[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ObjÄ…Å‚ jÄ… i pocaÅ‚owaÅ‚, krótko, ostro, wcale nie dlaprzyjemnoÅ›ci.A trzymaÅ‚ tak mocno, że na pewno niemogÅ‚a oddychać.- Teraz idziesz na herbatkÄ™.- Ale ja.- Idziesz.Panie Haywood ? MówiÅ‚ pan, że tonastÄ™pne drzwi?1 3 0- Tak.Ale można tam wejść ze sklepu.BardzoproszÄ™.Pan Haywood elegancko otworzyÅ‚ przed Shannonprawie niewidoczne drzwi, jako że też byÅ‚y zabudowane półkami.Malachi ucaÅ‚owaÅ‚ Shannon w czoÅ‚o.- Idź, kochanie.Zobaczymy siÄ™ niebawem.Syknęła i znów zarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szyjÄ™.PocaÅ‚owaÅ‚a go króciutko, ale tak namiÄ™tnie, że omal siÄ™ nie zachwiaÅ‚.Potem posÅ‚aÅ‚a panu Haywoodowi bardzosÅ‚odki uÅ›miech.- ProszÄ™ wybaczyć, zapomniaÅ‚am siÄ™ troszkÄ™, alemy niedawno wziÄ™liÅ›my Å›lub - wyjaÅ›niÅ‚a, trzepoczÄ…cÅ›licznie rzÄ™sami.- Przeżywam mÄ™ki, kiedy on chociażna kilka sekund znika mi z oczu.RzÄ™sy przestaÅ‚y trzepotać.- Ta straszna wojna zabraÅ‚a nam wszystko.RozpÄ™dzono nasze bydÅ‚o, zadeptano pola, a potem spalono nam dom, do goÅ‚ej ziemi.Ale najważniejsze, że jesteÅ›my z mężem razem.I ja tak nie lubiÄ™, kiedy onidzie gdzieÅ› sam, tak siÄ™ o niego bojÄ™.Przemowa byÅ‚a dramatyczna.Obaj mężczyźnimilczeli.Malachi staÅ‚ sztywny jak koÅ‚ek, ale jego oczybyÅ‚y przymrużone, a spod powiek coÅ› bÅ‚yskaÅ‚o niebezpiecznie, dlatego Shannon zdecydowaÅ‚a siÄ™ zrej-terować, i to natychmiast.Szybko przestÄ…piÅ‚a próg herbaciarni i aż przystanęła ze zdumienia.Jakżeż ten pokój przypominaÅ‚wiktoriaÅ„ski salon na ranczo McCahych! Taka samalÅ›niÄ…ca, starannie wyfroterowana posadzka, na piÄ™knym dywanie ciemna sylwetka szpinetu.KrzeseÅ‚ka1 3 1wyÅ›cieÅ‚ane, zgrupowane po dwa, po trzy, koÅ‚o szpi-netu i przed kominkiem.Tych krzeseÅ‚ek w saloniepani Haywood byÅ‚o sporo i poustawiane byÅ‚y również wokół Å›licznych stoliczków z marmurowym blatem.- Witam paniÄ…!W drzwiach vis-a-vis ukazaÅ‚a siÄ™ niska, krzepkasiwowÅ‚osa kobieta o rumianych policzkach, wycierajÄ…ca pospiesznie rÄ™ce w Å›ciereczkÄ™.MaÅ‚e brÄ…zowe oczka z ciekawoÅ›ciÄ… spoglÄ…daÅ‚y na strój Shannon.Shannon natychmiast uzmysÅ‚owiÅ‚a sobie, że jejzakurzone spodnie i mÄ™ska koszula zupeÅ‚nie niepasujÄ… do tego eleganckiego wnÄ™trza.Ale kobietaw drzwiach zapewne tak bardzo nie byÅ‚a zdumiona,przecież tu wszÄ™dzie dookoÅ‚a sÄ… rancza, farmy i strójShannon nie powinien siÄ™ jej wydawać czymÅ› takbardzo niezwykÅ‚ym.- DzieÅ„ dobry, panno.- Pani Gabriel.Sara Gabriel - powiedziaÅ‚a szybkoShannon.- Pani małżonek wskazaÅ‚ mi tu drogÄ™.- MiÅ‚o mi paniÄ… poznać.Bardzo proszÄ™, niech panisiada.Jak pani widzi, dziÅ› nie ma tu zbyt wielu goÅ›ci.Ja zaraz wracam.Shannon skinęła gÅ‚owÄ…, zastanawiajÄ…c siÄ™ w duchu, czy ten Å›liczny salon kiedykolwiek jest peÅ‚en ludzi.Przecież to miasto jest takie maÅ‚e, Å›mieszniemaÅ‚e.UsiadÅ‚a na krzeÅ›le przed kominkiem.Nie zdążyÅ‚ajeszcze raz rozejrzeć siÄ™ dookoÅ‚a, a pani HaywoodbyÅ‚a już z powrotem, niosÄ…c piÄ™knÄ… srebrnÄ… tacÄ™.- JakÄ… herbatÄ™ pani pije? Z cukrem i mleczkiem?1 3 2- Tak, bardzo proszÄ™.Kiedy pani Haywood zajęła siÄ™ nalewaniem herbaty, wzrok Shannon mimo woli powÄ™drowaÅ‚ ku oknu.Widok byÅ‚ nader interesujÄ…cy, jako że zobaczyÂÅ‚a, ni mniej ni wiÄ™cej, tylko Malachiego, który wÅ‚aÅ›nieenergicznie pchnÄ…Å‚ drzwi saloonu.- To pani mąż? - spytaÅ‚a pani Haywood, którejciekawskie oczka spojrzaÅ‚y naturalnie w tÄ™ samÄ…stronÄ™.- Tak - odparÅ‚a Shannon gÅ‚osem raczej ponurym.- PaÅ„stwo zapewne pobrali siÄ™ niedawno, notak.A o swego małżonka niech pani bÄ™dzie spokojna.Jest pani zbyt urodziwym stworzeniem, żeby zapomniaÅ‚ o pani choć na minutÄ™.Pani mąż walczyÅ‚na wojnie?- O, tak.Na szczęście, pani Haywood nie byÅ‚a zbyt dociekliwa i zadowoliÅ‚a siÄ™ tÄ… krótkÄ… odpowiedziÄ…, po czym zmieniÅ‚a temat.- Bardzo proszÄ™, pani Gabriel, niech pani siÄ™ posili- zapraszaÅ‚a, stawiajÄ…c na stoliku półmisek peÅ‚enróżnych pysznoÅ›ci.- PrzyniosÅ‚am pani i pasztecikiz miÄ™sem, i sÅ‚odkie ciastka z cynamonem, i buÅ‚eczkiz rodzynkami.A muszÄ™ pochwalić siÄ™ nieskromnie, żepo tej stronie Missisipi nie ma lepszej gospodyni odemnie.Shannon z luboÅ›ciÄ… wciÄ…gnęła nosem smakowitezapachy i siÄ™gnęła po pasztecik.Nawet nie zdawaÅ‚asobie sprawy, jak bardzo jest gÅ‚odna, dopóki nieprzeÅ‚knęła pierwszego kÄ™sa.Pasztecik byÅ‚ cieplutki,ciasto puszyste, a nadzienie rozpÅ‚ywaÅ‚o siÄ™ w ustach.1 3 3Po tylu godzinach, spÄ™dzonych w siodle, jakże przyjemnie byÅ‚o posiedzieć w saloniku na Å›licznym krzeseÅ‚ku, zajadać siÄ™ specjaÅ‚ami i popijać znakomitÄ… herbatÄ….Tak, byÅ‚o uroczo, nawet jeÅ›li przed chwilÄ…Malachi, jak zwykle, zachowaÅ‚ siÄ™ jak tyran, zabraniajÄ…c jej iść do saloonu.Pani Haywood usta siÄ™ nie zamykaÅ‚y.ZdradziÅ‚a,miÄ™dzy innymi, tajemnicÄ™ powodzenia rodzinnegobiznesu.Prosperuje znakomicie dziÄ™ki podróżnym,w tym miejscu bowiem przebiega wiele ważnychdróg, na północ i na poÅ‚udnie, do Teksasu i nawschód, do Missouri.Ale najważniejsza, najbardziejuczÄ™szczana jest droga na zachód.- NajwiÄ™cej ludzi jedzie do Kalifornii - ciÄ…gnęłaniezmordowana pani Haywood.- Prawie tyle, cow czterdziestym dziewiÄ…tym.Teraz jadÄ… tam ludzie,którym wojna zabraÅ‚a domy.A kto nie ma domu, tenmoże osiąść wszÄ™dzie.Shannon skinęła gÅ‚owÄ…, uzmysÅ‚awiajÄ…c sobie, żeprzez caÅ‚y czas zerka w okno na te nieszczÄ™sne drzwido saloonu po drugiej stronie ulicy.Nagle przypomniaÅ‚a sobie, co ona wyczyniaÅ‚a niedawno w sklepie pana Haywooda.PocaÅ‚owaÅ‚a Malachiego tak, że nasamo wspomnienie zrobiÅ‚o jej siÄ™ gorÄ…co.Naturalnie,że chciaÅ‚a go tylko rozdrażnić, ale ta wÅ‚aÅ›nie metodawydaÅ‚a jej siÄ™ dziwnie niebezpieczna i ryzykowna.Dla niej samej.Równie dziwny wydawaÅ‚ jej siÄ™ niepokój o Malachiego.Przecież ma on prawo siedzieć sobie w tym saloonie tak dÅ‚ugo, jak tylko zechce i pić sobie, iletylko dusza zapragnie.Ale co on tam wÅ‚aÅ›ciwie robi?!1 3 4Na pewno popija i na pewno nie sam.KrÄ™cÄ… siÄ™ koÅ‚oniego te okropne dziewczyny z saloonu, czyli poprostu ladacznice.Co tam.Nie powinno jej toobchodzić.A niby dlaczego ma jÄ… nie obchodzić? Malachi,jeszcze wczoraj taki czuÅ‚y, dziÅ› bez żenady zamieniajej towarzystwo na towarzystwo ladacznic.Hm.Czyżby Shannon McCahy nie byÅ‚a kobietÄ… pociÄ…gajÄ…cÄ…? Ta myÅ›l pojawiÅ‚a siÄ™ raptownie.Shannon, oszoÅ‚omiona tym niemiÅ‚ym przypuszczeniem, omal nie ugryzÅ‚a filiżanki.Natychmiast jednak wlaÅ‚a w swojÄ…duszÄ™ ukojenie.Nie ma siÄ™ czym przejmować! Przecież ona nie czuje ani odrobiny sympatii do Malachiego Slatera, ich wspólna podróż jest dla niej katorgÄ….WolaÅ‚aby podróżować samotnie, a nie z tym indywiduum, wolaÅ‚aby w ogóle z Malachim Slaterem nie mieć nic do czynienia.Niestety, skazana jest terazna niego, bo taki po prostu jest wymóg chwili.Dlaczego on nie wracać A jeÅ›li wcale nie zabawia siÄ™ z tymi dziewczynami, tylko ma jakieÅ› kÅ‚opoty? Nie, on na pewno siÄ™ zabawia.CzuÅ‚a, że jej gniew siÄ™ga zenitu.Gdyby Malachi teraz tu siÄ™pojawiÅ‚, otrzymaÅ‚by zapewne mocny cios prostow żoÅ‚Ä…dek.- Zatrzymacie siÄ™ paÅ„stwo u nas na noc? - spytaÂÅ‚a pani Haywood.- Nie sÄ…dzÄ™ - odparÅ‚a Shannon lekko nieprzytomnym gÅ‚osem.- Mój mąż.Sloan chce jak najszybciej ruszać w dalszÄ… drogÄ™.- MaÅ‚y odpoczynek w czasie podróży każdemuwyjdzie na dobre.A ja mam bardzo przytulny pokój1 3 5na górze, z kominkiem.W oknie Å›liczne koronkowefiranki, na łóżku duża weÅ‚niana koÅ‚dra i.Pani Haywood mrugnęła wesoÅ‚o do Shannon.-.i mam jeszcze, pani Gabriel, takÄ… wannÄ™,jakiej pani w życiu nie widziaÅ‚a.PiÄ™kna, drewnianai ogromna, dwie osoby mieszczÄ… siÄ™ jak nic! Ale cotam gadać.ProszÄ™, niech pani idzie ze mnÄ… i obejrzy tocudo na wÅ‚asne oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexMasterton Graham Wojownicy nocy 1 Wojownicy nocy cz.2
McNeill Graham Czas Legend 01 Mł‚otodzierzca Legenda Sigmara 01
McNeill Graham Czas Legend 01 MÅ‚otodzierzca Legenda Sigmara 01
Saga historyczna Masterton Graham Dziewicza podróż
Masterton Graham Saga historyczna Dziewicza podróż
208 Graham Lynne Milioner z Petersburga!!!
Masterton Graham Cykl Rook 5 Syrena
Graham Greene Podróże z mojš ciotkš
Masterton Graham Podpalacze ludzi tom 2
§ Fossum Karin Konrad Sejer 01 Oko Ewy