[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.AlfredKobyliński, obywatel nowogródzki, ofiarował do Biblioteki im.Ossolińskich dość znacznyrękopis o stronach nowogródzkich skreślony przez Jana Czeczota; warto by to przejrzeć,zu\ytkować, lub w całości wydać, zwłaszcza, \e są tam prawdopodobnie zamieszczone ró\neciekawe tradycje z czasów Mickiewicza".Co się stało185z tym rękopisem Czeczota? Nikt go nie przejrzał, nie zu\ytkował, nie wydał.A mo\e była wnim jakaś informacja na temat pałacu? W roku 1931 eksponowano na wystawie wNowogródku - urządzonej z okazji Dni Mickiewiczowskich - rękopis, którego autorem byłktoś, kto nazywał się Marynowski, zatytułowany Opis Nowogródczyzny.W rękopisie - był onwtedy własnością Aleksandra Semkowicza - znajdował się plan majątku Tuhanowicze.Orazrysunki przedstawiające dwory w Kołdy-czewie, Worone\y, Czombrowie i murowankę wTuhanowi-czach.Mo\e był w tym rękopisie tak\e rysunek pałacu? Lub mo\e o pałacupowiedziałby nam coś ten plan Tuhanowicz? Co się stało z tym Opisem Nowogródczyzny i ztym planem? Rękopis Czeczota, rękopis Marynowskiego.Przez tyle lat nikt się nimi niezainteresował i pewnie nie uda się ju\ ich odnalezć.Historycy literatury zajmowali sięukładaniem legendy o przygodach Gustawa i Dziewicy, a kiedy przestało to ich bawić, wzięlisię do rekonstruowania wielkich problemów ducha romantycznego.Takie szczegóły, jakpałac w Tuhanowiczach, nie wydawały się godne uwagi.Ale mnie znacznie bardziej ni\wszystkie wielkie problemy romantyzmu interesuje taki oto fakt: gdzie on poszedł tegosierpniowego ranka, kiedy ju\ się ogolił i zawiązał chustkę? Gdzie jedli śniadanie? W domuMaryli czy w pałacu?Słyszę szczęk sztućców - na Litwie, inaczej ni\ w Królestwie, sztućcami nazywano tylko nó\i widelec, a ły\ka do sztućców nie nale\ała - i widzę, jak pod stołem dłoń dotyka dłoni;spostrzega to Zan i próbuje zagadać panią marszałkowa pragnąc odwrócić jej uwagę od tychdwojga; pan Lorens, który te\ to zauwa\ył, wstaje od stołu i bez słowa wychodzi z jadalni.-Mogę się mylać - mówi pani marszałkowa - ale mnie się wydawało, co dziś w nocy ze dworu ktoś po pociemku wychodził do parku.- Nicht nie wychodził - mówi Marie i wyjmując rękęspod stołu zabiera się do krojenia szynki.- Ja całą noc nie spawszy, więc niepodobno, \ebymnie słyszała.- Ale dzień - wtrąca się pan Tomasz, wiedzący, kto o północy po pociemkuwychodził do parku - to będziemy mieć dziś goręciej-szy nizli wczoraj.- Kiedy ich słyszę,dreszcz chodzi mi po plecach, jakby to nie był dzień sierpniowy, lecz styczniowy; jakbymwyszedł z trephauzu do parku, gdzie zadymka wzbija i unosi kłęby śniegu.Ale gdzie to siędzieje, gdzie oni rozmawiają, kroją szynkę, piją kawę? W pałacu? We dworze?186Nie potrafię tej sprawy rozstrzygnąć, podobnie jak sprawy lip tworzących altanę wtuhanowickim parku.Piotr Chmielowski twierdził, jak pamiętamy, \e lip było sześć, wedługPrzewodnika po Nowogródczyznie z roku 1938 altana składała się z dziewięciu  rozło\ystychlip".Znalazłem jeszcze jedną informację na ten temat.Edward Chłopicki w artykule Kartki zteki podró\nej wydrukowanym w roku 1869 w  Kłosach" napisał, \e lip było jedenaście.Chłopicki był wtedy w Tuhano-wiczach, rozmawiał tam z wdową po Konstantym Tuhanow-skim, spacerował po parku i lipy, jak przypuszczam, policzył.Nie mógł się chyba pomylić lubzapomnieć, bowiem notatki do cyklu artykułów, w których opowiadał o letniej podró\y poNowogródczyznie, robił na gorąco, w czasie wędrówki i zdanie dotyczące lip napisałprawdopodobnie w Tuhanowiczach. Lip spojonych ze sobą i zasadzonych w krąg dlasformowania cienia jest tu jedenaście".Ale co zrobić z tymi dwiema innymi cyframi? Dziwnasprawa i nie wiem, jak to wytłumaczyć.W artykule Chłopickiego - w związku z altaną zjedenastu lip - jest opowieść, którą warto powtórzyć.Mówi ona o wydarzeniu, które miałomiejsce w altanie zaraz po ślubie Konstantego Tu-hanowskiego z córką Józefa Wereszczaki.Nie wiem, kiedy odbył się ten ślub, ale zapewne gdzieś pod koniec lat czterdziestych lub - cobardziej prawdopodobne - na początku lat pięćdziesiątych.Marie miała więc wówczas kołopięćdziesiątki, czyli była ju\, wedle ówczesnych wyobra\eń, bardzo starą panią.Tuhanowskiprzywiózł \onę do Tuhanowicz i urządził z tej okazji fetę w ogrodzie.Altanę - Chłopickiemuopowiadali o tym  okoliczni sąsiedzi" -  iluminowano ró\nokolorowymi ogniami i do niejmłodą dziedziczkę, której ciotka, hr.Ma-rya Puttkamer towarzyszyła, razem z masą obecnychtam osób poprowadzono najprzód".Ta - jak pisał Chłopicki - siur-pryza bardzo się spodobałabratanicy Marie,  a w powa\nej ciotce tak głębokie obudziła uczucie, \e z pełnymi łez oczamipochyliła ona głowę na pierś synowicy i przez długą chwilę zostawała w stanie pełnejupojenia i \alu ekstazy".Powtarzam tę anegdotyczną opowieść nie tyle ze względu na Marie -wśród świadectw mówiących, \e pamiętała, są bardziej poruszające - ile ze względu na tęaltanę, do której wchodzi następna para kochanków.Pokolenie za pokoleniem, sześć,dziewięć, jedenaście lip, wchodzą i wychodzą, zapalająca się i gas-187nąca iluminacja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •