[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko spokóji cisza.Chodzmy tędy. Wskazała kierunek. Będzie dużobliżej. To tam po raz pierwszy zobaczyłam Jossa  podjęłarozmowę Bobbie, skręcając wózkiem na ścieżkę prowadzą-cą między grobami. Słyszałam  powiedziała Ruth. Joss często tuprzychodzi.Jon i Jenny stracili pierwsze dziecko  dodałacicho. Jest tutaj pochowane i Joss przynosi kwiatyi rozmawia z nim.Taki już z niego chłopiec. Tak. Poczuła ucisk w gardle.Z trudem opanowałałzy.Nie zastanawiając się, mimowolnie dodała:  To musibyć straszne.stracić dziecko.Cisza, jaka zapadła po jej słowach, zdawała się trwaćw nieskończoność. Tak. W głosie Ruth zabrzmiało z trudem skrywanenapięcie. No, to prawie jesteśmy  dodała lżejszym tonem,wskazując na furtkę. Przejdzmy tędy.Dom Ruth był dokładnie taki, jak sobie wyobrażała.Antyki i perskie dywany, unoszący się w powietrzudelikatny zapach pasty i świeżych kwiatów, rodzinneportrety i fotografie.Spodziewała się tego, jednak teinne rzeczy.Starannie wyeksponowana kolekcja wy-polerowanych kamyków, które ktoś  prawdopodobnieJoss  wyszukał i pracowicie wyszlifował, by wręczyćjej jako prezent; dziecięce zabawki zgromadzone za-wczasu na prezenty dla małych krewniaków; współczesnyporadnik o układaniu kwiatów i głośna ostatnio powieść,a także biografie polityków, jakich Bobbie nigdy bysię nie spodziewała zobaczyć w domu nobliwej starszejpani.Na półkach, wśród nieco podniszczonych od częstego czytania książek stało kilka oprawnych w skórę tomikówpoezji.Widać było, że Amelia doskonale się tutaj czuje, a Ruthjuż dawno zawojowała jej serduszko.Bobbie z uznaniempodziwiała wprawę, z jaką Ruth przewijała dziewczynkę,jednocześnie obsypując pocałunkami jej słodką buzię.Zła na siebie, że tak łatwo daje się ponieść wzruszeniu,odwróciła wzrok.Miała w rodzinie cioteczne babcie, ależadna z nich nawet nie mogła się równać z Ruth. Ciekawa jestem, czy nasza panienka będzie kon-tynuować rodzinną tradycję i zostanie prawnikiem?  za-stanowiła się Ruth, klękając przy dziecku i spoglądając naBobbie.Bobbie chwyciła głęboki oddech.Nadszedł właściwymoment.Gdyby Sam była teraz na jej miejscu, ani przezchwilę by się nie wahała.Ona też nie powinna. Joss opowiadał mi trochę o waszej rodzinie.Mówił, żelinia z Haslewich pochodzi od przodka z Chester, któryzerwał z. Owszem  potwierdziła Ruth. Josiah był najmłod-szym z trzech synów.Pokłócił się z ojcem, który niechciał zaakceptować jego narzeczonej i zagroził, że gowydziedziczy.Tak się też stało.Josiah przeniósł się doHaslewich i tu zaczął praktykę.Od tamtego czasu trwacicha rywalizacja, choć na ?oj gust, bardziej z naszejstrony niż tych z Chester. Uśmiechnęła się do dziew-czyny. Masz rodzeństwo?Bobbie nie odpowiedziała od razu. Mam brata i siostrę  odrzekła ostrożnie i starając się,by głos jej nie zdradził, dodała:  Jesteśmy z siostrąblizniaczkami.Ma na imię Samantha. Blizniaczki. Ruth uniosła brwi. Co za zbieg okoliczności.Pewnie już słyszałaś, że w naszej rodzinieczęsto zdarzały się bliznięta i.Serce biło jej przyśpieszonym rytmem, kiedy w mil-czeniu wysłuchiwała opowieści Ruth o podobnych przypad-kach wśród Crightonów.Ale Ruth najwyrazniej była cieka-wa jej rodziców. Olivia wspomniała, że twój tata jest politykiem.? Tak  krótko potwierdziła Bobbie, jednak Ruth czeka-ła na ciąg dalszy. Rodzina mojego taty pochodzi z NowejAnglii  dodała z niejakim przymusem. Tam się wy-chowałyśmy.Ale mama i ojciec wiele czasu spędziliw Waszyngtonie. Twoja mama pracuje? Nie.teraz nie. Zagryzła usta.Powinna zdobyćsię na coś więcej. Ona.Ostatnio nie czuje się dobrze powiedziała cicho. I dlatego my.tata.Nie, niepracuje.Ruth przyjrzała się jej uważnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •