[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Zaatakuje Cezanne Beck - powiedziałem.- Ta dziewczyna ma bardzo dobrą ochronę - zaprotestował Dugan.- Widziałeśczęść pracujących nad tym ludzi - są najlepsi.Beck jest bezpieczna.A Claudia byłabyzupełną wariatką, gdyby próbowała się teraz do niej dobrać.- Ja uważam, że ona jest wariatką.- Jak dotychczas zabójca działał bardzo ostrożnie - upierał się Dugan.- Jeśli toClaudia, najprawdopodobniej przyczai się, dopóki nie wykombinuje, jak wydostać sięz Nowego Jorku.Ale na wszelki wypadek wyślę ostrzeżenia na lotniska, dworcekolejowe i autobusowe oraz do obsługi mostów i tuneli.- W porządku, to dobrze - zgodziłem się.- Ale przynajmniej skupmy się na tym,kto jeszcze w mieście może znalezć się w kręgu jej zainteresowania - zakładając, żeoprze się chęci zabicia tej zastępczyni.Dugan odchrząknął.- No cóż, Phil, uczciwie mówiąc to ty.- Ja?- Jeśli jest winna i podejrzewa, że wiesz o tym i masz szanse zebrać dośćdowodów, wówczas niewątpliwie taką ewentualność należy poważnie brać pod uwagę.Zmilczałem.Tej części mojej roboty najbardziej nie lubiłem.- Ale byłaby jeszcze większą wariatką, gdyby zabrała się za ciebie, niż gdybyusiłowała dopaść tę dziewczynę zastępującą sekretarki.OsiemnaścieTego wieczoru kolacja z Jenną nie sprawiła mi przyjemności.Dwóch policjantów odwiozło mnie do domu i odprowadziło pod drzwi.Jennazobaczyła ich, kiedy mówili  dobranoc i musiałem wyjaśnić, co oni tu robią.I takbym to zrobił - tego typu rzeczy przed nią nie ukrywałem.Przez sałatką i główne danie - soczysty, smażony tuńczyk z ryżem -zachowywaliśmy niewygodne milczenie.Dopadła mnie przy deserze.Można by uznaćto za cios poniżej pasa, ale zasłużyłem na takie traktowanie.- Jak to będzie, gdy pojawią sią dzieci? - spytała ostro, odkładając gwałtownie nastół łyżeczką płonącego budyniu.- Wybrałbym raczej lody - odparłem.- Tego typu desery są zbyt kaloryczne dladzieci.- Nie jestem teraz w nastroju odpowiednim dla twojego idiotycznego poczuciahumoru! - warknęła.- Ono nie ochroni naszych dzieci, jeśli jakiś zaczepiony przezciebie maniak na nie napadnie!Przykryłem swoimi dłońmi jej ręce.Drżały.Moje być może też.Rozpłakała sią.- Nie będą w stanie chronić ciebie.- Claudia to nie superwoman - odparłem miękko.- Najprawdopodobniej nie mapojęcia, gdzie mieszkamy.- Wie, gdzie pracujesz - odparła Jenna.- Jest gliną.Ma gnata.Wyraz desperacji nie znikał z twarzy Jenny.- To moja praca - rzekłem.- Nie.To twoje życie.Tym teraz ryzykujesz.To jest najważniejsza rzecz.%7łycie nasobojga.- Co chcesz, żebym zrobił? Odszedł z NYPD i zatrudnił sią na stanowiskuprofesora? Zaczął wykładać i sprawdzać klasówki? - Nie wiem - odparła Jenna.Otarła oczy.- Po prostu nic już nie wiem.Przyjrzałem sią deserowi i odsunąłem go.- Wiesz, w czym tkwi największa ironia? - kontynuowała Jenna.- To dziwactwo,nad którym pracujesz - te bakterie mogą pomagać nam pamiętać, a szkodzące imantybiotyki powodują, że zapominamy - cóż, to nie zagraża bezpośrednio naszemużyciu.Zjawisko może być niebezpieczne, na pewno jest fascynujące, ale nikogo niedusi w Riverside Park, ani nie trzyma cię na muszce.Nie, jesteś celem dla kolejnej,zwyczajnej idiotki-morderczyni.Może być pomysłowa, może mieć odznakę, ale wkońcu, kiedy zostanie oddana w ręce sprawiedliwości, ani o włos nie poszerzy towiedzy ludzkości!Potrząsnąłem głową, bardzo powoli.- Nie mogę badać fascynujących rzeczy, nie mając za sobą autorytetu mojegostanowiska.Jestem brany poważnie - jeśli w ogóle - tylko dlatego, że zajmuję sięmedycyną sądową w policji wielkiego miasta.To cena, którą muszę płacić.A poza tymjestem pewien, że te sprawy się ze sobą łączą.- Może powinieneś znalezć inną drogę - powiedziała Jenna i wyszła.Obudziwszy się następnego ranka, popatrzyłem na budzik.Na wyświetlaczuwidniały czerwone cyfry 7:51.Dobrze.Każdy dzień zaczynający się czymś innym niżtelefon od Dugana był wspaniały, niezależnie od tego, co jeszcze miało się wydarzyć.Jenna weszła do sypialni, mając na sobie tylko ciemną, krótką koszulkę sięgającąjej tuż nad talię.- Przepraszam za wczoraj - powiedziałem.Wkrótce po wczorajszej rozmowie przy kolacji poszliśmy do łóżka i bardzo szybkozasnęliśmy oboje.Popatrzyła na mnie.Minę miała niezbyt szczęśliwą.- Pamiętasz, rozmawialiśmy trochę na ten temat na Cape Cod- kontynuowałem.- Wydawało się wówczas, że rozumiesz.Usiadłem w łóżku.Jenna podeszła bliżej.Miałem ochotę na coś innego niżrozmowa.- Co masz na myśli mówiąc, że rozmawialiśmy o tym na Cape Cod? - zapytałaostro.- Kiedy mówiłaś, że zdajesz sobie sprawę, iż ja nigdy nie zmienię się w sposobie,w jaki angażuję się w swoje sprawy, i że to akceptujesz?Prychnęła.- No i znowu.Albo ci się to śniło, albo ja nie pamiętam, albo obie rzeczy naraz.Czy już nie dyskutowaliśmy na ten temat? Czy ja, ty, czy ktoś inny nie powiedział  no iznowu ? Może to mi się też przyśniło albo czegoś nie pamiętam, albo diabli wiedzą cojeszcze!Odwróciła się, podeszła do szafki, wyciągnęła z niej majtki oraz dżinsy i ubrałasię.Nagle dzień przestał być tak wspaniały, nawet bez telefonu od Dugana.Wyraznie istniało niebezpieczeństwo, że jeśli Andy i Morton nakłonią FDA dozablokowania Omninu, mógł on już wywołać nieodwracalne uszkodzenia u wszystkichosób, które go zażyły.W pewien sposób popierało to zdanie Andy ego o kłopotach zdokumentacją przypadków amnezji - może przydarzały się one już od stuleci,tysiącleci, w tych rzadkich momentach, gdy natrafiano na antybiotyki pokonującebarierę krew-mózg.- Umówiłam się na śniadanie z przyjacielem na dworcu Grand Central -oznajmiła Jenna.- Czy NYPD sprawi mi przyjemność zapewniając eskortę?- Po drugiej stronie ulicy powinien stać radiowóz - odparłem. - Zakładam, że stał tam przez całą noc.Powiedz im, żeby odwiezli cię na GrandCentral i mieli na ciebie oko.Wiedzą, jak się nie rzucać w oczy - nie powinnaś ich wogóle zauważyć.A tak na marginesie, kim jest twój przyjaciel?Jenna skrzywiła się, słysząc pytanie.Gdyby nie była na mnie wściekła, na pewnoby mi już dawno to powiedziała.- Joel Napoli.Studiowaliśmy wspólnie na MIT.Mieszka w Denver z żoną idziećmi.Spotykamy się ilekroć tu przyjedzie - raz na rok albo dwa.Uśmiechnąłem się.Znałem to nazwisko.Omnin przynajmniej nie uszkadzałpamięci trwałej.- Baw się dobrze - powiedziałem szczerze.Skinęła głową.Twarz jej nieco złagodniała.- A ty?- Och, jestem elastyczny.Potrafię się cieszyć śniadaniem w każdym towarzystwie,nawet własnym.- Ha, ha - powiedziała Jenna.- Miałam na myśli, kto będzie ciebie pilnował, jeślija zabiorę radiowóz do miasta?- Nie przejmuj się, nic mi nie będzie.- Nie potrafię - odparła Jenna.- A gdybyśmy wezwali drugi radiowóz?- Wątpię, żeby Departament miał jakiś na zbyciu - powiedziałem zgodnie zprawdą.- Kto wie za jakie sznurki musiał Dugan pociągnąć, żeby załatwić ten stojącyprzed domem.Nikt do mnie nie strzelał ani nawet nie wyraził chęci zrobienia mikrzywdy.Jenna potrząsnęła głową, sfrustrowana.- No dobrze, w takim razie co powiesz na to: radiowóz zawiezie nas oboje docentrum [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •