[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed nikim nie krył przecież dotąd związków z Crouchem.W ogóle nie taiłprzeszłości.Dlatego mieszkał w St.Giles.Chciał, by ludzie wiedzieli, kim był ikim się stał.Problem polegał jednak na tym, że o innych nie dbał.Zależało muwyłącznie na Helenie.I to stanowczo za bardzo.Nie miał jednak wyboru.Mógł albo kłamać i zachować jej zaufanie, albopowiedzieć prawdę i natychmiast je stracić.Nie mógł sobie na to pozwolić.Jejwiara działała na niego jak narkotyk, dla niej był gotów przenosić góry.Gdy naniego patrzyła, nie widziała syna bandyty czy Danny'ego przemytnika.Dostrzegała w nim tylko Daniela Brennana, człowieka, który miał ocalić jejsiostrę.Dlatego nie zamierzał jej mówić tej jednej jedynej rzeczy, z powoduktórej mogła zacząć nim gardzić.Gdyby się kiedykolwiek dowiedziała, że nie- 174 -SR był tylko pomocnikiem przemytników, ale że pracował dla człowieka, któryporwał jej siostrę.Zacisnął palce na cuglach, nie mógł o tym spokojnie myśleć.Poza tymona naprawdę nie musiała wiedzieć.Mógł wyrwać Juliet ze szponów porywaczytak, by się nawet nie domyślili, czyja to sprawka.- Uwaga! - krzyknęła Helena, gdy spłoszony zając wystrzelił prosto podkońskie kopyta, cudem unikając śmierci.- Omal nie zabiłeś tego biedactwa!Poza tym jedziesz stanowczo za blisko pobocza.Na pewno zaraz wylądujemy wrowie.Boże! Kto cię uczył powozić?- Najwyrazniej ktoś, kto nie zyskałby twojego uznania - odparł sucho.- Chyba masz rację - mruknęła, ale przestała narzekać.Wiedział, że długo nie wytrzyma, od chwili gdy wyjechali z Tunbridgezachowywała się okropnie.Choć burza minęła i pogoda dopisywała, drogi wy-glądały tak, jakby podróżowali po moczarach Romney Marsh.Dokonywałcudów, by koła nie grzęzły w błocie, omijał kałuże, ale Helena i tak krytykowałakażdy jego manewr.W innych okolicznościach pewnie by się rozzłościł, ale wiedział, żeHelena czuje się bardzo zle zarówno na ciele, jak i na duszy.Skutki przepiciawciąż dawały o sobie znać, wiadomości o Juliet też jej nie pomogły.Narzekaniena sposób, w jaki powoził, maskowało tylko zrozumiały strach i dlatego Dannynie protestował.A już zwłaszcza dlatego, że ją okłamał i nadal tkwił w tymkłamstwie.Chwyciła go za ramię.- Uważaj na ten zakręt.Boże, jedziesz za szybko!- Zawsze się tak zachowujesz, gdy powozi ktoś inny?- Tylko wtedy, kiedy ten ktoś nie wie, co robi! - warknęła.- Przepraszam -dodała po chwili, gdy zdała sobie sprawę, że nie zachowuje się rozsądnie.-Chyba jestem trochę irytująca.- Trochę - potwierdził spokojnie.- 175 -SR - Obiecuję, że będę już trzymać język za zębami.Z trudem powstrzymałuśmiech.W ciągu ostatniej godziny obiecywała to parokrotnie.- Mam lepszy pomysł.Popatrzyła na niego nerwowo.- Jaki?- Może ty będziesz powozić? Ja z przyjemnością odpocznę.Poza tym uważał, że najlepszym sposobem, by odwrócić uwagę kobietyod zmartwień, jest wyznaczyć jej jakieś zadanie do wykonania.- Ja? Mam powozić?- Chyba potrafisz, prawda, kochanie? Zamrugała trochę nieprzytomnie.- Oczywiście, że tak.- Dobrze.Spróbuj więc swoich sił.- Wyciągnął do niej lejce.Wahała się tylko chwilę.- Dobrze.Skoro musisz odpocząć.Rozsiadł się wygodniej i patrzył naHelenę, która wprawną ręką powoziła dwukółką.- Chyba robiłaś to wcześniej - powiedział.Spoglądała uważnie przed siebie.- Nie miałam innego wyboru, musiałam korzystać z dwukółki albopowozu.Nie mogłam przecież chodzić do miasta na piechotę.Z powozem byłostrasznie dużo zachodu, więc brałam dwukółkę.- W takim razie z tą też sobie poradzisz.A dzięki problemom z okropną drogą mogła zapomnieć o Crouchu.Niech diabli wezmą Willa Morgana czy Morgana Pryce'a, kimkolwiek tenłajdak był.Podstępem zwabił Juliet w pułapkę Croucha, a to było niewy-baczalne.Daniel nie mógł się doczekać, kiedy go wreszcie dopadnie.Zamierzałgo nauczyć, jak się kończy wykorzystywanie młodych, niedoświadczonychkobiet.Dokładnie tak, jak sam to wczoraj zrobiłeś.- 176 -SR Zaklął pod nosem.Jak mógł zrobić coś tak głupiego?! Dobrze, że Helenazareagowała rano tak a nie inaczej.Każdy głupi wiedział, że nie należy uwodzićpijanych kobiet, niezależnie od tego, jak bardzo by tego chciała.Choć Helena zrobiła coś znacznie gorszego - patrzyła na niego tymiswoimi pięknymi oczami chyba tylko po to, by zaczął się zastanawiać, czynaprawdę tego chciała.Pokręcił smutno głową.Coś sobie jednak roił.Helenapowiedziała mu przecież wyraznie, że nie chce się z nim kochać.Mimo todopytywała się bez przerwy, dlaczego on tego nie chciał.A to wystarczyło, bydać mężczyznie nadzieję.Prychnął.Nadzieję, że taka kobieta jak ona wskoczy mu do łóżka? Chybapostradał zmysły.Wczoraj w nocy zachowała się tak a nie inaczej, bo przejęłasię ich kłótnią i wypiła na tyle dużo, by jakoś go ułagodzić.Poza tym poobrazliwych uwagach Wallace'a chciała się pewnie przekonać, czy na pewnojest atrakcyjna.Wszystko razem, w połączeniu z dziewiczą ciekawościąwystarczyłoby, aby najbardziej cnotliwa kobieta na świecie popełniła błąd.Ajeśli znów taki błąd popełni? Gdy wytrzezwieje?Wziąłby ją wtedy do łóżka tak szybko, że zakręciłoby się jej w głowie.Otaksował jej elegancką postać.Co za szkoda, że wszystkie pięknekobiety musiały na siebie wkładać tyle części garderoby.Teraz, gdy wiedział, cosię pod nimi kryje, pamięć szybko podsuwała mu szczegóły.Kremowe uda,naznaczone chorobą, lecz wcale nie mniej przez to atrakcyjne.Szczupła talia zfiligranowym pępuszkiem.I te piękne piersi pęczniejące pod naporem jegopocałunków.Tak, warto było iść z nią do łóżka bez względu na konsekwencje po totylko, by zobaczyć ją w pełnej krasie.A potem patrzeć, jak osiąga spełnienie.wiedział, że nie zapomni tego do końca życia.Na szczęście była na tyle pijana, że nie zauważyła, jak on sam osiągaorgazm.pózniej, we własnym łóżku.Zresztą wcale by się tym nie przejął.Miał- 177 -SR tylko dwie możliwości - zrobić to sobie samemu albo wrócić do łóżka Heleny ikochać się z nią do rana.- Danielu? - odezwała się niespodziewanie, odrywając go od tychprzyjemnych wspomnień.- Tak.- Wracając do tego Croucha.Zesztywniał, przygotowany na najgorsze.- Czy on zajmował się już nielegalnym handlem w czasie, gdy typracowałeś dla przemytników? Dlatego tyle o nim wiesz?Popatrzył na nią uważnie, lecz w jej oczach nie dostrzegł śladupodejrzliwości.Była ciekawa i tyle.- Tak, dlatego.Musiał odwrócić jej uwagę od tego przeklętego tematu.Dwukółkapodskoczyła na wyboju i przechyliła się na bok.Gdy prostował plecy, poczuł, żejakiś szpiczasty przedmiot wbija mu się w udo.Zaskoczony, wyjął z kieszenicienki tomik.Poradnik pani Nunley.Ach tak.O to właśnie chodziło.- Może ci poczytam? Czas szybciej zleci.- Wziąłeś coś do czytania? - Zerknęła na książkę i jęknęła.- Skąd tomasz?Szybko wertował stronice.- Była w twojej torbie.Dał mi ją stajenny, zanim wyjechaliśmy.Chciałemją zostawić, ale teraz jestem zadowolony, że zmieniłem zamiar.To może byćciekawe.- Dla ciebie? - spytała sceptycznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •