[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli chcesz lekcji, jak utrzymać rozpustnika na dystans, to raczej nielicz na mnie.Na Sarę też nie powinnaś.Jedynie Caro dotąd się to udawało.- Ob-rzuciła uważnym spojrzeniem twarz najstarszej siostry, po czym dodała: - Chybatylko dlatego, że nasz drogi opiekun prowadzi przebiegłą grę.Caroline lekko się zarumieniła, pokrywając uśmiechem zakłopotanie.- 85 -SR - Niestety, muszę się z tobą zgodzić.Zapadło milczenie.- Saro, jakie masz plany? - odezwała się wreszcie Caroline.- Jeśli zacznę flirtować ze wszystkimi kawalerami z towarzystwa, pewnietylko napytam sobie kłopotów.Darcy prawdopodobnie nie da się na to nabrać, a jazepsuję sobie reputację.Nie umiem flirtować tak dobrze jak Bella.Arabella popatrzyła z ukosa na siostrę.- Mogę ci udzielić lekcji - zaproponowała.- Nie - wtrąciła stanowczo Caroline.- Sara ma rację.To zły pomysł.-Następnie odwróciła się do Lizzie.- Kolejnym problemem jest to, kochanie, żerozpustnicy znają wszystkie sztuczki, więc trudno nimi manipulować.- Jeszcze świętsza prawda - przyznała Arabella.- W takim razie jakie jestwyjście w tej sytuacji?Sara uśmiechnęła się z goryczą.- Wybrałabym raczej pozę odrzuconej dziewicy, bo bardziej mi odpowiada.Nic nachalnego, po prostu wycofanie się w cień.Będę nadal chodziła na wszystkieprzyjęcia i bale, ale zachowując się bardziej powściągliwie, tak żeby.jak by topowiedzieć.Caroline, podpowiedz mi, proszę.Moja rozpacz? Złamane serce?Nieważna nazwa, ważne, żeby było to widać.Siostry zastanowiły się nad przedstawionym przez Sarę planem i nieznalazłszy w nim słabych punktów, powstrzymały się od krytyki.- Moja droga, raczej nie pozostaje ci nic innego - podsumowała Caroline.- Co zamierzasz zrobić w sprawie lorda Denbigha? - zwróciła się Sara doArabelli.- Sama nie wiem.Nie mogę wzbudzić jego zazdrości, bo jak powiedziałaCaroline, on zna wszystkie sztuczki.A poza odrzuconej dziewicy zupełnie do mnienie pasuje.Arabella wypróbowała wszystkie możliwe sposoby, starając się usidlićnieuchwytnego Hugona, ale on przyjmował jej wysiłki z humorem i skwapliwiewykorzystywał każdy błąd w taktyce.W takich sytuacjach, co Arabella miałaokazję odkryć ku swojej konsternacji, potrafił działać z bezwzględnąskutecznością.Starała się zachowywać wielką ostrożność, nie stwarzając okazji, bymogli się znalezć sam na sam.- A może by spróbować.- Caroline urwała, nagle tknięta poczuciem winy,że zachęca siostry do spiskowania.Jednak przynaglona pytającymi spojrzeniamidziewcząt, szczególnie Lizzie, która dosłownie chłonęła każde jej słowo, musiała- 86 -SR mówić dalej: - Możesz dać mu do zrozumienia, że ponieważ nie wystąpił zoświadczynami, a ty, jako cnotliwa młoda dama nie możesz przyjąć żadnej innejpropozycji, jesteś zmuszona, choć z głębokim żalem, odwrócić się od niego i daćszansę innemu mężczyznie o uczciwych zamiarach.Arabella wpatrywała się w najstarszą siostrę z niekłamanym podziwem.- Och, Caroline! - wykrzyknęła.- To doprawdy znakomity plan!- Wprowadzenie go w życie nie powinno ci sprawić szczególnych trudności -orzekła Sara.- Kto byłby najlepszy do tego celu spośród grona twoich wielbicieli?Trzeba uważać, żeby nie wzbudzić nadmiernych oczekiwań, ale przecież maszogromne doświadczenie w prowadzeniu tego rodzaju gry.Arabella popadła w zadumę, wybierając w myślach ewentualnychkandydatów.- Sir Humphrey Bullard i pan Stone - zdecydowała.- Obaj są wyjątkowoprzyziemni, więc nie ma ryzyka, że się we mnie zakochają.Każdy z nichpodchodzi do małżeństwa z zimną kalkulacją, wątpię, by ulegali porywom serca.Obaj chcą mieć atrakcyjne żony, chętnie bogate, które nie będą od nich zbyt wielewymagały.Spełniam te warunki, ale oni nie zniżą się do tego, żeby zabiegać omoje względy.Doskonale się nadadzą, żeby odegrać role w mojej szaradzie.Caroline pokiwała głową.- Na to wygląda.- Zwietnie! Zacznę jeszcze dzisiejszego wieczoru - oznajmiła Arabella zbłyskiem w wielkich brązowych oczach.- A co z tobą, Caroline? - zapytała z uśmiechem Sara.- Nie wyjawiłaś, jakzamierzasz rzucić na kolana naszego drogiego opiekuna.Caroline uśmiechnęła się blado.- Gdybym wiedziała, co powinnam zrobić, na pewno bym wam powiedziała.Obawiając się nie bez podstaw, że gdyby tylko dała mu okazję, Maksmógłby zawładnąć jej zmysłami, Caroline konsekwentnie odmawiała spotkań naosobności.W istocie ostatnio była dość zajęta pilnowaniem sióstr, co książę zdawałsię rozumieć.Musiała przyznać, że starał się jak najlepiej wywiązywać z funkcjiopiekuna, okazywał jej wsparcie, a nawet odkładał na bok własne sprawy, bydzielić jej troski związane z zachowaniem młodszych sióstr, za co była mu szczerzewdzięczna.Co więcej, uświadomiła sobie, że książę wkładał wiele wysiłku w to,by orientować się w poczynaniach podopiecznych.Odniosła nawet wrażenie, żeproblemy niesfornych dziewcząt do tego stopnia absorbują jego uwagę, że dla niejpozostaje jej doprawdy niewiele.Dlatego z przewrotnym błyskiem w oku- 87 -SR oznajmiła:- Prawdę mówiąc, bieg własnych spraw mogę przyspieszyć tylko w jedensposób.Pomagając wam, byście jak najszybciej osiągnęły swoje cele.Może kiedynasz drogi opiekun uwolni się od trosk o was trzy, będzie w stanie skupić się namnie.* * *To Lizzie doprowadziła do przyjazni sióstr Twinning z dwiema pannamiCrowbridge, które także zostały wprowadzone do towarzystwa tego roku.Alice iAmanda były bardzo ładne, w typie urody, który cieszył się powodzeniem, dopókido miasta nie zawitały siostry Twinning.Nieco blade, jasnowłose i eteryczne,wydawały się wyjątkowo kruche przy dorodnych pannach Twinning i wprzeciwieństwie do nich były ubogie.Jak dotąd starania rodziców, by znalezć imdobrze sytuowanych mężów, spełzły na niczym.Przechodząc przez kolejną salę balową, tym razem należącą do lady Mott,wsparta na ramieniu Martina, Lizzie usłyszała przypadkiem ostre słowawypowiedziane przez postawną kobietę o nieco końskiej twarzy do młodejdziewczyny, prawdopodobnie córki.- Dlaczego wy dwie nie możecie być takie jak one? Te dziewczynywychodzą, z kim im się podoba.Wystarczy trochę więcej stanowczości.Ale ty iAlice.Resztę tyrady zagłuszył panujący na sali gwar.Lizzie przypomniała ją sobiepózniej, kiedy udała się do pokoju wypoczynkowego, żeby podpiąć urwany rąbeksukni nieopatrznie przydeptanej przez Martina.Kiedy weszła, w pomieszczeniu niebyło nikogo poza tą samą dziewczyną; zwinięta w kłębek, próbowała opanowaćpłacz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •