[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże coś jeszcze tu było.Właściwie Jurek rozmawiał tak, jakby chciał coś zagadać.Służbowe sprawy owszem, atmosfera w pracowni też, ale nic innego, żadnych wątków ubocznych.Musieli się tam zdrowo pożreć, gdyby nie byli przyjaciółmi od serca, uczciwie i rzetelnie, szlag by im trafiłwspółpracę.Może Jurek od takich gorszących zajść chciał odwrócić uwagę?Siedziała jeszcze przy stoliku Krysi, odruchowo układając kłębki wełny, sznurków i jakichś grubych nici w porządku kolorystycznym, marginesowo zdążyła się ucieszyć, że jej córka lubi roboty ręczne, kiedy zabrzęczała komórka.Odezwał się Stefan.- Dzwoniłaś' do mnie? Właśnie wróciłem i widzę twój numer, zostawiłem ustrojstwo w domu, ładowała się.Majka ucieszyła się bardziej.- O, to dobrze, że już jesteś.Chcę z tobą poplotkować, ukradkiem wyjaśnić tajemnicze zjawisko.- A co.? Masz ducha w szafie?- Nie, w szafie mam bałagan.Poza szafą mam Dominika.- O.- powiedział Stefan, nagle jakoś stropiony.- Oj, ty nie bądź taki wściekle taktowny, ja przecież wiem o tym waszym zleceniu, wiem, że Dominik ugiął się pod prasą hydrauliczną, wiem jak on to strasznie lubi, ale w końcu bez przesady.Między nami mówiąc, osobiście jestem bardzo zadowolona, że ktoś go wreszcie zmusił do zarobienia paru złotych i potrafię sobie wyobrazić, że bronił się pazurami i zębami.- Zębami zgrzytał.- Też wiem, Jurek mi powiedział.Łaska boska, że mnie tam nie było.- Elżbieta była.W Majce natychmiast coś drgnęło.- A Elżbieta co?- Wkroczyła.Szło już na noże, Dominik prawie pracę rzucał, kiedy akurat weszła i powiedziała, że uważała go za przyzwoitego człowieka, i nie tylko ona, a teraz właśnie widzi mierzwę, a nie przyzwoitość.On sam, jak chce, może żreć obierki od kartofli, mieszkać pod mostem i w obszarganym worku chodzić, ale inni wolą żyć jak ludzie.I niech przestanie pieprzyć w bambus, bo doskonale wie, że wszystko od niego zależy i w nikogo nie wmówi, że nie może albo nie potrafi.A głównie w siebie niech przestanie wmawiać, może by swoją głupią gębę lustrze obejrzał i w oczy sobie spojrzał uczciwie, i ona ogóle nie rozumie, dlaczego taki człowiek jak on koniecznie chce się w gównie tarzać.Majka słuchała z zapartym tchem.- Wstrząsające! Przepiękne!- No.? Mowę tronową wygłosiła.Nie twierdzę, że głosem słowiczym i cichym.Organ mowy ma dobrze rozwinięty.- Cudo! Kocham Elżbietę! Zastąpiła mnie, kamień z szyi mi zdjęła!- Jak znam życie, łatwiej jej było niż tobie, nie jest jego żoną - przypomniałpocieszająco Stefan.- Zdaje się, że tym lustrem go dobiła, nie wiem dlaczego, ale jakoś tak się wzdrygnął.- Wyszukanego makijażu nie lubi.Ale czekaj, bo przecież już się zgodził, poddał, robotę odwala, nawet teraz przy laptopie siedzi, idzie mu nieźle, o ile wiem, to dlaczego jest taki jakiś nerwowy i niezadowolony z życia? Coś jeszcze go przygniata?- A to nie zauważyłaś pogody? - zdziwił się Stefan z wyraźnym zgorszeniem.Majka spojrzała w okno, za którym wciąż lało i wiało.- No pada, to co? Skończyła się złota jesień, ludzka rzecz.Co roku się przytrafia, nigdy tak głupio nie reagował.Myślisz, że będzie zły aż do wiosny?Stefan delikatnie zachichotał.- Zbiegło mu się.Tu presja, a tu ukochany pojazd w użytkowaniu przykry, nie na motor taka pogoda.Może w końcu rozszerzy upodobania.- Miód mi na serce lejesz, nie wierzę w takie szczęście.Ale jeżeli wy zarobicie na egzystencję w luksusach, zaoszczędzę swoje i sama kupię jakieś pudło.Nie musi zaraz być mercedes, nie zależy mi.Stefan znów się zdziwił.- Jak to? - spytał podejrzliwie.- To nie wiesz, że Dominik nie wziął zaliczki?Miód na sercu Majki zjechał nagle do temperatury podbiegunowej.- Co? Co ty mówisz?- Mówię, że odmówił przyjęcia zaliczki.Nie wiedziałaś o tym? O, cholera, zdradzam jakieś intymne tajemnice?- W ogóle nie rozumiem, co mówisz.Przecież jeśli wszyscy biorą zgodnie z umową, nie można nie wziąć.Inwestor z ręki do ręki nie daje, żeby mu tym pirzgać pod kopyta, przelewami to idzie.Poszedł do banku z obrzynem i zabronił przyjmować?Stefan się zmieszał, zakłopotał, bąknął coś, pochrząkał.- No.wiesz.ja mu na ręce nie patrzę i mnie przy tym nie było.Ale zdarzają się.osoby.takie więcej wścibskie.Podobno.Ale tylko podobno! Otworzył sobie drugie konto albo może subkonto i tam kazał to przelać, żeby leżało nietknięte.Podobno, mówię, to są wasze sprawy, nie moje.Majce karuzela ruszyła pod ciemieniem, gdzieś z głębi domu Stefana dobiegły ją strzępy słów i złośliwe śmieszki Zosi.-.pasażerkom się nie podoba.nie powiesz.? Karuzela pod ciemieniemprzyśpieszyła.Do diabła z pasażerkami, ten temat publicznie nie istniał, Zosia może się wyzłośliwiać ile jej się podoba.Coś tu było nie w porządku, pojawiła się jakaś okropność, którą należało rozwikłać.W miarę możności na spokojnie i w cztery oczy z Dominikiem.- Bardzo dobrze, że mi o tym powiedziałeś - pochwaliła Stefana.- Wszyscy wiemy, że na tle pieniędzy Dominik ma kota i ja zyskam wreszcie jakiś konkret, żeby coś z tym zrobić.Dam mu na kolację obierki od kartofli, zobaczymy, co powie.Zakłopotanie Stefana trochę się zmniejszyło, ulżyło mu wyraźnie.- A wiesz, że to jest myśl! Ale tak w ramach wymiany usług, powiesz mi potem, co powiedział?- Bardzo chętnie.O ile on sam ci tego nie powie.Dzieci wyrwały Dominika ze stanu furii obu rodzajów, aczkolwiek w pierwszej chwili krótkim pokazem objawiła się jeszcze ta rykliwa.Tak krótkim, że wzięły ją za element rozrywkowy i obrzędy wieczorne przebiegły ulgowo.Po czym Tomek i Krysia poszli spać, a Dominik wrócił do milczącej martwoty.Majka zabiegi rodzinne przeczekała spokojnie, zrobiła sobie i mężowi herbatę, na wszelki wypadek pozamykała wszystkie możliwe drzwi i przystąpiła do działania.- Dominik, musimy porozmawiać poważnie.Siedzący przy herbacie z gazetą Dominik drgnął silnie i uczynił ruch, jakby chciał się zerwać i uciec do łazienki, ale Majka z półmiseczkiem sera w rękach przezornie stanęła mu na drodze.Kontynuowała wzniosłe przemówienie.- Ty sobie wyobraź, że moglibyśmy mieć tych dzieci dziesięcioro, w tym dwa razy trojaczki i doznaj ulgi, że na razie mamy tylko dwoje.- I o rozmnożeniu mamy poważnie porozmawiać? - nie wytrzymał Dominik.Majka roześmiała się beztrosko i usiadła przy stole.- To też temat, nie? Ale chwilowo mam inny.Otóż domagam się stanowczo, żebyś teraz ty rządził.Dominik zdziwił się tak, że porzucił prasę i spojrzał na żonę prawie jak człowiek.- Ja mam rządzić? Co to znaczy? Co przez to rozumiesz?- Rządzić i decydować o tak zwanym prowadzeniu domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl