[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nigdy nie opuszczę rancza, Chase.Nie zmieniłaby swego stanowiska nawet za cenę duszy. Zapewne jeszcze tego nie wiesz, ale ranczo należy teraz również domnie - rzeki z irytacją w głosie.Jessie zesztywniała.  Co to znaczy? To, że jeśli będę chciał zostać, to zostanę. Rób, co chcesz - odparła lodowato.- Ale pożałujesz.Rozdział 37Nieprzyjemna podróż upłynęła w napięciu  zarówno Chase, jak Jessietrwali w milczącym uporze.Dotarli do doliny przed zmierzchem, wnastrojach równie ponurych jak wówczas, gdy wyjeżdżali z Cheyenne.Jessie z jednej strony pragnęła spotkania z Rachel, z drugiej zupełnie niemiała na nie ochoty.Chciała, by Rachel wyjechała, lecz zdawała sobiesprawę, że to jej ostatnie spotkanie z matką.Kiedy, wychodząc ze stajni,zobaczyła ją stojącą przy kuchennych drzwiach, utwierdziła się wprzekonaniu, że potrafi przeprowadzić rozmowę spokojnie i bez emocji.Jejdeterminację wzmocniły wspomnienia o ojcu siedzącym przy kuchennymstole nad butelką whisky, mamroczącym coś na temat zdradzieckichdziwek.Wspomnienia o ojcu tłumaczącym ze złością nieobecność matki.Wspomnienia o ojcu wykrzykującym, że znalazł Rachel w łóżku z WillemPhengle'em.Rachel, wyglądająca bardzo elegancko i schludnie w sukni w kwiaty,zastąpiła córce drogę do kuchni.Jessie pomyślała, że chociaż raz w życiupragnęłaby ujrzeć tę kobietę z zabrudzoną twarzą, w zakurzonym ubraniu i zchoć odrobinę potarganymi włosami.Dzięki temu matka wydałaby się jejmoże bardziej ludzka. Czyżby twoje przybycie oznaczało koniec kłopotów?  spytałaRachel. Zebrałaś w końcu stado? Jessie szła dalej, zmuszając Rachel do tego, by się cofnęła, umożliwiając jejwejście do kuchni.Zatrzymała się przy kuchennym stole, zdjęła kapelusz irękawiczki, po czym rzuciła je na blat.W myślach dziękowała Bogu, żepozwolił jej przespać poranne mdłości.Jej żołądek nie wytrzymałbyzapewne wstrząsów.Rachel patrzyła na nią uważnie. Czy on teraz wreszcie opuści ten dom? Jessie spojrzała jej twardo woczy. Odpowiedz na wszystkie twoje pytania brzmi: nie. No cóż.Mówiłaś, że nie opuścisz pastwiska, dopóki nie uporasz się ztym wszystkim. Jutro jedziemy z powrotem.Tak naprawdę to ja i Chase przybyliśmywłaśnie z Cheyenne. Ach tak.- Na twarzy Rachel pojawił się wyraz niekłamanej troski. Co się stało? Jeb i Billy pojechali cię szukać.Widzisz, wysyłam Billy'ego doChicago.Nie mogę pozwolić na to, by dłużej zaniedbywał naukę wyjaśniła. Chciał się z tobą pożegnać.Mam nadzieję, że nie rusząw ślad za tobą do Cheyenne. Niepotrzebnie się niepokoisz - zbyła ją niecierpliwie. Jeb jest zamądry, by zabierać chłopca tak daleko. Dokąd? - spytał Chase, stając w drzwiach.Rachel nawet nie spojrzała w jego stronę, toteż Jessie musiała ją wyręczyć. Do miasta, aby mógł się ze mną pożegnać  odparła najuprzejmiej, jak potrafiła. Rachel wysyła Billy'ego do szkoły.Chase spojrzał pytająco. Jeszcze jej nie powiedziałaś, prawda? Czego?  spytała Rachel. Zostawię tę przyjemność Jessie  odrzekł. Ociągałem się zprzyjściem tutaj właśnie po to, by stworzyć jej taką szansę.W czymproblem? Brakuje ci słów? - zwrócił się do żony.Jessie popatrzyła na niego oschle. Wczoraj udaliśmy się do Cheyenne, aby wziąć ślub.Chase jest moimmężem.Rachel przenosiła spojrzenie z córki na Chase'a, twarz jej powoli jaśniała, woczach nie było zdumienia. Rozumiem  rzekła w końcu z uśmiechem. Po twoim wyjezdziezastanawiałam się niemal bez przerwy, kiedy wreszcie wróci ci rozum.Azresztą, skoro wszystko dobrze się skończyło. Co to znaczy? - spytała Jessie z niedowierzaniem. Wiedziałam, rzecz jasna, że tak się stanie - wyjaśniła spokojnie Rachel. To niemożliwe!  Oczy dziewczyny płonęły. Czyżby? Przecież ludzie, którzy darzą się takim uczuciem jak wy,są dla siebie stworzeni.Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że wreszciezdaliście sobie z tego sprawę.Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Jak możesz tak mówić? Przecież zwróciłaś się przeciwko Chase'owi.Jużnie pamiętasz?  Owszem  odparła z uśmiechem Rachel. A ty -zaczęłaś go bronić.Możesz to nazwać pewnego rodzaju strategią, jeśli chcesz. To oszustwo, a nie strategia!  warknęła Jessie. Naprawdę mnie broniłaś?  spytał ze śmiechem Chase.Jessiepopatrzyła na niego z "wściekłością, po czymwbiła oskarżycielski wzrok w Rachel.Nie umiejąc znalezć słów, które bywyraziły jej gniew, odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.Wciąż rozbawiony, Chase przeniósł spojrzenie na Rachel. Wyprowadziłaś mnie w pole, kobieto.Jessie też oszukałaś.Rozumiesz,dlaczego ona tak się złości? Oczekiwała zupełnie innej reakcji. Wiem  odrzekła z uśmiechem. Nie powinnam była uciekać się dopodstępów.Zresztą to wcale nie znaczy, że nie martwiłam się tym, cozrobiłeś, Chasie Summersie. Oczywiście. Niemniej jednak zawsze sądziłam, że jesteście dla siebie stworzeni.Chase nagle posmutniał.Gdyby Rachel znała prawdziwą przyczynę ślubu. Nie martw się  powiedział. Ona na pewno się uspokoi. Na pewno? Zanim "wyjadę? Na kiedy planujesz podróż? Jutro zamierzałam wsadzić Billy'ego do pociągu.Teraz jednak mogę mutowarzyszyć. Tak szybko? Tak.Porozmawiam więc z Jessicą już teraz, żeby nie gryzła się tymwszystkim.Nie potrafiłabym się z nią rozstać w gniewie.  Skoro tak, to czy nie sądzisz, że nastał wreszcie czas, by wyjaśnićrównież inne sprawy? Musisz wykorzystać szansę i ukazać jej przeszłość wnieco innym świetle.Podobna okazja może się już nie powtórzyć.Rachel nie czekała, by Jessie odpowiedziała na pukanie.Otworzyła drzwi iweszła zdecydowanym krokiem do pokoju.Kiedy jednak dostrzegła zimnespojrzenie córki, omal nie straciła odwagi.Nie miała pojęcia, jak zacząć tęrozmowę. Kate włożyła pieczeń do piekarnika.Mięso już się prawie upiekło.Zjeszz nami kolację? Nie. Przemyśl to  poprosiła spokojnie. To będzie nasz ostatni rodzinnyposiłek.Jutro wyjeżdżam z Billym.Jessie milczała chwilę. Nigdy nie uważałam, że stanowimy rodzinę.Wcale też nie żałuję, żewyjeżdżasz.Nie pogniewasz się, jeśli nie odprowadzę cię na stację, prawda?Mam dużo pracy.Rachel odczuła słowa córki jak uderzenie w twarz.Najchętniej wybiegłabyz pokoju, lecz nie potrafiła tak się z nią rozstać.Wiedziała, że sobie niewybaczy, jeśli nie podejmie tej ostatniej próby. Dlaczego nigdy nie chciałaś usłyszeć mojej wersji wydarzeń? ~ spytała.Jessie odwróciła się nagle i wyjrzała przez okno. Dlaczego? A z jakiego powodu miałabym cię słuchać? %7łebyś mogłaoczernić Thomasa i uczynić z niego kłamcę? Wiem, niełatwo było gokochać, nawet lubić, lecz nikogo poza nim nie miałam.Gdybym uznała, że przeszłam przez piekło tych ostatnich dziesięciu lat nadaremnie,otworzyłabym trumnę i wpakowałabym mu w korpus jeszcze parę kul.Kiedy jednak ktoś - pijany czy trzezwy -powtarza zawsze tę samą historię,zwykle okazuje się ona prawdą. Prawdą, w którą on wierzył.Tak.Ale jeśli ta  prawda" nie jestprawdą?Jessie odwróciła się wolno i wbiła w Rachel spojrzenie turkusowych oczu. Nigdy nie zdradziłam twego ojca, Jessico.- Jasne.Może jeszcze stwierdzisz, że Billy jest synem Thomasa? Owszem  odparła szeptem.Jessie jednak usłyszała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •