[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Burszty-nowy %7łuraw trzymał ptaka tak, aby mógł patrzeć w jego jasnobrązowe oko.Starałsię, aby jego rozkaz był możliwie prosty.Leona lądowisko gryfów.Czekaj na gryfy.Szukaj tego jednego.Posłał mu w myślach obraz Zhaneel.Słuchaj, wracaj i powtórz, co usłyszysz.To ostatnie polecenie było powszechnie stosowanym rozkazem, kiedy ktośchciał wiedzieć, co się dzieje w drugim końcu obozu.Ptaki potrafiły zapamiętaći powtórzyć kilka zdań.Można było mówić o szczęściu, jeśli jedno z tych zdańdawało jakieś wyobrażenie o tym, co dzieje się w odległym miejscu.A jeśli nie no cóż, zawsze można było posłać ptaka jeszcze raz.Ptak odleciał, poruszając się niezdarnie niczym chrząszcz.Nie latał zbyt do-brze i mocno przy tym hałasował.Jego skrzydła furkotały z wysiłku, a lotowitowarzyszyło zazwyczaj mnóstwo skrzeczenia i ćwierkotu.Zatem jeśli nie chcia-łeś, aby ktokolwiek wiedział, o czym mówisz, mogłeś w porę zamilknąć, słyszącnadlatującego ptakaposłańca.Wielu ludzi hodowało je również z powodu ich ży-wej osobowości i skłonności do błazenady.Trudno było je ominąć.Z pewnością na lądowisku gryfów będą setki tych ptaków, chociaż to, że Szó-sty Dywizjon miał odbić Przełęcz Stelvi, stanowiło tajemnicę.Jednak zbyt wieluludzi znało cel tajnej misji i lądowisko wkrótce zaroi się od upierzonych posłań-ców.Wysłanie ptaka było dyskretnym sposobem zasięgnięcia informacji na tematczegoś, co miało być tajemnicą.A dyskrecja jest najcenniejszą zaletą kestra chern.No cóż, kiedy wysłał swojego skrzydlatego informatora, nadszedł czas, abyzabrać się do kolacji.Przygotowania, które należały do niego, były całkiem pro-ste, bo trudno przyjąć gryfy na formalnym posiłku.Z frontowej części namiotuusunął wszystko z wyjątkiem poduszek: zostawił po jednej dla siebie i dla Geste-na, z resztę ułożył w dwa legowiska dla gryfów.Na dywanie przed nimi rozłożyłwodoodporne płótno, gryfy nie były bowiem schludnymi biesiadnikami.Koziołek, przepiórka i cebrzyk z pstrągami znajdowały się za namiotem, gdzieGesten doglądał gotowania swoich grzybów i przepiórki Bursztynowego %7łurawia.Ten przeczuwał, że będzie jeszcze kilka małych kulinarnych niespodzianek.Przebrał się w swój świąteczny strój Kaled a in; tym razem prawdziwy, a nie181 fantazyjne imitacje kestra chern.Jedwabna koszula, skórzana tunika i obcisłe bry-czesy, a wszystko z frędzlami i paciorkami.Na nogi założył wysokie do kolanbuty z frędzlami.Dziwne, jak wygodna jest skóra i jedwab.Wystarczyło, że zrzu-cił z siebie  tożsamość Bursztynowego %7łurawia kestra chern, a już poczuł sięo wiele bardziej odprężony.Jestem ciekaw, czy Zimowa Aania widziała kiedyś świąteczne odzienie Ka-led a in.A może zna tylko to, co nosimy, by wtopić się w ludzi spoza klanu?Wiązał właśnie włosy, gdy świergot ptakaposłańca kazał mu wyjść przed na-miot.Wyciągnął rękę, szukając wzrokiem czerwonej plamki na błękitnym niebie.Małe, czerwonoczarne stworzonko zatrzepotało i ze złożonymi skrzydełkami wy-lądowało na jego palcu, nadal zajadle świergocząc.Położył dłoń na jego grzbiecie,aby je uspokoić, i na chwilę zamilkło.Kiedy zabrał dłoń, ptak trochę pomruczał do siebie, a potem zaczął powtarzaćzasłyszane zdania.Chociaż jego głos nie tracił ptasiej barwy, z łatwością możnabyło rozróżnić ton i akcent poszczególnych ludzi.Czasami taki zdolny maluchmógł naśladować swoją ulubioną osobę tak dobrze, że mogłeś przysiąc, iż stoiona przed tobą.Na początku ptak wydał serię dzwięków naśladującą hałas tłumu, w którejmożna było rozróżnić kilka zdań.  Jest wyczerpana. Dajcie wody!  Wszyssstko w porządku  ten ostat-ni głos najwyrazniej należał do Zhaneel.Następnie głos trenera Shire:  Zhaneel, mam tu łączność z Urtho, czy możesz zdać mu krótki raport?Ptak znowu przemawiał głosem Zhaneel, przedłużając wszystkie głoski sy-czące, tak jak robił to Skan, gdy był wstrząśnięty lub zmęczony.  Ssskrzynka zadziałała.Ssspowodowała wybuchy i wielu zabiła.Rrróżdżkimusiały więc być osssłonięte.Kilka grrryfów jessst rrrannych, ale żaden nie zgi-nął.Gdy wrrracaliśmy, było dużo dymu.Wtedy wkrrroczyli wojownicy.Rrresztaleci za mną.Ptak naśladował odgłosy wiwatującego tłumu z niesamowitą dokładnością.Potem Zhaneel mówiła, że czuje się dobrze i nie potrzebuje pomocy.Następnieodezwał się głos Zimowej Aani, rozkazującej hertasi, aby byli w pogotowiu, gdyprzybędą ranne gryfy.Bursztynowy %7łuraw niezwykle się ucieszył.Dał małemu ptaszkowi w nagrodęowoce i puścił go, aby się przyłączył do stada; z radości o mało co dałby ptasz-kowi więcej owoców, niż ten mógł unieść.Ucałował go; mały komik przyjął tępieszczotę ze świergotem i zrewanżował mu się swoim ruchliwym języczkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •