[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kątem oka dostrzegł kolczugę, lizaną języ-kami srebrnych płomieni.Siedział bez ruchu, czując w gardle smak strachu, niebył jednak w stanie odwrócić wzroku.Usłyszał głos, jasny i wyrazny. Nadchodzą niszczyciele.Bądz czujny.Przez moment w żelaznym jelcu, jak w zniekształconym lustrze, dostrzegłwinnice i mężczyzn na koniach zwartych w walce.Potem wizja znikła równienagle, jak się pojawiła i wszystko się uspokoiło.Płuca paliły go przypominając,że powinien oddychać.Oczy trzymał szeroko otwarte tak długo, że zaczęły łza-wić.Za oknem usłyszał krzyk zirytowanego stajennego i pyskatą odpowiedz jegopomocnika, wiedział jednak, że nie wyobraził sobie głosu kobiety.Pokazała mukolczugę i miecz, ostrzegła go.Naciągając pogniecioną koszulę otworzył drzwi i wezwał swojego giermka.Kiedy poszedł do komnaty Claire, jej służąca wpuściła go z pewnym zanie-pokojeniem.Zauważył jak oczy Isabelle rozszerzają się, kiedy zauważyła, że jestuzbrojony.Bez słowa wyminął ją i wszedł do pokoju.Dwie położne i kilka ko-biet, których nie rozpoznawał, obserwowało go z mieszaniną ciekawości i stra-chu.Fakt, że pan zamku wszedł do tego pokoju ubrany w zbroję zapowiadał kło-poty.Beatrice pochylała się nad kufrem, wyjmując pościel i Raoul zauważył, jakzeszczuplała.Kości jej bioder były wyraznie widoczne przez materiał żałobnejsukni, marszczący się mocno w miejscu, gdzie ściągał go pas.LRT Claire siedziała przy wąskim, łukowatym oknie, wachlując się i czytając.Nie miała czepca ani chusty, a warkocze zebrane miała na czubku głowy, żebyochłodzić nieco kark.Dostrzegł zgrabną krzywiznę jej szyi, pojedyncze pasmakasztanowych włosów i jego serce przepełniło się uczuciem.Kiedy go zauważyła, zerwała się na równe nogi, upuszczając książkę. Dlaczego masz na sobie kolczugę? Co się stało? Mam nadzieję, że nic, ale podejrzewam, że najechano nasze ziemie. Podejrzewasz?  Wzrokiem poszukała jego twarzy. Czy patrol wysłałumyślnego? W pewnym sensie.Muszę pojechać i sam zobaczyć. Położył jej ręcena ramionach i przyciągnął do siebie.Uderzyło go, że wzdrygnęła się, dotykającjego zimnej kolczugi. Unikasz mnie?  spytał. Teraz, kiedy próbuję cięchronić? To nie ciebie unikam, ale tego, kim się stajesz  powiedziała głosem, wktórym słychać było łzy. Patrzę, jak wymachujesz mieczem na dziedzińcu.Widzę wyraz twojej twarzy i boję się, że nie różnisz się od nich. Gdybyś wtedy była razem z nami, dziś nie byłabyś taka oburzona  po-wiedział Raoul gorzko i, puszczając ją, ruszył w stronę drzwi, chcąc wyjść zanimpowie coś, czego będzie żałował.Przygryzając wargę, Claire obserwowała jego nierówny krok.Zanim doszedłdo drzwi, krzyknęła: Raoul, uważaj na siebie!Zatrzymał się i wziął głęboki oddech. Ty też  powiedział, nie oglądając się.Patrzyła za nim ze ściśniętym gardłem.Drzwi zamknęły się, a ją ogarnęłosilne poczucie straty.Zaczęła płakać i ten szloch wyrywał się z głębi jej duszy.Kobiety zebrały się wokół, wykrzykując słowa pocieszenia, próbując ją uspoko-ić.Czuła ich miłość i troskę, ale to nic nie znaczyło, płakała więc jeszcze moc-niej.Nagle poczuła dziwne uczucie w dole brzucha i spomiędzy jej ud chlusnęływody, mocząc jej suknię.LRT  Dziecko wychodzi  krzyknęła jedna akuszerka do drugiej. Szybko, połóżmy panią do łóżka.Cień buków ustąpił miejsca ledwo dającym osłonę liściom drzew oliwnych,wysokim cyprysom i dębom.Oddział Raoula oddalał się od zamku, zostawiającza sobą jego winorośle i pola jęczmienia.Skierowali się na wschód, śladamiwcześniejszego patrolu, który wyjechał rano na codzienną inspekcję ziem Mon-tvallant.Kopyta koni wciskały odchody owiec w przystrzyżoną przez nie trawę.W powietrzu unosił się zapach tymianku i majeranku.Gdzieniegdzie rosły kępystokrotek i koniczyny.Z nieba bił żar [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •