[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż ja mówię: To widzicie, że to mój hetman nie zapraszał was na d., jako wy mnie,a przecie mieliście się dobrze i chwaliliście sobie".Aż ten Polikarpowiczodpowie:  Kakże ster wsiudy worona howoryt: ka, ka, ka; u wasprochajut na kura, u kura budę huzno; u nas su prochajut na huzno,prihuzni budę su hołowa".Gorzałczysko u nich, im najbardziej1 śmierdzi, tym w większej jestcenie.Owa prostucha brzydka, co jej zle i powąchać, nie tylko pić, a pijeto on z takim gustem, jako największy specyał, jeszcze sobie smakując ipomlaskiwając:  Słażnoże, su, winko hosudarskie!"2 Mają tam przystolicy miasto3 jedno,1Im najbardziej - im bardziej.2Pyszne, panie, pańskie wino,3Mowa tu o Słobodzie pod Moskwą. w którym sami tylko mieszkają Anglikowie, to oni jako ludziepolityczni1, mają wszelkie likwory dobre.Gdy tedy Moskwa wposelstwie jadą, to u nich nabiorą tych trunków, ale ich sami nie piją,tylko nimi inszych częstują, jako to wódek różnych, petercymentu, któryoni zowią r o m a n i ą i inszych win.Tak i ten pan stolnik czynił; zawszesobie z inszej flaszki nalewał wódki, a mnie z inszej.Rozumiałem jazrazu, że on pije lepszą, nie mówiłem nic, myślałem tylko: O jaka togrubianitas! Aż skoro też już do konfidencyej2 przyszli, jednego czasunalał sobie i wypił, bierze z pojśrodka inszą flaszkę i nalewa dla mnie, aja tymczasem porwałem owe, co on z niej sam pil; on skoczy do mnie,chce mi wydzierać, a ja też tymczasem nachylę do gęby, aż owaśmierdząca, brzydka.Dopiero mówię:  Rozumiałem ci, że sam lepsząpijesz, ale teraz mam cię za polityka, kiedy mi lepszej, niżeli sobienalewasz".Wstydził się bardzo, że go w tym poszlakowano, ale też jużod tego czasu nie wystrzegał się, lubo się przedtem wstydził, że tak złąpił; lada kiedy już to zawołał na chłopca:  Mitiuszka, dawajże su winkahosudarskiego!" to łyk czarką inszą; to się pomusnał po piersiach: Kakże ster słażno!" - a tam przysmak taki, żeby koza wrzeszczała,gdyby jej gwałtem wlał.Potem tedy, jakośmy się z wojskiem rozeszli, szedłem hetmańskimimajętnościami, ale mając to Iniunctum od wojewody, żeby się w nichnic nie uprzykrzać; wszędzie opowiedziałem się tylko administratorom,że czynię ten respekt, że mijam; to po staremu przysłano trunków,zwierzyn etc.Przyszedłem do Chorostowy3, potem do Nowogródka.Przychodząc markotno mi było, że to do mnie nie wysłali mieszczanie,wiedząc o posłach, a dalsze za nimi miasta wysyłały wcześnie i onychprzyjeżdżając z sobą inwitowali; którzy powiedzieli, że nie może niktdwiema panom służyć: mamy też teraz swoich panów, którym się1Polityczni - cywilizowani, grzeczni.2Konfidencja - zażyłość, poufałość.3Chorostowa - prof.Czubek poprawia na Horodyszcze, miasteczko wNowogrodzkiem. wysługujemy.A stał tam Litwy pułk.Posłałem tedy do nich przodem,żeby tedy było koni półtorasta do wozów poselskich i prowiant.Powiedzieli, że  z tego nic nie będzie, bo my tu mamy kogoprowiantować" i po staremu nie wysłali nikogo; nie tuszyli bo, żebymsię odważył natrzeć na miasto, gdzie stoi kupa konfederatów.Jajednak rzekę do posłów:  Panowie, każcież przy mnie stanąć i swoimludziom, bo to tu chodzi o kontempt i mego króla, i waszego cara,jeżeliby tu nas niewdzięcznością nakarmiono".Posłowie tedy:  Bardzodobrze".Nie tylko tedy ludziom kazali, ale i sami powsiadali na konie.Zordynowałem ich tedy tak: Semenów 40 i moja czeladz wprzód;strzelców moskiewskich, co od wozów, 15; po obudwu skrzydłachpiechota z długą strzelbą, a Moskwa konna dopiero za nami.Samjechałem przed tymi wszystkimi, a strzelcy piechotni blisko mnie.Byłonas przecie 100 koni z okładą.Wchodzą w miasto, nie masz żadnejprzeszkody.Jużem w pół ulice, aż dopiero bieży dwóch towarzystwa, aczeladzi z kilkadziesiąt z bandoletami.Stanęli tedy, nie rzekli nic; myteż ich pominęli.A potem za nimi przybywa po trzech, po czterech, zestrzelbą.Oni czapki pozdejmowali i my też.Stoją oni, rozumiejąc, że toja tylko przechodzę przez miasto.Aż dopiero, upodobawszy sobiemiejsce, gdzie widzę domy budowne i porządne, stanąłem i pokazujęposłowi:  Mości Panowie, tu gospoda Waściów", a sam po tej ręcestanąłem od rynku.Oni obaczywszy, że z koni zsiadamy, chyżopospieszywszy przypadli. A Waść to następujesz na nasze kwatery?".Ja odpowiedam:  A Waściowie następujecie na powagę majestatówdwóch monarchów, polskiego i moskiewskiego, kiedy contra imagentium zabraniacie mieszczanom czynić dosyć prawu i zwyczajowi".Mówi:  A tu cała chorągiew stoi w tej ulicy i to gospody są towarzyskie,gdzie Waść stawacie".Pytam go znowu:  Jeżeli to ludzie pod tąchorągwią?".Powieda:  Pewnie, że ludzie".Ja rzekę:  Choćby też byli idyabli, to się ja ich nie boję.A w ostatku zaniechajcie mię, bo ja z wamisprawy nie mam, tylko z miastem królewskim, któremu w tymprzysłużycie się, że burmistrzom szyje pospadają za ten kontempt i nieposłuszeństwo królowi panu".Już się ich naschodziłoz 300 albo więcej. A nie będziesz tu stał".Odpowiem:  Już stoję".- Nie osiedzisz się tu".Rzekę:  Pewnie się tu zasiadać nie myślę, bomam pilną drogę.Ale też bądzcie pewni, że stąd nie pójdę, póko mi sięzadosyć nie stanie, a krótko mówiąc, idzcie sobie, bo każę cynglówruszyć" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •