[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem Å‚apiÄ…c od-dech, krzyknęła do siostry, że może już wejść.W progu stanęła Shannon.W rÄ™kach trzymaÅ‚a srebr-nÄ… tacÄ™ z dzbankiem kawy, filiżankÄ… i Å›niadaniem.Kri-stin popatrzyÅ‚a tÄ™po na Shannon, ale po chwili uniosÅ‚abrwi. 76- DzieÅ„ dobry, Å›piochu - odezwaÅ‚a siÄ™ r adoÅ› ni e|Shannon.- Zniadanie? Do łóżka? - Z trudem wiÄ…zali koniecz koÅ„cem i Å›niadanie w łóżku byÅ‚o najwiÄ™kszym lu-ksusem.- Po tym jak przespaÅ‚am caÅ‚y ranek?- Delilah chciaÅ‚a ciÄ™ obudzić, ale Cole powiedziaÅ‚, żemiaÅ‚aÅ› wczoraj ciężki dzieÅ„ i potrzebujesz wiÄ™cej snu.- Aha, Cole powiedziaÅ‚!Shannon puÅ›ciÅ‚a tÄ™ uwagÄ™ mimo uszu.- ByÅ‚am już dzisiaj rano z Cole'em i Pete'em na pół-nocnym pastwisku.Tam wszystko w porzÄ…dku.Kristin pocaÅ‚owaÅ‚a siostrÄ™ w policzek i krzywiÄ…c siÄ™,ciężko usiadÅ‚a w łóżku.Nawet przy tak prostej czyn-noÅ›ci bolaÅ‚o jÄ… caÅ‚e ciaÅ‚o.Szybko chwyciÅ‚a filiżankÄ™ i wypiÅ‚a Å‚yk kawy.Spa­rzyÅ‚a sobie jÄ™zyk, wiÄ™c odstawiÅ‚a naczynie.- To bardzo miÅ‚o z waszej strony.MówiÄ™ o Å›niada­niu.- Och! - machnęła niedbale rÄ™kÄ… Shannon.- Torównież byÅ‚ pomysÅ‚ Cole'a.PowiedziaÅ‚, że możeszmieć niejakie problemy z rannym wstaniem.- Och, naprawdÄ™?Tak energicznie ugryzÅ‚a plaster bekonu, że ażzgrzytnęły jej zÄ™by.Znów sobie z niej zakpiÅ‚, a nie miaÅ‚nawet na tyle przyzwoitoÅ›ci, żeby zrobić to w jej obe­cnoÅ›ci.MarzyÅ‚a wyÅ‚Ä…cznie o tym, żeby solidnie dać muw twarz.WpadÅ‚a we wÅ‚asne sidÅ‚a.Przecież wyraznie jÄ…ostrzegaÅ‚, że to on bÄ™dzie dyktować reguÅ‚y gry.Aleostatecznie cel swój osiÄ…gnęła: byli bezpieczni.Tak,przyjęła te warunki.Co wiÄ™cej, sama chciaÅ‚a go uwieść,sama chciaÅ‚a, żeby to wszystko siÄ™ staÅ‚o, sama pragnęłatego ukÅ‚adu.Ale teraz już nie byÅ‚a wcale taka pewnatego, kto kogo uwiódÅ‚. 77- Gdzie jest teraz Cole? - zapytaÅ‚a.ZdumiewaÅ‚ jÄ… wÅ‚asny apetyt.Shannon wzruszyÅ‚a ramionami.- Nie wiem.Ale nie sÅ‚yszaÅ‚aÅ› jeszcze najnowszejwieÅ›ci - odparÅ‚a podekscytowana.- Jakiej?- Cole oÅ›wiadczyÅ‚, że przez jakiÅ› czas zostanie z na­mi! Czyż to nie wspaniaÅ‚a wiadomość, Kristin?- WspaniaÅ‚a.- Samson twierdzi, że to cud.Mówi, że Bóg wresz­cie spojrzaÅ‚ na nas z góry Å‚askawym okiem i okazaÅ‚ mi­Å‚osierdzie.- Niezbadane sÄ… Jego wyroki - mruknęła ponuroKristin.Shannon, która siedziaÅ‚a w nogach łóżka, zerwaÅ‚a siÄ™z miejsca, podskoczyÅ‚a do siostry i mocno jÄ… uÅ›cisnęła.- Teraz damy sobie radÄ™ - szepnęła.- NaprawdÄ™sobie poradzimy.Ale muszÄ™ iść na dół - dodaÅ‚a.- Dzi­siaj Delilah piecze chleb i robi konfitury, a ja obiecaÅ‚amjej pomóc.Kristin skinęła gÅ‚owÄ….- Dobrze, ja też zaraz tam zejdÄ™.Po wyjÅ›ciu siostry Kristin umyÅ‚a siÄ™ poÅ›piesznie.By­Å‚a aż do bólu Å›wiadoma miejsc na swoim ciele, którychdotykaÅ‚ Cole Slater.Na wspomnienie tamtych chwili uczuć, jakie jÄ… wtedy ogarnęły, zaczęła drżeć jak liśćna wietrze.W Å›rodku okrutnej, krwawej wojny skradÅ‚alosowi chwilÄ™ uniesienia.ChwilÄ™ żenujÄ…cego uniesienia.Uniesienie.UbraÅ‚a siÄ™, usiÅ‚ujÄ…c rozpaczliwie odgonić od siebiedrÄ™czÄ…ce jÄ… myÅ›li.JeÅ›li nie skupi uwagi na czymÅ› in­nym, do koÅ„ca dnia bÄ™dzie chodzić czerwona jak bu­rak. WÅ‚ożyÅ‚a robocze ubranie.Na północnym pastwiskustawiali nowe ogrodzenie i obiecaÅ‚a Pete'owi, że mupomoże.Zapas ukrytego na stryszku z sianem zÅ‚otabyÅ‚ już wprawdzie na wyczerpaniu, ale na nowy pÅ‚otjeszcze starczy, a na wiosnÄ™ ceny bydÅ‚a z pewnoÅ›ciÄ…pójdÄ… w górÄ™.Nie mogÅ‚a zapominać, że walczy o swojÄ…ziemiÄ™ i nic innego siÄ™ nie liczy.W bryczesach i w wysokich butach Kristin ruszyÅ‚ado drzwi.W tej samej chwili przypomniaÅ‚a sobieo wzburzonym łóżku i przeÅ›cieradle, które mogÅ‚o jÄ…zdradzić.Aóżka zazwyczaj sÅ‚aÅ‚a Delilah.Utrzymywanie czy-stoÅ›ci i porzÄ…dku w domu należaÅ‚o do obowiÄ…zków jeji Shannon.Pete i Kristin zajmowali siÄ™ ranczem.Tak byÅ‚o od lat.Ale nie chciaÅ‚a, żeby Delilah sÅ‚aÅ‚a jej łóżko.nie tegodnia.Lubi, kiedy jego kobiety sÄ… gÅ‚odne.K o b i e t y.Li-czba mnoga.Dziewczyna zaklęła i zerwaÅ‚a z łóżka przeÅ›cieradÅ‚o.ZaniosÅ‚a je do stajni i tam upchnęła w wielkim poje­mniku na Å›mieci.Pózniej je spali.ZbliżajÄ…c siÄ™ do boksu Debiutantki, przystanęław drzwiach.WyczuÅ‚a, że w Å›rodku jest Cole; szczotko­waÅ‚ swego czarnego mustanga.WspaniaÅ‚e zwierzÄ™, pomyÅ›laÅ‚a odruchowo Kristin.Podobnie jak jego wÅ‚aÅ›ciciel.Nie byÅ‚a jeszcze gotowa, żeby stanąć twarzÄ…w twarz z Cole'em Slaterem.WÅ‚aÅ›nie odwracaÅ‚a siÄ™,zdecydowana opuÅ›cić stajniÄ™ i zmienić nieco rozkÅ‚addnia, kiedy mężczyzna zauważyÅ‚ jej obecność.Odwró-ciÅ‚ siÄ™ w jej stronÄ™, wiÄ™c Kristin nie pozostawaÅ‚o nic in-nego, jak zatrzymać siÄ™ i hardo spojrzeć mu w oczy.DÅ‚ugo spoglÄ…dali na siebie w milczeniu.O Cole'u 79Slaterze dziewczyna mogÅ‚a powiedzieć wszystko, alenie to, że grzeszyÅ‚ nadmiarem uprzejmoÅ›ci i wrażliwo-Å›ci.Jego stalowe oczy spoglÄ…daÅ‚y na niÄ… z zaintereso-waniem.Najwyrazniej to, co zobaczyÅ‚, musiaÅ‚o go ba-wić, ponieważ na ustach igraÅ‚ mu lekki uÅ›miech.Chwi-lami odnosiÅ‚a wrażenie, że jej nienawidzi, ale czasamipotrafiÅ‚ też spojrzeć na niÄ… czule.Czasami!tak samo zdawkowy sposób uprawiaÅ‚ z niÄ….mi-WÅ‚ość.- Dobrze spaÅ‚aÅ›? - zapytaÅ‚ po chwili.W pytaniu tym byÅ‚o coÅ› bardzo nieprzyjemnego, ja-kieÅ› szyderstwo.To otrzezwiÅ‚o Kristin.SkrzyżowaÅ‚a ra-miona na piersiach i próbowaÅ‚a obojÄ™tnie go wyminąćpodążajÄ…c do boksu Debiutantki.Ale on chwyciÅ‚ jÄ… zaramiÄ™ i odwróciÅ‚ w swojÄ… stronÄ™.Twarz miaÅ‚ już po-ważnÄ….- DokÄ…d siÄ™ wybierasz? - zapytaÅ‚ obcesowo.- Na północne pastwisko.ChcÄ™ obejrzeć nowe ogro-dzenie.Powinnam byÅ‚a zrobić to wczoraj rano, ale.- urwaÅ‚a, próbujÄ…c zapanować nad gÅ‚osem.Wyraznie zniecierpliwiony Cole potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Już rozmawiaÅ‚em z Pete'em.- I co z tego? To jest moje ranczo!- A moje życie, panno McCahy.- OparÅ‚ rÄ™ce na bio­drach, w jednej dÅ‚oni trzymaÅ‚ zgrzebÅ‚o.- Chyba tracÄ™tutaj czas.ZawarliÅ›my jakiÅ› idiotyczny ukÅ‚ad.- Idiotyczny ukÅ‚ad! - DziewczynÄ™ aż zatkaÅ‚o ze zÅ‚o-Å›ci.NajeżyÅ‚a siÄ™.ByÅ‚a gotowa dać mu w twarz.Prostow tÄ™ szyderczÄ… twarz, na której malowaÅ‚a siÄ™ taka pew-ność siebie.Ale nie poruszyÅ‚a siÄ™.ChwyciÅ‚ jÄ… za nadgarstek.- Wybacz, Kristin.Nie chciaÅ‚em, żeby to tak wyszÅ‚o.| - Mnie też jest przykro, jeÅ›li ciÄ™ rozczarowaÅ‚am. 80MyÅ›laÅ‚a, że w jego oczach pojawi siÄ™ wyraz skruchy.Ale nie.Znów siÄ™ uÅ›miechaÅ‚.- Wcale mnie nie rozczarowaÅ‚aÅ›.Przeciwnie, prze­szÅ‚aÅ› moje najÅ›mielsze oczekiwania.Wybacz, nie chcia­Å‚em ciÄ™ obrazić.Chodzi mi o to, że powinienem wy-nieść siÄ™ stÄ…d do wszystkich diabłów.- Chyba nie zamierzasz zÅ‚amać ukÅ‚adu? - zapytaÅ‚acierpko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •