[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Moje dziecko i ja chcemy być wolne.Chcemy wrócić do świata.- Sądzę, że nie jesteście jeszcze gotowe.Może moglibyśmy pomóc&Kobieta natychmiast podnosi wzrok i napotyka jego spojrzenie.W jej oczach znowu pojawia sięobłęd.- Nie dam się znowu zamknąć w tym pokoju!- Nie, nie w tym, w ładnym&- Nie!- Uspokój się, proszę  mówi Devon, wyciągając. Chcę być twoim przyjacielem.Ona mierzy go podejrzliwym wzrokiem.- Moim przyjacielem?- Tak.Znasz moje imię, więc może wyjawisz mi swoje?Obłąkana Dama przez kilka sekund przeszywa go pałającym spojrzeniem, po czym nagle odskakujew tył, na parapet.Przysiada tam jak ptak.- Nauczyłam się latać  mówi mu, odsuwając zasuwkę. Czy ty umiesz latać, Devonie?- Proszę, nie rób tego  błaga ją. Jesteśmy na szczycie wieży.To bardzo wysoko.- Przecież ci mówiłam  odpowiada spokojnie Obłąkana Dama. Nauczyłam się latać.Odwraca głowę i wystawia za okno głowę i ramiona.Devon rzuca się ku niej, ale ona jest na to przygotowana.Odrzuca go w tył.Chłopiec gwałtowniesiada na podłodze.- Och, jeszcze jedno, Devonie  mówi kobieta, oglądając się przez ramię. Mam na imię Clarissa.I z tymi słowami wylatuje w poranne niebo.Jesteś pewien?  pyta go Rolfe. Jestem absolutnie pewien, że tak powiedziała?- Powiedziała, że ma na imię Clarissa  powtarza Devon.Oszołomiony Rolfe siada w milczeniu.- Tak miała na imię ta dziewczyna w twoim samochodzie  mówi Devon. Tak, która podobnoutonęła, która ma nagrobek na cmentarzu na Orlim Wzgórzu.- To niemożliwe  mamrocze Rolfe.Devon siada obok niego.Są w biurze restauracji Rolfe a, jednej z kilku, które ma w okolicy.Gdytylko Obłąkana Dama znikła mu z oczu, Devon od razu przybył do niego. - Mówiłeś mi, ze jej ciała nigdy nie odnaleziono  przypomina Devon.Rolfe Montaigne pochmurnieje.- Poszedłem do więzienia za spowodowanie jej śmierci.Amanda złożyła obciążające mniezeznanie, a przez cały czas ukrywała ją w Kruczym Dworze! Oto, dlaczego ją więziła! W tensposób mogła przekonać policję, że Clarissa nie żyje, i wpakować mnie do więzienia!Devon może dużo zarzucić pani Crandall, ale wydaje się, ze to zbyt wiele nawet jak na nią.Zniszczyć dziewczynie życie dla samej zemsty? Kazać postawić jej nagrobek tylko po to, żebypodtrzymać bajeczkę o jej śmierci i wpakować Rolfe a do więzienia? Czy naprawdę byłaby zdolnado takiej nienawiści i okrucieństwa?- Posłuchaj  mówi Devon. Obłąkana Dama, jakkolwiek naprawdę się nazywa, ma magię, moc,nad którą trzeba zapanować.Czy Clarissa, którą znałeś, miała taka moc?- Nie, oczywiście, że nie.Była zwyczajną dziewczyną.Służącą&Nagle Devonowi coś świta.- To była ona, prawda? To z nią kręciłeś&Rolfe kiwa głową.- To była głupota, napędzana młodzieńczymi hormonami. Uśmiecha się krzywa. Jestem pewien,że w swoim czasie to zrozumiesz.Devon tylko wzdycha.Chyba już rozumie.- Kiedy Amanda odkryła, co się dzieje  mówi Rolfe  była wściekła.Całkiem słusznie.Przeprosiłem i obiecałem, że już nigdy nie spotkam się z Clarissą.Robiłem, co mogłem, żeby jąudobruchać.Jednak ona była taka uparta i zawzięta&- To rodzinne  zauważa Devon, myśląc o Cecily.- Jednak zrobić coś takiego  mówi Rolfe, wstając i uderzając pięścią w otwartą dłoń. Toprzekracza wszelkie wyobrażenie! Posłała mnie do więzienia za nieumyślne zabójstwo, którego niepopełniłem!Devon woli nie przypominać mu o tym, że tamtej nocy w samochodzie była jeszcze jedna osoba chłopiec, który prawdopodobnie naprawdę utonął.Teraz jednak wszystko, włącznie z tożsamościąClarissy, zaczyna budzić wątpliwości.- Jeśli to ta sama osoba  zastanawia się Devon  to dlaczego wtedy nie posiadała mocy? Dlaczegoma ją teraz? I kiedy postradała zmysły?- Będziemy musieli zadać te pytania Amandzie  mówi Rolfe, zacierając dłonie, niewątpliwie niemogąc doczekać się ostatecznej rozgrywki.- Jeszcze nie, Rolfe  mówi Devon. Pozwól mi spróbować&- D z i e s i ę ć l a t m o j e g o ż y c i a  warczy Rolfe. Oto, co mi zabrała! Dziesięć latsiedziałem w więzieniu! Zamierzam pójść do jej domu i zażądać odpowiedzi!Rolfe robi taki ruch, jakby już zamierzał wyjść, ale zatrzymuje się.Odwraca się i patrzy na Devona,pozornie spokojniejszy, choć wciąż widać w jego oczach gniew.- Dziś są twoje urodziny, prawda, Devonie?  pyta nieco łagodniejszym tonem.Chłopiec kiwa głową.- Chociaż nikt o tym nie pamiętał.- Ja pamiętałem, Devonie, i wieczorem przyniosę ci prezent.Devon uśmiecha się krzywo.- I wtedy wybuchnie bomba?- Póznej  mówi Rolfe ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy  wezmę Amandę na bok ipogawędzimy sobie trochę.Devon postanawia wrócić do Kruczego Dworu na piechotę.Nie samochodem, nie za pomocąsztuczki ze znikaniem i pojawianiem się.Musi uporządkować fakty i przemyśleć kilka spraw.W miasteczku nadal trwa szalony pęd ku wiośnie.Wzdłuż chodników wyrastają zielone liścienarcyzów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •