[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ROZDZIAA OSIEMNASTYKathleen świetnie się czuła w roli pani domu, a podejmowanie gości sprawiało jej niekłamanąprzyjemność.Starła nieistniejący pyłek z ramki fotografii i westchnęła z zadowoleniem.To dopieropoczątek.Kiedy już upora się ze wszystkim i przejmie Dunbar, będzie zarządzać posiadłością jaknależy.Jak zarządzałby tatuś.Jako dziecko przyjeżdżała z owdowiałym ojcem do Dunbaru.Chodzili na długie spacery,przechadzali się po ogrodach i łąkach.Ojciec opowiadał o historii dóbr dun-barskieh, snuł własneplany, jak to będzie, kiedy odziedziczy majątek po śmierci stryja Thomasa.Już wtedy widziała siępanią na włościach.Była jedynym dzieckiem swojego ojca i wiedziała, że kiedyś to ona przejmie Dun-bar.Teraz, po tylu latach, jej marzenie miało się wreszcie spełnić.Ona, Kathleen, przywróci Dunbardo dawnej świetności.Omiotła pokój jednym spojrzeniem i na widok Indii stojącej ze starym Włochem koło kominka jejradość gdzieś się ulotniła.Gdyby Chloe nie wmieszała się, przynajmniej ta sprawa byłaby jużzałatwiona.Jeszcze kilkanaście minut i India nie chodziłaby po tym świecie.Na domiar złegodziewczyna uparła się polecieć z Indią do szpitala, pozbawiając Kathleen idealnej okazji do do-kończenia dzieła.Pech, prawdziwy pech.Chloe.Wszędzie musiała wetknąć swój parszywy nos. 334DROGA KU PRZEZNACZENIUJeszcze raz ogarnęła spojrzeniem zebranych.Serena, cała w uśmiechach, umizgała się do Buchanana itego drugiego Amerykanina.Kinnaird zatopiony w rozmowie z Wolfiem.Zatrzymała wzrok na Jacku.Z nim nie powinno być kłopotu.Miał bzika na punkcie Indii.Kiedy jej zabraknie, na pewno rzuciwszystko i wyjedzie.I bardzo dobrze.W końcu całe to towarzystwo stanowiło uprzykrzonąprzeszkodę na drodze do szczytnego celu, który Kathleen zamierzała zrealizować.Była zdetermino-wana, gotowa działać do końca.Dunbar będzie jej.Musi być jej.Została wychowana do tej roli.A żezłośliwy los chciał inaczej? Cóż, naprostuje jego poplątane ścieżki.Spojrzała na Wolfiego, na szarozieloną twarz niemieckiego przyjaciela Sereny, i w jej jakże płodnymumyśle zrodził się pomysł.Pora usunąć Niemca ze sceny.Spełnił swoje zadanie i stał się dla Kathleenprawdziwą zawadą.Nalegał, żeby dzwoniła do niego z automatu, nigdy z domu, na każdym krokukomplikował jej życie.W dodatku musiała udawać, że jest pod jego urokiem.Jakby nie wiedziała, oco mu chodzi.Dzięki Bogu wkrótce będzie po wszystkim.To już kwestia godzin, minut nawet, jeśliuda się jej wprowadzić w życie najnowszy plan.Ocknęła się, wróciła na ziemię i wmieszała między gości.Uśmiechnęła się do Lance'a, zaproponowałakolejny kieliszek sherry markizowi, rzuciła w przelocie kilka miłych słów Indii.Wtem dostrzegła, że Wolfie, który stał między Jackiem i Peterem, daje jej jakieś znaki.Najwyższyczas przejść do działania.Nadarzała się okazja, na którą czekała.Rozkosznie uśmiechnięta podeszłado trzech panów.- Nic wam nie trzeba? O, Jack, masz pustą szklaneczkę.Wolfie, mój drogi, bądz tak miły i przynieś zkuchni na- Fiona Hood-Stewart335stępną butelkę glenfiddicha.Powinnam była pomyślećo tym zawczasu.- Z przyjemnością - mruknął Wolfie i ewakuował się pospiesznie.Kathleen przechyliła lekko głowę i zaczęła nasłuchiwać.- Czyżby jeszcze jeden samochód? Nie mam pojęcia, kto to może być.A wy domyślacie się? -Zauważyła dziwne spojrzenia, które wymienili Jack i Peter.Ogarnęło ją podniecenie.Po tylu latachczekania wreszcie nadszedł momfent triumfu.Spokojnie, jeszcze nic się nie dopełniło, napomniałasię.Odczekała chwilę i rzuciła od niechcenia:- Widać Wolfie nie może znalezć whisky.Sama muszę się tym zająć.Przepraszam was na chwilę.-Skinęła głową ruchem, który podpatrzyła u królowej i długo ćwiczyła przed lustrem.Bocznymidrzwiami pobiegła na tyły domu, szybko, żeby zdążyć przed Wolfiem.Rozejrzała się, czy nikogo niema w pobliżu, podeszła do starego volvo Sereny i podniosła maskę.Dwa zręczne ruchyi rzecz była zrobiona.Z westchnieniem ulgi wróciła do środka.W korytarzu natknęła się na Wolfiego.Miał dzikie oczy, szara twarz zroszona była potem.- Co z tobą, mój drogi? - zapytała, wychodząc z cienia.Zaskoczony Wolfie krzyknął:- Wiedzą wszystko! Zrobili autopsję.Wszystko się wydało - histeryzował.- Ten samochód, któryprzed chwilą podjechał, to policja.Uciekam.- Wyjął kluczyki z kieszeni.- Dlaczego tak się przeraziłeś?- Na twoim miejscu też nie byłbym taki spokojny- syknął Wolfie.- Jeśli mnie zatrzymają, powiem wszystko.Wszystko, słyszysz? Do ciebie też siędobiorą. 336DROGA KU PRZEZNACZENIU- Och, Wolfie, jak możesz mówić takie obrzydliwe rzeczy? Uciekaj, szybko.Ja ich zatrzymam.-Kathleen pchnęła Wolfiego ku drzwiom.Mruknął jeszcze coś po niemiecku, rzucił jej ostatnie,niepewne spojrzenie i zniknął.Kathleen chwilę stała przy oknie, modląc się o sukces.Serena zerknęła na zegarek, potem na drzwi.Wolfie gdzieś się zapodział.Kathleen posłała go poszampana czy po whisky, wszystko jedno, w każdym razie nie wracał.Kathleen też przepadła.Prawda, powiedziała, że sama przyniesie alkohol.Dziwne, że obojgu zajmuje to tyle czasu.Spojrzałana Jacka i Petera.Mieli poważne, zasępione twarze.Rozległ się dzwonek do drzwi.Zdjęta nagłymprzeczuciem przeprosiła Lance'a, który bawił ją rozmową, i ruszyła w stronę kuchni.- Wolfie! - zawołała, zbliżając się do drzwi.%7ładnej odpowiedzi.- Kath? Jesteście tam? Znalezliściebutelkę?W kuchni nie było nikogo.Podniosła wzrok i zobaczyła, jak Wolfie wskakuje do volvo.Rzuciła się dowyjścia.Jak ten drań może odjeżdżać bez niej? Jej samochodem! Bezczelność!Kathleen dotknęła pereł na szyi.Prezent od ciotki El.Podarunek dla ubogiej krewnej, za którypowinna być dozgonnie wdzięczna.Pomyśleć, że ta stara suka zostawiła jej kilka bezwartościowychbłyskotek i pieniędzy tyle, co kot napłakał.O wszystkim zadecydowały trzy dni, trzy dni, które odmieniły jej los [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •