[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś pukał do drzwi.Poczłapałamdo drzwi i otworzyłam je bez żadnych ceremonii.W korytarzu stał Morelli z pizzą i sześcioma butelkami piwa. Zawsze powinnaś spojrzeć przez wizjer, zanim otworzysz  pouczył mnie. Spojrzałam. Znowu kłamiesz.Miał rację.Nie patrzyłam.I rzeczywiście powinnam uważać.Mój wzrok natrafił na pudełko z pizzą i już przy nim pozostał. Umiesz przyciągać uwagę.Morelli wyszczerzył zęby. Głodna? Wchodzisz czy nie?Morelli postawił pizzę i piwo na stole w salonie i zdjął kurtkę. Chciałbym podsumować wypadki tego dnia.Przyniosłam talerze i rolkę papierowych ręczników i usiadłam obok niego na kana-pie.Pożarłam kawałek pizzy i opowiedziałam Morellemu o wszystkim.Kiedy skończy-łam, otworzył drugie piwo. Coś ci przychodzi do głowy? Tylko to, że Gail prawdopodobnie skłamała, żeby nie mieć przykrości ze stronyVanessy.Elliot był już całkiem sztywny, kiedy go znalazłyśmy, więc musiał nie żyć odpewnego czasu.Podejrzewam, że albo Gail powiedziała Mo, gdzie znajdzie Elliota, alboElliot był w jej pokoju, kiedy Mo się pojawił.Morelli pokiwał głową. Dobrze gadasz.Sprawdziliśmy tablice rejestracyjne tego brązowego samochodu.Należał do Elliota Harpa. Znalazłeś jakieś powiązania Mo z Montgomery Street? Jeszcze nie, ale mamy swoich ludzi w dzielnicy.Z tego garażu korzystały tłumy.Można wykupić kartę magnetyczną na miesiąc.Nie trzeba się legitymować.Parkują tamparafianie Kościoła Wolności.I miejscowi kupcy.Pochłonęłam jeszcze jeden kawałek pizzy.Miałam ochotę poruszyć temat Mickey- a Maglio, ale nie czułam się specjalnie uprawniona do rzucania oskarżeń.Już o tymwspomniałam.Morelli jest zbyt dobrym policjantem, żeby zapomnieć o takiej sprawie.150  I co teraz?  spytałam. Chcesz pooglądać telewizję?Morelli spojrzał na zegarek. Będę się zbierać.Muszę jechać do domu. Wstał i przeciągnął się, aż stawy mutrzasnęły. To był długi dzień.Odprowadziłam go do drzwi. Dzięki, że pomogłeś mi się pozbyć Elliota. Coś ty. Morelli szturchnął mnie lekko. A po co ma się przyjaciół?Wytrzeszczyłam na niego oczy.Przyjaciele? Ja i on? No dobra, co się dzieje? Nic się nie dzieje.I miał rację, niestety.Ani flirtowania, ani pieszczotek.Sprośne uwagi ograniczonedo minimum.Patrzyłam za nim podejrzliwie.To może znaczyć tylko jedno.Morelli madziewczynę.Morelli jest w kimś zakochany, a ja mogę spadać.Wszedł do windy, więc wróciłam do siebie.I dobrze, powiedziałam sobie.Ale wcale nie było dobrze.Miałam wrażenie, że ktośwyprawia przyjęcie, a ja nie zostałam zaproszona.Trochę mnie to zastanowiło.Skupi-łam się i spróbowałam wykryć przyczynę tego dziwnego uczucia.Pierwszą i oczywistąrzeczą, jaka przyszła mi do głowy, była zazdrość.Nie spodobała mi się ta oczywistość,więc zaczęłam szukać czegoś innego.Wreszcie dałam za wygraną.Musiałam przyznać,że sprawy pomiędzy Morellim a mną nie są zakończone.Parę miesięcy temu przeżyli-śmy pewien incydent w buicku i od tego czasu, aczkolwiek przyznaję to bardzo niechęt-nie, myślałam o Morellim w namiętny sposób.A on przeprowadził się do własnego domu, co wydawało się tak nietypowe dla nie-go, wiecznego kawalera.Ale przypuśćmy, że zamierza dzielić ten dom z kimś? Mój Boże,a jeśli Morelli chce się ożenić?To mi się zupełnie nie podobało.Moje fantazje bardzo by na tym ucierpiały, niewspominając już o naciskach, jakie by na mnie zaczęto wywierać.Matka mówiłaby domnie: widzisz! Nawet Joe Morelli się ożenił!Rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor, ale nie było nic ciekawego.Posprzą-tałam butelki i resztki pizzy.Włączyłam telefon i sekretarkę.Znowu włączyłam telewi-zor.Po trzecim piwie poczułam przypływ animuszu.Do cholery z Morellim, pomyśla-łam.Co za bezczelność, żeby wiązać się z inną kobietą!Im bardziej o tym rozmyślałam, tym bardziej czułam się rozdrażniona.I w ogóle, coto za kobieta?Zadzwoniłam do Sue Ann Grebek i dyskretnie wypytałam ją o kontakty cholernegoMorellego, ale Sue Ann nie wiedziała.Zadzwoniłam do Mary Lou i kuzynki Jeanine, aleone też nie wiedziały.151 To załatwia sprawę, powiedziałam sobie.Sama się dowiem.W końcu, w pewnymsensie jestem detektywem.Przeprowadzę śledztwo.Problem polegał jedynie na tym, że ostatnie wydarzenia nieco nadwątliły moje ner-wy.Nie bałam się ciemności, ale też nie przepadałam za nią.No dobrze, bałam się ciem-ności.Więc znowu zadzwoniłam do Mary Lou i spytałam, czy chce ze mną śledzić Mo-rellego. Jasne  ucieszyła się. Kiedy ostatni raz śledziłyśmy Morellego, miałyśmy podwanaście lat.Już lecę.Włożyłam sportowe buty i bluzę z kapturem na dres, który miałam na sobie, a wło-sy wcisnęłam pod czarną włóczkową czapkę.Truchtem przebiegłam korytarz i scho-dy i wpadłam w holu na Dillona Ruddicka.Dillon to gospodarz domu i strasznie miłygość. Dam ci pięć dolarów, jeśli odprowadzisz mnie do samochodu  powiedziałam. Zrobię to za darmo.I tak wynoszę śmieci.Kolejny plus parkowania przy śmietniku.Dillon zatrzymał się przy moim buicku. Ależ cudeńko!Nie mogłam się z nim nie zgodzić.Mary Lou czekała na mnie przed swoim domem.Była ubrana w obcisłe czarne dżin-sy, czarną skórzaną motocyklową kurtkę, wysokie czarne botki i wielkie złote kolczyki.Strój wieczorowy eleganckiej miejscowej podglądaczki. Jeśli o tym komuś powiesz, wyprę się wszystkiego.I wynajmę Manny ego Russo,żeby przestrzelił ci kolano  zapowiedziała. Chciałam tylko sprawdzić, czy Morelli ma jakąś kobietę. Po co?Obrzuciłam j ą przeciągłym spojrzeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •