[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pomocy - jęknęła.- Pomocy?- Wpadłam w tarapaty.- Jakie tarapaty? - spytała ostrożnie Angela.- Byłam głupia.- Możesz wyrażać się jaśniej?- Chyba zakochałam się w nim.- Molly wyznała wreszcie to, oczym nie przestawała myśleć przez ostatnie godziny.- Wiem, że toSR beznadziejna sprawa.Nie mam najmniejszych szans, by go sobą zainte-resować, ale nic na to nie poradzę.- Och, Molly.- Nie jest nawet w polowie taki rozsądny jak Guy, a poza tym należydo innego świata.On.- Wiesz, że rozsądek to nie najzabawniejsza cecha charakteru - prze-rwała jej przygnębiona Angela.- Chyba zaczynam preferować męż-czyzn, którzy nie są zbyt rozsądni.- Pod warunkiem, że nie są związani z kimś innym.- Nie wiemy tego na pewno.- Mają razem kupić farmę.- No to co? Musimy zastawić na niego jakąś pułapkę.A w zasadziety.Jutro podczas lunchu.- Zwietny pomysł.Co proponujesz? Mam go zwalić z nóg?- Nie może jej zbyt mocno kochać, skoro całował ciebie - zauważyłabez przekonania Angela.- O, ale wystarczająco, aby kupić tej kobiecie farmę za trzy milionydolarów.Poza tym nie zapominaj, że ja nie jestem całkiem wolna.MamSama.- Ale kochasz Jacksona, tak?Na to pytanie mogła dać tylko jedną odpowiedz.- Tak.- W takim razie masz większe kłopoty niż ja.- Angela popatrzyła naswój pierścionek z diamentem, zdjęła go z palca i odłożyła na stolik.-Teraz obie mamy się nad czym zastanawiać.Guy to najnudniejszymężczyzna na świecie i nie założę tego pierścionka na palec, dopókimój narzeczony nie zrobi czegoś niezwykłego.SR - Na przykład czego?- Na przykład nie pocałuje mnie tak, jakby od tego zależało jego ży-cie.Albo nie wepnie spinki zupełnie nie pasującej do krawata.Możejeszcze zawiązać sznurówki na podwójną kokardkę albo założyć czarnebuty do brązowych spodni.Niech zainwestuje w coś bez sensu alboniech -sprzeda samochód i zabierze mnie na Wyspy Bahama.Nie wiem.Niech zrobi cokolwiek spontanicznie! Jest taki nieprzyzwoicie przewi-dywalny!- Z pewnością niczego takiego się nie doczekasz - skwitowała ponu-ro Molly i przyjaciółki popatrzyły na siebie z poczuciem beznadziejno-ści.- Potrzebujemy czegoś dla naprawdę zdesperowanych ludzi -oznajmiła w końcu Angela.Nagle wstała.- Idę do supermarketu kupićlikier, lody i ogromną paczkę herbatników.To nam pozwoli ustawićwszystkich mężczyzn naszego życia na właściwym miejscu.Molly otworzyła jedno oko i czym prędzej je zamknęła.Niemożliwe.Chyba nadal śni na jawie.- Molly? - rozległ się głos Sama.Chłopiec pochylił się nad nią ipróbował odchylić jedną powiekę.- Jesteś tam?- Nie - jęknęła, a on zachichotał.- Jesteś, jesteś.Angela spała na kanapce w salonie.Też mi powie-działa, że jej nie ma, ale była.Nie pozmywałyście po sobie naczyń.Zostawiłyście puste opakowania po lodach.Wszystko zjadłyście.Dlamnie nic nie zostało.Na szczęście nie pożarłyście wszystkich herbatni-ków, więc zjadłem siedem na śniadanie.I zaraz się spóznimy.SR Molly ponownie otworzyła oko, następnie spojrzała na zegarek.Pózno! Sam powinien jechać do szkoły, a ona do pracy.Cóż za brakodpowiedzialności z jej strony!Jęknęła i popatrzyła z uwagą na siostrzeńca.- Sam, myślisz, że zostaniesz neurochirurgiem, nawet gdybym ogło-siła dzisiaj dzień wolny od zajęć szkolnych?Sam zastanowił się przez chwilę, nie przestając się uśmiechać.Tozadziwiające, pomyślała.Nie dalej jak w piątek miał minę etatowegograbarza, a teraz nie przestawał się uśmiechać.- A dlaczego? - spytał, a Molly gorączkowo szukała w głowie jakie-goś sensownego wytłumaczenia.- Bo dziś jest Międzynarodowy Dzień %7łaby - powiedziała zesztuczną powagą.- Jesteś niemądra.- To prawda.Chociaż udało mi się sfinalizować transakcję mojegożycia.Przepraszam, Sam.Od dawna nie śpisz?- Pan Baird mnie obudził.- Pan Baird?- Zadzwonił do drzwi i ja mu otworzyłem.Jest tu i przyniósł ze sobądom dla żab.W częściach.Musimy go złożyć.Pan Baird siedzi w salo-nie.Tam, gdzie spała Angela, tylko ona uciekła do mojej sypialni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •