[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Robertowa zamilkła, poczęła się przechadzać żywo po pokoju, znać było,że wcale nie dała za wygraną, i że rozprawę ostateczną myślała odłożyć sam nasam ze Zdzisiem.Skinęła zręcznie na Alfa, aby nadaremnie się nie silił.Dawano herbatę, częstygość Roszek wchodził z nutami pod pachą, w wyśmienitym humorze,  jakartysta, który odkrył arcydzieło. Schumann! boski Schumann! krzyknął rzucając papiery na fortepian. Przerwało to niemiłą rozmowę; po twarzach mógł poznać, że wszedł na jakiśspór i zmięszał się nieco. Jestem niepotrzebny z moją muzyką? zawołał chcąc się cofnąć. Ale owszem, przychodzisz nam na pomoc, spodziewam się, jakosprzymierzeniec, poczęła pani Robertowa.Patrz na tego pana  (wskazałahrabiego)  chce nam uciekać. Dokąd? spytał zdziwiony Roszek; a to by było piękne! gdyśmy się do niegoprzywiązali i pokochali go. Ja na parę tygodni muszę jechać w swoje strony. Bałamuctwo! fantazja! kaprys! dziwactwo!.przerwała pani Robertowa wymyślił sobie jakąś sprawę, aby uciec od nas.Alf przystąpił znowu, aby go uściskać, uwiesił się na jego ramieniu i szeptał muw ucho: Zdziś  ja tego rozstania nie zniosę.Matka znowu skinęła nań, że może być spokojny. Z tego nic nie będzie  rzekła stanowczo; siadajmy do herbaty.Zaczęto mówić o czym innem.Roszek wtrącił coś o Schumanie  paniRobertowa nie chciała o nim słuchać, dla niej on nie był dosyć jasny.zdawałsię dziwacznym.Około Zdzisia jak nigdy obracali się wszyscy, aby mu dogodzić i uprzedzić jegożyczenia.Ciasteczka jakie lubił, przekąski, które mu najlepiej służyły,podsuwały piękne rączki matki i syna.Zdziś był rozczulony."Jesteś niewdzięczny!" kilka razy na ucho powtórzyła mumatka Alfa.i pogroziła na nosku.Nie mógł już się tłumaczyć, milczał.Wieczór pomimo muzyki wlókł się długo.Roszek nareszcie wyszedł, Alfposłuszny matki skinieniu oddalił się do swojego pokoju: z trwogą dostrzegłZdzisław, że go rzucono na łup pięknej pani, która wstała majestatyczna ipoważna. Teraz mówmy, rzekła  jesteśmy sami.Tak się z przyjaciołmi nie zrywa.pokaż mi list.Zdzisław podniósł oczy. Nie mogę, odpowiedział: w liście są rzeczy, które nie mnie, ale innychobchodzą, A więc tajemnice masz, dla mnie? dla mnie? poczęła pani Robertowa. A więc nieufność  odparł hrabia  nawzajem, jeśli się mam aż składaćdokumentami. Mniejsza o to, nie żądam ich, odezwała się podrażniona pani  powiemjedno tylko.Listu żadnego nie było.to fałsz.Chcesz się nas, mnie pozbyć izerwać, to widoczna.ale to niegodnie!Chustkę przyłożyła do oczu, głos jej stał się płaczliwy. Tego się zawsze szczere, serdeczne, bezinteresowne przywiązanie może wkońcu spodziewać.mówiła  oddaliśmy ci wszystko.dom, serca nasze. naraziłam się na ludzkie języki, bom.przywiązała się do was.A to zapłata zaofiary? Sprzykrzyło się.idzcie precz.nie znam was.Przejmujący głos doskonałej artystki, która łzy, boleść, jęki tak grać umiała, żeją posądzić o udanie nie było można, że ona sama może wydawała się sobieszczerą, przejął Zdzisława.Począł się uniewinniać. Czyż zasłużyłem na te posądzenia? alboż nie ma mi być wolno nawet nakilkanaście dni odjechać?.W ten sposób zawiązała się walka siły nierównymi.Kobieta miała za sobądoświadczenie, umiejętność, znajomość człowieka i serca ludzkiego, sympatię,jaką obudzała i wiedziała, że ją ma u niego: młody hrabia miał sweniedoświadczenie, rozpieszczenie, brak energii, łatwowierność, młodość ikajdany, jakie wkłada nałóg łatwo się nabywający miłego przyjacielskiegostosunku.Aatwo było przewidzieć, jak się to skończy.Jednakże Zdziś obstawał przy swoim, chciał jechać koniecznie, ale dawałuroczyste słowo honoru, poprzysiąc musiał, że powróci.Po kilkakroć podającrękę, którą Robertowa ściskała silnie, powtarzał to słowo i przysięgę.Uspokoiłasię dopiero.Zaczęto mówić o szczegółach podróży, o jej trwaniu, o wyjezdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •