[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jednym miejscu widniała łata popiołu.W słomie coś sięporuszyło.Adelia przypomniała sobie Bertę.Usłyszeli chrzęst lodu pod butami.Cross wyrwał włócznię Mansurowi.- Idzie kapitan.Uciekajcie, na litość boską! Uciekli.- I co? - zapytał Mandur.- Ktoś chciał ją spalić - odparła Adelia.- Szczelina jest w tylnej ścianie, naprzeciwko wejścia.Myślę, że ktoś wrzucił przez nią płonącą szmatę.Jeśli Cross pilnował drzwi, nie widział sprawcy.Ale wie, co się stało.190SR- Powiedział, że kosz się przewrócił.- Nie, jest przymocowany do podłogi.Ktoś chciał ją zabić, ale nie był to Cross.- To zrozpaczona, szalona kobieta, może sama próbowała się spalić.- Nie.- Rozamunda.Berta.Dakers.Wszystkie trzy wiedziały coś, czego niepowinny.Gdyby nie szybka reakcja Crossa, który zdusił ogień, ostatnia z nich zostałabyuciszona na zawsze.Nazajutrz wczesnym rankiem uzbrojeni najemnicy wdarli się do kaplicy, gdziemodliły się mniszki, i zabrali Emmę Bloat.Adelia dowiedziała się o tym, gdy Gyltha przybiegła z kuchni, dokąd poszła pośniadanie.- Biedactwo.To było straszne.Przeorysza próbowała ich powstrzymać, ale ją powalili.W jej własnej kaplicy.Powalili ją!Adelia już się ubierała.- Dokąd zabrali Emmę?- Do wioski.Wolvercote i jego przeklęci Flamandowie.Zanieśli ją do dworu.Podobno krzyczała głośno.- Nie sprowadzono jej z powrotem?- Mniszki po nią poszły, ale co mogą zrobić?Gdy Adelia dotarła do bramy, oddział ratowniczy zakonnic wracał przez most zpustymi rękami.- Nic nie można zrobić? - zapytała Adelia, gdy ją mijały.Siostra Havis miała bladą twarz i skaleczenie pod okiem.- Odpędzili nas włóczniami.Jeden z jego ludzi naigrawał się z nas.Oświadczył, że wszystko odbędzie się zgodnie z prawem, bo mają księdza.- Pokręciła głową.- Nie wiem, co to za ksiądz.Adelia poszła do królowej.Eleonora, która przed chwilą usłyszała o tym, wściekała się.- Co to za dzikusy! Dziewczyna była pod moją opieką! Czy nie mówiłam Wolv-ercote'owi, żeby dał jej czas?- Mówiłaś, pani.- Trzeba ją sprowadzić.Powiedz Schwyzowi.gdzie Schwyz? Powiedzcie mu,żeby zebrał ludzi.- Rozejrzała się.Nikt nawet nie drgnął.- Co się dzieje?- Pani, obawiam się.hm.obawiam się, że już za pózno.- Był to opat Eyns-ham.- Zdaje się, że Wolvercote ma we wsi klechę.Słowa zgody zostały już wypo-wiedziane.191SR- Ale nie przez tę dziewczynę, jestem pewna, nie w tych okolicznościach.Czyjejrodzice byli obecni?- Zdaje się, że nie.- To porwanie.- W ostrym głosie Eleonory brzmiała desperacja władcy, którytraci kontrolę nad poddanymi.- Jak można w ten sposób zlekceważyć moje rozka-zy?Poza Adelią tylko królowa nie kryła gniewu.Inni, przynajmniej mężczyzni, oka-zywali zaniepokojenie, niezadowolenie, ale również lekkie rozbawienie.Losy ko-biety, dopóki nie chodziło o ich własną, porwanej i siłą zaciągniętej do łoża, składałysię na wspaniałą komedię.Opat mrugnął ledwo dostrzegalnie, mówiąc:- Obawiam się, że pan Wolvercote na sposób rzymski potraktowałnaszą Sabinkę.Nie można było nic zrobić.Ksiądz wyrzekł odpowiednie słowa; Emma Bloatzostała żoną.Mąż pozbawił ją dziewictwa, a ona -jak uważał każdy mężczyzna - do-brze się przy tym bawiła.Adelia wyszła z pokoju, bezsilna, nie mogąc znieść towarzystwa tych ludzi.Na krużganku jeden z młodych ludzi Eleonory, głuchy na wszystko, chodził tam iz powrotem, grając na wioli, ćwicząc nową piosenkę i przy okazji tarasując przej-ście.Adelia pchnęła go mocno, aż się zatoczył.Weszła do kaplicy, rozpaczliwie po-trzebując pociechy, świadoma tego, że jej nie uzyska.Uklękła w nawie.Matko Boża, chroń ją i pociesz.Lodowate, przesycone zapachem kadzidła powietrze udzieliło odpowiedzi: Jestprochem, jako i ty.Pogódz się z tym".Adelia uderzyła pięściami w kamienne płyty i rzuciła głośno:- Rozamunda nie żyje.Berta nie żyje.Emma została zgwałcona.Matko Boża, dlaczego na to pozwalasz?Napłynęła odpowiedz:- Wreszcie znajdzie się lekarstwo na twoje udręki, moje dziecko.Kto jak kto, ale ty ze swoim darem uzdrawiania powinnaś to wiedzieć.Głos był prawdziwy, choć tak ulotny - jakby na skrzydłach przyfru-wał z prezbi-terium do nawy.Matka Edyve była taka mała, że niemal nikła w stallach, w których siedziała zrękami złożonymi na lasce, z podbródkiem wspartym na rękach.Adelia podniosła się z klęczek.192SR- Przeszkadzam, matko.Już odchodzę.Głos nabrał siły, gdy szła do drzwi.- Emma miała dziewięć lat, gdy przybyła do Godstow, przynoszącradość nam wszystkim.Adelia odwróciła się w jej stronę.- Już nie ma radości ani dla niej, ani dla was.- Jak królowa Eleonora przyjęła tę wiadomość? - zapytała niespodziewaniematka Edyve.- Z gniewem.Złości się, bo Wolvercote ją zlekceważył.Matka Edyve potarłapodbródkiem złożone ręce.- Sądzę, że jesteś niesprawiedliwa.- Wobec Eleonory? Co może zrobić z wyjątkiem ciskania gromów? Co któreś znas może zrobić? Twoje radosne dziecko niczym świnia zostało zamknięte w kojcudo końca swoich dni i nawet królowa Anglii nie może temu zaradzić.- Słucham pieśni, jakie jej śpiewają.Wiola i młode męskie głosy.Siedziałamtutaj i myślałam o nich.Adelia uniosła brwi.- O czym śpiewają? - zapytała matka Edyve.- Cortez amorsl Co to takiego?- Dworna miłość.Prowansalska fraza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexMaria Glinka Oko w oko ze smiercia wspomnienia z wiezien NKWD(1)
Cussler Clive, Du Brul Jack Oregon 05 Statek smierci
Laurell K. Hamilton Anita Bla Taniec smierci
Alex.Scarrow. .Aniol.smierci.(P2PNet.pl)
Slipko Tadeusz SJ Kara smierci za czy przeciw
Coulter Catherine FBI 07 Godzina smierci
Coulter Catherine FBI 10 Grota smierci
Christie Agata Smierc na Nilu
Christie, Agatha Smierc na Nilu
r 17 07