[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprosiła go gestem o jeszcze jeden, dla swojej nowejprzyjaciółki, a on, nie patrząc na Kitty, postawił przed nią kieliszek, nalał szampana i wstawił butelkęz powrotem do kubełka z lodem.Jego zachowanie nie uszło uwagi Sunny.- Ten barman cię zna? - spytała.- Och, bywam tu czasami.To miłe miejsce, odpowiednie dla samotnej kobiety.Tu można być sobą, pićto, co się chce, myśleć o tym, o czym chce.- To znaczy?Niebieskie oczy Kitty zmieniły się w wąskie szparki, kiedy się roześmiała.- Pytasz o to, o czym myślę? Czy czego chcę?- O jedno i drugie.- Sunny upiła łyk szampana, nagle bardzo zainteresowana tym, co Kitty Ratte mado powiedzenia.Jak na kobietę o tak nieciekawej powierzchowności wydawała się bardzo pewnasiebie.- Cóż - powiedziała Kitty powoli, jakby zastanawiała się nad pytaniem Sunny.- Lubię być wolna.Odnoszę pewne45 sukcesy w branży związanej z modą.Kupiłam sobie mieszkanie w Cannes.Mam wielu przyjaciół.Cieszę się życiem.- Pracujesz? - Praktyczna Sunny była ciekawa, skąd pochodzą pieniądze na to samotne życie imieszkanie w Cannes.Kitty wzruszyła ramionami i przysunęła się bliżej.Dekolt jej sukienki rozchylił się, ukazując grubowyściełany gąbką niebieski stanik.Sunny, dziecko Los Angeles, nie mogła zrozumieć, dlaczego KittyRatte, skoro odniosła taki sukces, nie dała sobie jeszcze poprawić piersi.I zębów.Dwa na przodziebyły pokryte okropną nienaturalnie białą warstwą.Najwyrazniej cokolwiek Kitty robiła, nie zarabiaławystarczająco dużo, by korzystać ze wszystkiego, z czego korzysta śmietanka Monte Carlo.- Mam partnera - wyjaśniła Kitty.- Nie męża, wiesz, po prostu kogoś, z kim dobrze się rozumiem.- Chcesz powiedzieć, że jesteś utrzymanką?W wymuszonym śmiechu Kitty zabrzmiała nuta złości.- Cóż, chyba można mnie tak określić - odparła sztywno.-Ja wolę nazywać to  układem", tak jakEuropejczycy.On dużo podróżuje, ale kiedy jest tutaj, lubimy robić razem różne rzeczy.Niezwykłerzeczy - dodała z uśmiechem.- No ale jest też dużo rzeczy, które wolę robić sama.A ty, SunnyAlvarez? Nie opowiesz mi swojej historii? Jestem tu tylko dla ciebie, tylko po to, żeby cię wysłuchać.- Och, mój Boże - szepnęła Sunny.Odczuła nagle taką wdzięczność za to, że w ogóle może z kimś, zkimkolwiek, porozmawiać, że puściły w niej hamulce; mówiła o Macu Reillym, detektywie ztelewizji; o bólu i tęsknocie; o miłości.- I wszystko to na nic.- Przecież ty jesteś taka wspaniała, taka piękna - wydyszała Kitty z podziwem.- Jak to możliwe, żeMac cię nie chce?Sunny przełknęła łzy.Zauważyła, że Hinduska z drugiego końca sali także jej się przygląda, ukryławięc twarz w wilgotnym już od łez futerku Tesoro.46 - Teraz ty mi powiedz, Kitty - odparła pod wpływem impulsu.- Skoro masz tylu przyjaciół, co robiszw hotelowym barze, sama, w Boże Narodzenie?Oczy Kitty znowu przybrały tajemniczy wyraz.- Wstąpiłam tu po drodze na przyjęcie w Cannes.Właściwie muszę się już zbierać.- Na przyjęcie bożonarodzeniowe? - Sunny poczuła ukłucie zazdrości.- Mówiłam ci, że mam wielu przyjaciół.A teraz może zdobyłam jeszcze jedną przyjaciółkę, to znaczyciebie.Dobrze rozumiem, przez co przechodzisz.Nie zjadłybyśmy jutro razem lunchu? Poszłybyśmyna zakupy.Wiesz, takie babskie spotkanie, te rzeczy.Samotność jest jak choroba - dopada cię w chwilach słabości.Sunny zgodziła się na propozycję Kittyaż nazbyt entuzjastycznie.Kitty poklepała ją po ręce - z takim współczuciem, że Sunny znowu poczuła do niej wdzięczność -chwyciła swoją torebkę i błyskając nagim udem, zsunęła się ze stołka.- No to do jutra.Przyjadę po ciebie o dwunastej.Sunny patrzyła za nią przez chwilę.Kitty szła do drzwi drobnym krokiem, kołysząc się w swoichlouboutinach z czerwonymi podeszwami; były dla niej zbyt wysokie i nie pasowały do lichejszmizjerki, rozpiętej - co Sunny dopiero teraz zauważyła - aż do połowy uda.Przyszło jej do głowy, żeKitty może być prostytutką, ale zaraz odrzuciła tę myśl.Ta kobieta była na to zbyt pospolita.Maha także spojrzała za wychodzącą z baru Kitty.Nie wiedziała, do czego zmierza ta rudowłosa, alebyła pewna, że to nic dobrego, a Sunny wydała jej się słaba i naiwna.Wstała i podeszła do niej.Spojrzała na małego pieska, drzemiącego na jej kolanach.- Wzięłabym cię za Francuzkę - zagaiła dzwięcznym głosem.- Francuzi zawsze wszędzie zabierająswoje psy.Ale53 z tego, jak się nosisz, wnioskuję, że nie jesteś z Francji.Musisz być Amerykanką.- Tak - odparła Sunny ostrożnie.- Wybacz, że przeszkadzam, i pozwól, że się przedstawię.Nazywam się Maha Mondragon.- Sunny Alvarez.Maha obrzuciła ją przeciągłym, uważnym spojrzeniem.- Uznałam, że powinnam podejść i cię ostrzec.Uważaj na tę kobietę - powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl