[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekład ugruntował reputację mojego męża i zapewnił nam obojgu miejsce tutaj, w Paryżu.Pamiętam, jakbardzo był szczęśliwy, że tu przyjedzie, mieliśmy w sobie tyle optymizmu.Seraphina przerwała nagle, jakby przyłapała się na tym, że powiedziała o jedno słowo za dużo.- Bardzo jestem ciekawa, gdzie to znalazłaś.- W magazynach pod szkołą - odpowiedziałam bez zająknienia.Nie potrafiłabym okłamać nauczycielki, nawet gdybymchciała.- Przecież tam nie ma dostępu - zdziwiła się.- Drzwi są zamknięte.Trzeba mieć klucz.- Gabriella powiedziała mi, gdzie go znalezć.Odłożyłam go pod zwornik.- Gabriella? - spytała zdumiona Seraphina.- Ale skąd ona wiedziała o naszej kryjówce?- Myślałam, że pani zna odpowiedz.A jeśli nie pani - dodałam, ważąc słowa, żeby nie wyjawić więcej, niż nakazywałaroztropność - tu może doktor Raphael.- W żadnym razie.Jestem przekonana, że i on się zdziwi - ucięła Seraphina.- Powiedz mi, Celestine, nie zauważyłaś,że Gabriella ostatnio dziwnie się zachowuje?- To znaczy? - spytałam.Usiadłam wygodniej na chłodnym jedwabiu leżanki, oczekując w napięciu, że doktor Valkopomoże mi rozwikłać sekrety przyjaciółki.- Powiem ci, co zauważyłam - ciągnęła Seraphina.Wstała i podeszła do okna, z którego padało na nią blade światłoporanka.- W ciągu ostatnich miesięcy zmieniła się nie do poznania.Opuściła się w nauce.Dwa ostatnie eseje napisałazdecydowanie poniżej swoich możliwości, choć osobie, która nie zna jej tak dobrze jak ja, trudno byłoby to stwierdzić.Bomimo to jest bardzo dobra.Spędza dużo czasu poza szkołą, zwłaszcza w nocy.Zewnętrznie też się zmieniła, zaczęłaprzypominać dziewczęta, jakie widuje się na placu Pigalle.Ale najgorsze są jej przejawy autoagresji.Seraphina odwróciła się w moją stronę, jakby oczekiwała zaprzeczenia.Milczałam, więc podjęła wątek.- Przed kilkoma tygodniami obserwowałam, jak przypala sobie skórę na wykładzie mojego męża.Wiesz, o czymmówię.To było najbardziej niepokojące wydarzenie w całej mojej pracy pedagogicznej, a możesz mi wierzyć, widziałamniejedno.Przystawiła płomień do nadgarstka i siedziała niewzruszona, kiedy ogień smalił jej skórę.Wiedziała, że na niąpatrzę, i jakby na znak buntu wbiła we mnie wzrok, i czekała, aż przerwę wykład i ocalę ją przed nią samą.W jejzachowaniu była nie tylko desperacja, nie tylko dziecinne zabieganie o uwagę.Straciła nad sobą kontrolę.Chciałam zaprzeczyć, przekonać doktor Seraphinę, że się myli, powiedzieć, że nie zauważyłam niczego niepokojącego iże Gabriella poparzyła się przypadkiem, ale nie mogłam.- Nie musze dodawać, że Gabriella zupełnie mnie zaszokowała -dodała Seraphina.- Rozważałam konfrontację - wkońcu potrzebowała natychmiastowej pomocy lekarskiej - ale po namyśle uznałam, że to bez sensu.Takie zachowaniemoże być skutkiem rozmaitych chorób - mówię wyłącznie o zaburzeniach psychicznych - a jeśli rzeczywiście na którąścierpi, wołałam nie pogarszać problemu.Obawiam się tylko, że przyczyna może leżeć zupełnie gdzie indziej, w zupełnieinnej sile.Seraphina przygryzła wargę, jakby zastanawiała się, co powiedzieć.Przynagliłam ją.Byłam równie ciekawa przyczynzachowania Gabrielli jak ona, może nawet bardziej.85 - Wczoraj, jak pamiętasz, pośród dzieł przeznaczonym do wywozu położyłam Księgę pokoleń.Księgi oczywiście niewywieziemy do Stanów, to zbyt ważne dzieło - zostanie na miejscu pod moją pieczą albo innego naukowca wysokiejrangi.Wyłożyłam ją specjalnie, żeby trafiła na nią Gabriella.Otworzyłam na konkretnej stronie, na której rzucało się woczy nazwisko Grigori.Wiedziałam, że muszę złapać Gabriellę z zaskoczenia.Ma zobaczyć książkę i przeczytaćnazwiska, ale nie może mieć czasu na zamaskowanie pierwszej reakcji.No i musiałam tę reakcję zaobserwować.Widziałaś?- Oczywiście.- Od razu przypomniał mi się jej nagły wybuch, istne katusze, które przeżywała, czytając listę.- Byłamprzerażona.Nie podejrzewałam jej o tak dziwne zachowanie.- Dziwne - przyznała Seraphina - ale przewidywalne.- Przewidywalne? - Nie miałam pojęcia, o co chodzi Seraphinie.Zachowanie Gabrielli było dla mnie zupełną zagadką.-Nie rozumiem.- Z początku lektury Księgi odczuwała dyskomfort.Ale kiedy rozpoznała nazwisko Grigori, a może i inne,dyskomfort przeobraził się w histerię, w czystą, zwierzęcą bojazń.- Fakt - przytaknęłam.- Ale czemu?- Zachowała się jak ktoś przyłapany na spiskowaniu.Jej reakcja mogła wynikać z ogromnego poczucia winy.Widywałam to wcześniej, z tym że inni potrafili lepiej maskować wstyd.- Myśli pani, że Gabriella pracuje przeciwko nam? - Wiedziałam, że mój głos zdradza bezgraniczne zdumienie.- Nie mam całkowitej pewności - odparła Seraphina.- Możliwe, że jedynie zaangażowała się w niefortunny związek, aledo tego stopnia, że straciła głowę.Jakkolwiek jest naprawdę, skompromitowała się.Od podwójnego życia trudno sięuwolnić.Szkoda, że to właśnie ona stanowi przykład, niemniej to ty musisz na nią uważać.Zdumienie odjęło mi mowę, wpatrywałam się w doktor Seraphinę w nadziei, że jakimś słowem rozproszy niepokój,który ogarniał mnie na myśl o tym, że choć moja profesor nie ma dowodu przeciwko Gabrielli, to mam go ja.- Wstęp do podziemnych komór jest absolutnie zakazany, a wejście zostało zamaskowane dla bezpieczeństwa naswszystkich.Nie wolno ci nikomu wyjawić, co tam widziałaś.- Seraphina podeszła do biurka, otworzyła szufladę i wyjęłaklucz.- Są tylko dwa klucze do piwnicy.Jeden mam ja.Drugi ukrył Raphael.- Być może to on powiedział o nim Gabrielli - zasugerowałam.Przypomniałam sobie ich poranną wymianę zdań iwiedziałam, że tak właśnie musiało być, ale nie miałam serca powiedzieć o tym Seraphinie.- Wykluczone - odparła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    p") ?>