.Madoc i przyboczni Cynvelina stoczyli ciężkÄ…walkÄ™.Pogardzani przez nich zbrojni okazali siÄ™ dużolepiej wyszkoleni, niż ktokolwiek mógÅ‚by przypusz­czać.Prócz nich, w twierdzy zaroiÅ‚o siÄ™ od obcychwojaków, w nieznanych strojach.- Zbieram siÄ™ stÄ…d! - wydyszaÅ‚ Madoc do rannegoTwedwra.Walczyli w pobliżu bramy.- Nie pÅ‚aciÅ‚nam aż tyle, byÅ›my mieli umierać.Twedwr skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i obaj pobiegli ku wrotom,zaraz jednak stanÄ™li na widok potężnej postaci w dÅ‚u­gim pÅ‚aszczu i z zakrwawionym mieczem w dÅ‚oni.- Na waszym miejscu bÅ‚agaÅ‚bym o zmiÅ‚owanie zawoÅ‚aÅ‚ obcy, gÅ‚Ä™bokim, nawykÅ‚ym do rozkazywaniagÅ‚osem.BÅ‚ysnÄ…Å‚ groznie swym jedynym okiem. - Baron DeLanyea! -jÄ™knÄ…Å‚ Madoc.Wiatr poniósÅ‚ jego gÅ‚os na dziedziniec i walka na-gle ustaÅ‚a jak nożem uciÄ…Å‚.Madoc odrzuciÅ‚ miecz.- Aaski, milordzie! - RunÄ…Å‚ na kolana.- Uczciwiz.nas ludzie i chcemy umrzeć za WaliÄ™!Twedwr poszedÅ‚ za przykÅ‚adem kamrata, tak samopostÄ…pili i inni przyboczni Cynvelina, którzy naresz­cie pojÄ™li, z kim walczÄ….Baron powiódÅ‚ po nich posÄ™pnym spojrzeniem.- Smutny to bÄ™dzie dzieÅ„ dla Walii, kiedy stanie­cie pod jej sztandarem - orzekÅ‚ i wszedÅ‚ na dziedzi-,niec.- Gdzie moja córka? - zawoÅ‚aÅ‚.- Ojcze!Baron dostrzegÅ‚ owiniÄ™tÄ… w derkÄ™ Rhiannon, wy­biegajÄ…cÄ… z wieży.Z jÄ™kiem ulgi szeroko rozÅ‚ożyÅ‚ ra­miona na jej powitanie.SzlochajÄ…c, rzuciÅ‚a mu siÄ™ naszyjÄ™.- DziÄ™ki Bogu! - wyszeptaÅ‚ z przejÄ™ciem.- DziÄ™-ki Bogu! ROZDZIAA PITNASTYBryce czekaÅ‚ w cieniu drzwi prowadzÄ…cych dowieży.PrzytrzymujÄ…c zÅ‚amanÄ… rÄ™kÄ™, patrzyÅ‚ na powitanie lady Rhiannon z jej dumnym ojcem.ByÅ‚a już bezpieczna, a Cynvelin martwy, wiÄ™c czuÅ‚siÄ™ dziwnie.lekki.Albo pusty, gdyż radość ze zwy­ciÄ™stwa ustÄ…piÅ‚a nagle poczuciu winy, iż to takżeprzez niego zaznaÅ‚a tylu cierpieÅ„.Co z tego, że go okÅ‚amano? MógÅ‚ przecież od ra-zu posÅ‚uchać jej bÅ‚agaÅ„.Czym byÅ‚a obietnica powrotu do szlacheckiego stanu w porównaniu z jej nie-dolÄ…?Nawet udziaÅ‚ w ocaleniu nie rekompensowaÅ‚krzywdy.Rhiannon wprawdzie widziaÅ‚a w nim wy­bawcÄ™, ale czy to wystarczy, by wybaczyÅ‚a muwczeÅ›niejsze bÅ‚Ä™dy?Griffydd, Fitzroy i Morgan podeszli do barona.Dylan zrobiÅ‚ to samo, lecz wciąż Å›ciskaÅ‚ miecz, jakb;oczekiwaÅ‚ kolejnej potyczki.Bryce nie byÅ‚ jednym z nich.NależaÅ‚ do innego'Å›wiata.- Gdzie Cynvelin? - zapytaÅ‚ baron. Bryce wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech i wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ z cienia.PodszedÅ‚ do grupy rycerzy.I do Rhiannon.- Spoczywa martwy w wieży - powiedziaÅ‚ z pro­stotÄ….Baron ze zrozumieniem skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Zatem możemy opuÅ›cić to miejsce.- Co z innymi? - zapytaÅ‚ Dylan, wskazujÄ…c naMadoca i przybocznych.- O ich losie zdecydujÄ™ pózniej - chÅ‚odno odparÅ‚btron.- Teraz zamknijcie ich w kwaterze i postawciestrażnika.Z miÅ‚oÅ›ciÄ… popatrzyÅ‚ na tulÄ…cÄ… siÄ™ do niego córkÄ™.- Chodzmy, Rhiannon.OpiekuÅ„czo podtrzymujÄ…c jÄ… ramieniem, wypro­wadziÅ‚ za bramÄ™.Dylan z ciężkim westchnieniem wsunÄ…Å‚ miecz dopochwy i doÅ‚Ä…czyÅ‚ do Fitzroya i Morgana, którzy jużruszyli w Å›lad za baronem.Bryce staÅ‚ bez ruchu.Nawet na niego nie spojrzaÅ‚a.- Nie poszedÅ‚ z nimi.Nie miaÅ‚ do tego prawa.NiemógÅ‚ oczekiwać jej podziÄ™kowaÅ„.Najzwyczajniejw Å›wiecie naprawiÅ‚ wÅ‚asne bÅ‚Ä™dy.Nie byÅ‚a mu winna nawet najkrótszego sÅ‚owa.- Masz dzielnych ludzi.Bryce drgnÄ…Å‚.Nie zauważyÅ‚ stojÄ…cego obok Grif-fpida DeLanyea [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •