[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z piętra nie dochodzą żadne odgłosy, co znaczy, że Erik musi jeszcze spać.Wróciwszy do biurka, wpatruje się w niezapisaną stronę Worda na ekranie komputera. Sztuka - widnieje napis u góry.Reszta jest pusta.Układa dłonie w pozycji gotowej do pisania na klawiaturze i tak siedzi.Długo.Jego spojrzenie natomiast wędruje cały czas na notes Moleskin, w którym ma terazwynotowanych więcej punktów niż jeszcze kilka dni temu.I więcej nazwisk do nawiązaniakontaktu.Poddaje się - odsuwa na bok komputer i sięga po notes.Dzwoni do biura numerów, a potem łączy się z prokuraturą.Tam pyta o Axela Millera.Słuchając powtarzającego się sygnału, zaczyna odczuwać niepokój.Widział Millera bardzokrótko, ale wydaje mu się, że jest to raczej typ klasycznego przekupnego adwokata niż prokuratora.Jednak pozory mogą przecież mylić.- Miller.Głos nie rozwiewa tych wątpliwości, raczej je potwierdza.Jest trochę szorstki i nosowy, jakby wyniosły.- Sjstrm - odpowiada Viggo.Ku jego zaskoczeniu Miller rozpoznaje go od razu.- Jak się masz Viggo - mówi - kopę lat.Brzmi to tak, jakby widywali się regularnie.A Viggo przypomina sobie najwyżej dwa razy.Właśnie dlatego przechodzi szybko do rzeczy, nie mają przecież tematów do luznych pogawędek.- Pewnie wiesz, co się stało z Yi Young - zaczyna.- Osobliwa historia - potwierdza Axel Miller.- Bardzo osobliwa.- Czuję się w pewnej mierze zobowiązany do ustalenia, co się stało - wyjaśnia Viggo.Miller coś bąka i dodaje, że jest w stanie to zrozumieć.Viggo nie wyłuszcza mu całej historii, mając nadzieję, że Anna przekazała swojemu mężowito co najważniejsze.- Potrzebowałbym twojej pomocy - mówi za to.- Jeśli tylko będę mógł, z pewnością pomogę - zapewnia Miller.- Choć nie za bardzo wiemjak.- Chciałbym wiedzieć - zaczyna Viggo - co trzeba zrobić, żeby namierzyć kogoś, kto nieprzebywa w Szwecji. - Podejrzanego?- Możliwe.Albo może nie.Powiedzmy, że osobę, co do której można przypuszczać, żedysponuje informacjami istotnymi dla sprawy.- Dla sprawy? To znaczy, że wszczęto dochodzenie?Teraz w głosie adwokata pojawia się zupełnie inny ton.Wydaje się niemal obrażony, że Viggo wie coś więcej niż on.- Nic mi o tym nie wiadomo - uspokaja go Viggo.- Natomiast - ciągnie dalej ostrożnie -chodzi o to, żeby nie pójść fałszywym tropem - a oni chyba to robią.- Kto - pyta błyskawicznie Miller.- Tumm?- Nie - odpowiada uczciwie Viggo.- Mario wyjechał.Ale wiem, że niektórzy z kryminalnejsą w to włączeni.Zupełnie nieoficjalnie - dodaje na wszelki wypadek.- A kogo ty chcesz wytropić?W głosie Millera nie ma już śladu odpychającego tonu.- Pewnego Chińczyka - wyznaje Viggo po chwili wahania.- Który jest w Chinach?Kiedy Viggo potwierdza, Miller wybucha śmiechem.- Nawet w Erytrei byłoby łatwiej.Z Chinami to beznadziejna sprawa.Nie mamy z nimiumowy o ekstradycji.Tak więc jeśli nawet zwrócimy się do nich o pomoc międzynarodową, a onisię na nią zgodzą, to i tak nic nie znaczy.- Chcesz powiedzieć, że władze chińskie nie są zainteresowane udzielaniem pomocy?- To zależy - odpowiada Miller.- Jeśli to jest sprawa, która jest ważna także dla nich, wtedymogą do pewnego stopnia współpracować.Najczęściej jednak wszystko gdzieś utyka po drodze.Pomoc prawna polega na tym, że różne kraje pomagają sobie nawzajem.Jeśli my prosimy ich, żebyodszukali nam kogoś, wtedy oni chcą od nas coś w zamian.Chcą na przykład nasze materiały.Ajeśli w grę wchodzi jakieś poważne przestępstwo, nie możemy ich wydać, bo Chiny mają przecieżkarę śmierci.Milknie na chwilę, jakby zastanawiał się nad tym, jak najlepiej wyjaśnić tę jurysdykcyjnągrę amatorowi.- Powinieneś porozmawiać z Eriką - stwierdza wreszcie.-Eriką Cederblad.Co prawda ona teraz jest ekstremalnie zajęta, bo ma na głowie ten wielkinapad.Nazwisko brzmi znajomo, Viggo widział ją całkiem niedawno w wiadomościach, wielkiproces, który odbywa się w zabezpieczonej sali.Miller nagle sprawia wrażenie zniecierpliwionego.- Wiesz co - mówi.- Zadzwonię do Eriki.Ona uwielbia mieć kilka spraw na tapeciejednocześnie.Na pewno uda ci się z nią umówić w czasie przerwy na lunch.- Czyli myślisz, że ona znajdzie odpowiedz na moje pytania?- Tego nie wiem, ale jej udało się tam, gdzie mnie powinęła się noga.Mam poważną sprawę,w którą zamieszanych jest paru Chińczyków.Niedługo minie rok, odkąd zaczęliśmy ich ścigać, anie posunęliśmy się ani o krok do przodu.Erice udało się o wiele lepiej.Wydaje z siebie jakiś dzwięk, który może miał być śmiechem.- Tak między nami - dodaje - jestem strasznie ciekaw, co ona ci powie.Szczególny nacisk kładzie na słowo  strasznie.Ustalają, że Viggo uda się do sądu, a Miller zadzwoni do Eriki Cederblad.Jeśli ona odmówi,wówczas Miller natychmiast zawiadomi Vigga.Po odłożeniu słuchawki Viggo czuje się tak, jakby miał już za sobą cały dzień pracy.Pali sięz niecierpliwości, żeby wreszcie omówić z kimś tropy, na które natrafił.Kiedy odzywa się komórka, traci zapał.To na pewno Miller z wiadomością, że ErikaCederblad nie może się z nim spotkać.Jednak to nie on.W słuchawce słychać cichy, wylękniony szept.Erik. Kiedy chłopiec mówi cicho słowo za słowem, Viggo puszcza się pędem na górę do jegopokoju.Pokój jest pusty.%7łaluzje wciąż są opuszczone, zbliża się południe, ale chłopca nie ma włóżku.Na poduszce leży kartka: Nie mogę zostawić jej samej.*Viggo hamuje rower przed domem Ingmarssonów w tej samej chwili, gdy zatrzymuje sięprzed nim radiowóz.Przeskakuje po dwa stopnie i, nie dzwoniąc, otwiera gwałtownie drzwi.W holu stoi Erik.Viggo bierze go w ramiona, jego ciało jest całkiem sztywne -chłopiec musi chyba tak stać od czasu, gdy do niego zadzwonił.Wciąż trzyma w ręku komórkę.W rogu na podłodze leży wyściełana koperta.Viggo wnosi go do pokoju, byle dalej od koperty.Jednocześnie woła Barbro.- Jej nie ma.Głos chłopca brzmi upiornie pusto.Viggo niesie go po schodach na górę, najdalej jak się da.Sypialnia rodziców wydaje się w tej sytuacji najbardziej bezpieczna.Erik zwija się w kłębek na łóżku, drżąc na całym ciele, jakby było mu zimno.Viggoprzykrywa go puchową kołdrą i wełnianym kocem.Po kilku minutach chłopiec zasypia.Viggo zostaje przy nim i długo głaszcze go po głowie.Woli nie słyszeć w sobie wewnętrznego głosu, który mówi, że dwunastolatek nie powinienchodzić sam po nocy.Kiedy rozlega się delikatne pukanie do drzwi, Viggo podnosi głowę.To policja,Thorstensson.Wygląda niespodziewanie poważnie.- Co z nim?Pytanie jest niezdarne, ale zadane w dobrej intencji.- Zpi.Thorstensson kiwa głową, jakby to była dobra odpowiedz.Przez chwilę nic nie mówią, Thorstensson stoi w miejscu, wysoki i potężny w swoimmundurze, Viggo siedzi na łóżku.- Możesz rozmawiać? - pyta szeptem policjant [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl