[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to właśnie, nie wiadomo dlacze-go, spowodowało jej wybuch.Ewa wyprostowała się.- Czy przypadkiem nie przyszło ci do głowy - krzyknęła Ewa -że jesteś skończona kanalia i łajdak?!Toby nie mógł uwierzyć własnym uszom. - Nie przyszło ci do głowy - powiedziała Ewa - że twojewzniosłe kazania na temat moralności, którymi raczyłeś mniepo całych dniach, były cholernie śmieszne? Odgrywałeś ryce-rza bez skazy, mówiłeś o wielkich ideałach i niezłomnychzasadach, a jednocześnie przez cały czas naszej znajomościhodowałeś sobie dziewczynę w tym przytulnym gniazdku.Toby był przerażony.- Coś takiego, Ewo - powiedział.- Co ty mówisz? - Rozejrzałsię szybko i nerwowo po pokoju, jakby spodziewał się, że zachwilę stanie twarzą w twarz z dyrektorem banku, panemDufour.- Tak, właśnie tak! - powiedziała Ewa.- Do jasnej cholery!- Nigdy nie spodziewałem się usłyszeć takich wyrazów ztwoich ust.- Wyrazów! A czyny?- Co za czyny?- Raczysz wybaczyć i zapomnieć o tym, co ja robię, nie-prawda? Myślę, że mógłbyś ty.patetyczny obłudniku! A gdziete twoje ideały? Ty prostolinijny, młody człowieku z takczystym i świętym kodeksem moralnym?Toby był więcej niż zaniepokojony, był głęboko wstrząśniętyi zdumiony.Popatrzył na nią w ten sam sposób jak jego matka,mrużąc oczy jak typowy krótkowidz.- Ale to całkiem co innego - zaprotestował zgorszony takimtonem, jakby wyjaśniał dziecku coś oczywistego.- Och, całkiem co innego?- Tak, całkiem co innego.- Dlaczego?Toby walczył ze sobą.Czuł się zupełnie tak, jakby mu kazanowyjaśnić system międzyplanetarny albo konstrukcjęwszechświata w paru jednosylabowych słowach.- Moja droga Ewo! Mężczyzna czasami odczuwa.jakby topowiedzieć.impulsy.- A ty myślisz, że kobieta nie?- Och - warknął Toby - przyznajesz się więc?- Do czego?- %7łe zaczęłaś od nowa aferę z tym łajdakiem Atwoodem? - Tego nie powiedziałam.Powiedziałam, że kobieta.- Ooo, nie - powiedział Toby kręcąc głową, jak ktośwszechwiedzący.- Porządna kobieta nigdy.Tu się właśnieróżnimy.Jeżeli odczuwa tego rodzaju impulsy, to znaczy, żenie jest damą, a tym samym jest niegodna, żeby ją postawić napiedestale.Dlatego właśnie jestem zdumiony, Ewo.Pozwolisz,że będę mówił szczerze, Ewo? Za nic na świecie nie chciałbymzranić twoich uczuć.Wiesz o tym dobrze.Ale jeżeli mam byćuczciwy, nie mogę zataić tego, co myślę.Wydaje mi się, żewidzę ciebie w nowym świetle.Wydaje mi się.Ewa nie przerywała mu.Poczuła jakiś swąd.Zauważyła, że Toby stanął zbyt bliskoognia; szary materiał jego garnituru zaczął się tlić na mankie-tach spodni.Za parę sekund, kiedy zmieni pozycję, sam topoczuje.Ale się tym nie przejęła.Ich sam na sam zostało przerwane przez Prue, która po za-stukaniu do drzwi, wpadła do pokoju i przepraszając, nerwowopodeszła do stolika.- Moja.moja bawełna - tłumaczyła się.- Potrzebny mi jestnowy kłębek bawełny.- Prue zaczęła przetrząsać koszyk zprzyborami do szycia, a tymczasem Toby jęknął z bólu, kiedysparzył go tlący się materiał spodni.Na ten widok Ewa omalnie podskoczyła z radości.- Drogi Toby - kontynuowała Prue - i madame, czy mogęprosić, żebyście nie krzyczeli tak głośno.Tutaj mieszkają samiprzyzwoici ludzie i taki hałas na pewno nie spodoba sięsąsiadom.- Myśmy krzyczeli?- I to jak jeszcze! Nie rozumiałam wprawdzie nic, bo nieznam angielskiego, ale brzmiało to bardzo nieprzyjemnie.-Wyłowiła z koszyka kłębek czerwonej bawełny i obejrzała go wświetle lampy.- Mam nadzieję, że doszli państwo do poro-zumienia na temat.- Nie - powiedziała Ewa.- Madame?!- Nie mam zamiaru odkupić od pani jej kochanka - po-wiedziała Ewa, doprowadzając tym powiedzeniem Toby'ego do szału.Należy jednak oddać mu sprawiedliwość, że te targi odszkodowanie drażniły go nie mniej niż Ewę.- Mogę pani zaproponować - ciągnęła nieodrodna córkastarego Joe Neilla - że zapłacę podwójnie, jeżeli przekona paniswoją siostrę, Yvette, żeby zeznała przed policją, że tej nocy,kiedy został zamordowany sir Maurycy Lawes, zamknęła drzwimojego domu od wewnątrz, abym się nie mogła do niegodostać.Prue zbladła tak, że jej mocno umalowane usta i oczy wczarnej oprawie rzęs jaskrawo odcinały się od reszty twarzy.- Nie wiem, co robi moja siostra.- Nie wie pani? Naprawdę? Ani tego na przykład, że ona robiwszystko, aby mnie aresztowano? Przypuszczalnie w nadziei,że pan Lawes ożeni się wtedy z panią, prawda?- Madame! - krzyknęła Prue. A jednak - pomyślała Ewa - ona naprawdę nie ma o tympojęcia.- Nie przejmuj się tą historią z aresztowaniem - burknąłToby.- Oni po prostu chcą ciebie zastraszyć.Nie mają naj-mniejszego zamiaru tego zrobić.- Nie mają zamiaru? Kilku policjantów przyszło do mnie dodomu, żeby mnie aresztować.Udało mi się wymknąć z domu iprzyjechałam tutaj.Toby z wysiłkiem rozluznił kołnierzyk.Chociaż Ewa mówiłapo angielsku, Prue widocznie zrozumiała sens jej ostatnichsłów.Obejrzała następny kłębek bawełny i rzuciła go na stół.- Czy policja tu przyjdzie?- Nie byłabym zdziwiona - odpowiedziała Ewa.Prue drżącymi palcami grzebała w koszyczku z przyboramido szycia.Wyciągała z niego różne drobiazgi i nie patrząc,bezmyślnie kładła je na stole.Kilka kłębków bawełny, torebkęze szpilkami, nożyczki.Następnie w jakiś niczym nie wytłu-maczony sposób pojawiła, się łyżka do butów, zwinięty cen-tymetr i siatka na włosy, w którą zaplątał się pierścionek.- Wiedziałam, że pani siostra nie jest całkiem normalna, alenie wiedziałam, że ma bzika na punkcie pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •