[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ukończyła diagram, podniosła tabliczkę i kredę tak, aby mężczyzna mógł je odebrać.- Bierz to - rzuciła.Brakowało jej Mansura.Kiedy sir Roland się nie ruszył, odwróciła sięi spostrzegła, jak na nią patrzy.Widywała już coś takiego.Znużonym głosem, niemal dosiebie, powiedziała:- Dlaczego oni zawsze chcą zabić posłańca? Odwzajemnił spojrzenie.Czy na tym właśniepolegała jego złość? Wyszła na zewnątrz, odganiając muchy.- To dziecko powiedziało mi, co mu się przytrafiło.Przy odrobinie szczęścia możepowiedzieć mi także, gdzie.A potem, przy jeszcze większym szczęściu, zdołamy dojść dotego, kto to zrobił.Jeśli nie chcesz się tego dowiedzieć, to idz do diabła.Ale znajdz mi kogoś,kto chce się dowiedzieć.Uniosła kask, przeczesała włosy, przelotnie błysnęły kolorem ciemnoblond.Zwróciłatwarz ku słońcu.Pomyślał, że chodzi o oczy.Przymknąwszy powieki, wracała do swoich prawdziwych lat,których jak dostrzegł, miała trochę mniej niż on.Wtedy nieco bardziej zbliżała się do kobiecości.Te oczy nie były dla niego.Wolał słodsze.I okrąglejsze.Otwarte ją postarzały.Zimne i ciemne jak kamienie, mające też tyle samo emocji, ile one.Nic dziwnego, jeślizastanowić się, na co patrzyły.Ale jeśli ona naprawdę potrafiłaby wywróżyć.Oczy zwróciły się w jego stronę.- No i? Szybko chwycił i zabrał z jej ręki tabliczkę oraz kredę.- Do usług, pani.- Jest więcej gazy - powiedziała.- Zakryj sobie twarz, a potem wejdz i do czegoś sięprzydaj.A, i jeszcze dobre maniery, pomyślał, on przecież lubi niewiasty o dobrych manierach.Jednak kiedy znów nasunęła maskę na głowę, wyprostowała szczupłe ramiona ipomaszerowała do kostnicy, dostrzegł w niej dzielność zmęczonego żołnierza, powracającegodo boju.W drugim zawiniątku był Harold, rudowłosy syn sprzedawcy węgorzy, uczeń klasztornejszkoły.- Ciało lepiej zachowane niż u Marii, wygląda to na mumifikację.Powieki odcięte, taksamo genitalia.Rowley odłożył wachlarz zielska i się przeżegnał.Tabliczka pokrywała się strasznymi wyrazami, słowami nie do wypowiedzenia, tyle żeona wszystkie je wymówiła.Więzy.Jakiś ostry instrument.Wtargnięcie w odbyt.I, raz jeszcze, ślady kredy.To ją zainteresowało.Rozpoznał to po jej pomrukach.- Miejsce, gdzie wydobywa się kredę?- Niedaleko jest Trakt Icknield - powiedział, starając się być pomocny.- Wzgórza Gog iMagog, tam gdzie się zatrzymaliśmy z powodu przeora, są kredowe.- Oboje mają kredę we włosach.W wypadku Harolda nieco też przyczepiło się do pięt.- Co to znaczy?- %7łe ciągnięto go po kredzie.W trzecim zawiniątku spoczywały szczątki Ulryka, ośmiolatka, który zaginął tego roku naświętego Edwarda i fakt, że zniknął w porównaniu z innymi całkiem niedawno, sprawiał, iżbadająca częściej mruczała swoje  hm".To zaś uczyniło sir Rowleya czujniejszym, bo zaczął już rozpoznawać, kiedy ta kobietaznajdowała lepszy i obszerniejszy materiał do badań.- Brak powiek, brak genitaliów.Ten w ogóle nie został pochowany.Jaka była w tychstronach pogoda w marcu?- Pani, sądzę, że w całej wschodniej Anglii było sucho.Narzekano powszechnie, żemarnieją nowo zasadzone rośliny.Zimno, ale sucho.Zimno, ale sucho.W pamięci, z której słynęła w Salerno, zaczęła przeglądać zagrodęśmierci i zatrzymała się przy świni z numerem siedemdziesiąt osiem.Mniej więcej taka samamasa ciała.Zwierzę też leżało martwe ponad miesiąc przy pogodzie chłodnej i suchej, anastąpił znacznie większy rozkład.Adelia spodziewałaby się więc po tych zwłokachpodobnego stanu.- Czy trzymano cię przy życiu po tym, jak zaginąłeś? - zapytała ciała, zapominając, żesłyszy ją ten obcy, a nie Mansur.- Jezus Maria, czemu to mówisz? Zacytowała Eklezjastesa, co zwykła robić przy swoichstudentach.Wszystko ma swoją porę.Czas narodzin i czas śmierci; czas siewu i czas zbierania tego,co się zasiało.A także czas gnicia.- Więc ten diabeł trzymał go żywcem? Jak długo?- Nie wiem.Istniały tysiące powodów różnicy między tym trupem a świnią numersiedemdziesiąt osiem.Czuła się zirytowana, bo była zmęczona i bardzo smutna.Mansur onic by nie pytał, dobrze wiedząc, że jej spostrzeżeń nie należy traktować jako rozmowy.- Z tego się nie dowiem.Ulryk też miał kredę na piętach.Do czasu, gdy każde ciało znówowinięto w płótno, aby można byłozłożyć je do trumny, słońce zaczynało już zachodzić.Kobieta wyszła na zewnątrz, zdjęłafartuch i kask, zaś sir Roland chwycił lampy, wyniósł je, zostawiając celę oraz to, co w niejspoczywało, pogrążone w błogosławionej ciemności. Przy drzwiach klęknął, tak jak kiedyś przed Grobem Pańskim w Jerozolimie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •