[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ewa uważała, że w prince polo jest ukryty smak basi z Madrasu, ale trzeba jeść go bardzo powoli, by to poczuć.– Daleko? – zapytał nieznajomy mężczyzna i usiadł przy mnie z papierosem i kubkiem kawy.Miał podpuchnięte, zmęczone oczy, piwny brzuch i ładne młode uszy nie od kompletu.Podobne do uszu Patryka Miłki.– Nad morze.– Morze, nasze morze, będziem ciebie wiernie strzec.Taką piosenkę śpiewaliśmy na kolonii w Kołobrzegu.Zna pani?– Jak to szło? Morze, nasze morze, będziem ciebie wiernie strzec, coś tam, coś tam, postrzeżemy, by na dnie z honorem lec – zanuciłam.– Dokładnie! – ucieszył się.– By na dnie z honorem lec, z honorem lec – zaśpiewaliśmy na dwa głosy, a potem odjechaliśmy w przeciwnych kierunkach.Zanim je zobaczyłam, poczułam przez otwarte okno samochodu zapach wodorostów i soli.Nigdy nie przyzwyczaiłam się do klimatyzacji i wolę po prostu odkręcić szybę, by wpuścić do środka świat.Latem bywa za gorąco, zimą za zimno i to mi odpowiada.Byłam w nadmorskiej wsi, której nazwy przedtem nie znałam, ale wydała mi się dobrym miejscem.Tak właśnie pomyślałam: to dobre miejsce, gdy odbiłam tu z głównej drogi.W szarym świetle wstającego dnia widać było napisy: „smażona rybka”, „frytki i placki”, „ryba prosto od rybaka”, „pokoje do wynajęcia z łazienką i widokiem”, „obiady domowe”, „lody włoskie”, Zimmer frei.Zaparkowałam na zupełnie pustym parkingu przy plaży.Wiatr nawiał tu piasku i utworzyły się miniaturki wydm.Ruszyłam w kierunku szumu fal.Morze było jeszcze nasączone ciemnością, ale po chwili na linii horyzontu pojawiła się jaskrawa kreska, jakby ktoś wbił tam Gertę Blütchen i przeciągnął ostrze.Mewy obudziły się i nadleciały całym stadem, zapiekły mnie oczy.Zapragnęłam podzielić się tym widokiem, nagle zbyt pięknym dla jednej osoby.Usiądziemy razem na wydmie i opowiem jej dalszą część historii o Zamku Książ, księżnej Daisy i jej perłach.Wróciłam do samochodu, by obudzić dziewczynkę, która całą drogę przespała na tylnym siedzeniu, tuląc do policzka pluszowego kota.– Nas wicher jest – przypomniałam sobie słowa Dzikiej Baśki i Babcyjki.– Nas wicher jest – powtórzyłam.Od autorkiWałbrzych i Zamek Książ, którego ostatnią panią była księżna Daisy, istnieją naprawdę.Cała reszta jest dziełem mojej wyobraźni.Nie szukajcie tych miejsc i ludzi poza tekstem.Nie ma ich tam.Joanna Bator
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexKsięga EFT Joanna Chełmicka, Instytut EFT, 2013
Piekne istoty 2 Istoty ciemnos Kami Garcia
Joanna Piercy 03 Ostatnia randka Masters Priscilla
Masters Priscilla Joanna Piercy 2 Małe krzywdy
Wozniaczko Czeczott Joanna Macierzynstwo non fiction (2012
Crais Robert Elvis Cole i Joe Pike 12 W pogoni za ciemnociš
Chmielewska Joanna Jak wytrzymac ze soba nawzajem
Prawer Jhabvala Ruth W upale i kurzu
colin tipping, radykalne wybaczanie
Stephen Ambrose Kompania Braci