[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszelka akcja eksosmotyczna zamiera, wskutek czego nie powstaje atmosfera, z którejduch mógłby wytwarzać swe manifestacje.Być może najstraszliwszym przykładem skutków, jakie sceptyczna obecność wywiera na subtelny prze-bieg komunikacji duchowej, są zniszczenia, wywołane egoistycznym zachowaniem poety Randolpha Henry'egoAsha na seansie, który przeprowadziłam w domu panny 01ivii Judge w czasach, gdy owa grupa cudowniewrażliwych kobiet, Westalek Zwiatła, zbierała się pod jej dachem w celu wytrwałego badania duchowej Praw-RL dy.Panna Judge posiada w Twickenham piękny dom nad rzeką Cisowy Dwór, gdzie miało miejsce wiele nie-zwykłych zdarzeń, wiele zebrań żywych i umarłych, gdzie pojawiało się wiele znaków, dzwięków i wypowie-dzi w najwyższym stopniu pocieszających.Nadziemskie pierwiastki wody igrają na jej trawniku, ich śmiechrozlega się o zmierzchu pod jej oknami.Do jej gości zaliczają się wybitni mężczyzni i kobiety: lord Lytton, panTrollope, lord i lady Cotterell, panna Christabel LaMotte, dr Carpenter, pani de Morgan, pani Nassau starsza**.* Jacek Mróz - oryg.Jack Frost, naprawdę Wańka Moroz, postać z rosyjskiej bajki dla dzieci (przyp.tłum.).** Edward George earl Lytton Bulwer (1803-1873), niebywale płodny pisarz angielski, autor licznychpowieści, satyr i pamfletów; Anthony Trollope (1815-1882) - wybitny powieściopisarz, ukazujący w swychksiążkach barwny obraz życia prowincji angielskiej, autor  Rodziny Palliserów"; lady Sydney de Morgan, ur.Sydney Owenson (1783-1859) - pisarka książek o tematyce irlandzkiej (przyp.tłum.).W czasie, o którym mowa, prowadziłyśmy z naszymi duchowymi przyjaciółmi i opiekunami głębokopouczające rozmowy i wiele tajemnic stało się naszym udziałem.Ktoś, bodajże lord Lytton, dał mi znać, że panAsh bardzo pragnie wziąć udział w seansie.Gdy zaczęłam się wymawiać - niedobrze jest rozbijać krąg, którydobrze razem pracuje - powiedziano mi, że pan Ash niedawno poniósł osobistą stratę i jest w wielkiej potrzebieduchowego wsparcia i pocieszenia.Nadal się wahałam, lecz proszono mnie tak usilnie, że ustąpiłam.Pan Ashpostawił warunek, by nikt nie dowiedział się wcześniej, kim jest ani po co przychodzi, gdyż, jak mówił, niechciał zakłócić naturalności zebrania.Zgodziłam się na to.Nie sądzę, by przesadnym było stwierdzenie, że w chwili, gdy pan Ash wkroczył do salonu panny Jud-ge, poczułam na twarzy wręcz uderzenie sceptycznego zimna, w gardle zaś stanęła mi dławiąca mgła.PannaJudge zapytała, czy dobrze się czuję, na co odparłam, że chyba chwyta mnie przeziębienie.Pan Ash nerwowopotrząsnął moją ręką i jego elektryczne dotknięcie objawiło mi paradoksalną prawdę - pod ściętym lodem jegosceptycyzmu płonęła duchowa siła i wrażliwość niezwykłej mocy.Zwrócił się do mnie żartobliwie:  To paniwłaśnie wywołujesz duchy z bezdennej otchłani?", ja zaś odpowiedziałam:  Nie powinieneś pan drwić.Niemam mocy przywoływania duchów, jestem ich narzędziem; przeze mnie mówią lub nie, wtedy, kiedy chcą, niewtedy, kiedy ja chcę". Przeze mnie też mówią - powiedział wówczas - lecz za pośrednictwem języka".Rozejrzał się nerwowo, nie odzywając się do nikogo z reszty towarzystwa, składającego się oprócz mniez siedmiu pań i czterech panów.Z Westalek Zwiatła wszystkie były obecne, podobnie jak na poprzednich spo-tkaniach, a mianowicie: panna Judge, panna Neve, panna LaMotte i pani Furry.Zasiedliśmy wokół stołu w prawie całkowitej ciemności, jak mieliśmy we zwyczaju.Pan Ash nie sie-dział obok mnie, lecz po prawej ręce mojego sąsiada.Jak zwykle spletliśmy dłonie.Nadal czułam lodowatyciężar w płucach i gardle, aż panna Judge zapytała, czym nie chora.Powiedziałam, że gotowa jestem spróbo-wać, jeżeli tylko nasi przyjaciele zechcą mówić, lecz obawiam się, że nie, atmosfera bowiem jest niegościnna.Po jakimś czasie poczułam, że po nogach pełznie mi straszliwe zimno, i całe moje ciało zaczęło silnie drżeć.Mdłości i zawroty głowy często poprzedzają transy, lecz ten, w który teraz zapadłam, poprzedzał niemal przed-śmiertny dygot; pan Ritter, który siedział po prawej, zwrócił uwagę, że moje biedne ręce są zimne jak kamień.RL Nie jestem świadoma dalszych wydarzeń owego seansu, lecz panna Judge prowadziła notatki, które przytaczamverbatim:Pani Lees zatrzęsła się cała i schrypniętym głosem zawołała:  Nie zmuszaj mnie".Zapytaliśmy, czy toCherry, lecz odpowiedz brzmiała:  Nie, nie, ona nie przyjdzie".Zapytaliśmy znów, kto to jest; odpowiedziałnam ohydny śmiech i słowo  Niktato".Panna Neve zauważyła, że niedojrzałe duchy zapewne płatają nam figle.Nastąpiły gwałtowne trzaski i stuki, po czym kilka z nas poczuło, jak dłonie duchów unoszą nam spódnice igłaszczą po kolanach.Pani Furry zapytała, czy obecna jest Adeline, jej zmarła córeczka.Ohydny głos wrza-snął:  Nie ma tu żadnego dziecka", po czym dodał:  Ciekawość pierwszy stopień do piekła" i inne głupie wyra-żenia.Duża książka, leżąca na stoliku obok pani Lees, przeleciała ze śmiechem przez pokój.Panna Neve powiedziała, że być może w pokoju obecna jest wrogo nastawiona osoba.Inna dama, któranigdy przedtem nie przejawiała mediumicznych zdolności, zaczęła łkać i śmiać się na przemian, wołając poniemiecku:  Ich bin der Geist der stets verneint!"*.Przez panią Lees przemówił głos, proszący:  Pamiętaj okamieniach".Ktoś krzyknął:  Gdzie jesteś?", i w odpowiedzi wszyscy usłyszeliśmy cudownie wyrazny odgłospłynącej wody i szumiących fal.Zapytałam, czy jest obecny jakiś duch, który szczególnie pragnie przemówić dokogoś spośród zebranych.Odpowiedz uzyskana za pośrednictwem pani Lees brzmiała, że owszem, jest takiduch, który z wielkim trudem się ujawnia, lecz być może przemówi, jeżeli ten, kto czuje się adresatem, przejdziewraz z medium do wewnętrznego pokoju.Jeszcze gdy mówiła, odezwał się słodki głos:  Przynoszę dary pojed-nania", i ujrzeliśmy białą dłoń, unoszącą się nad stołem i trzymającą cudowny biały wieniec, wciąż mokry odświeżej rosy i otoczony koroną srebrzystych świateł.Medium uniosło się z wolna, by podążyć do wewnętrznegopokoju, a za nią dwie panie, bardzo przejęte, wręcz we łzach, kiedy nagle pan Ash zakrzyknął:  Och, nie uciek-niesz mi!", i jął chwytać powietrze, wołając:  Zwiatło! Zwiatło!".Medium osunęło się w omdleniu, a jedna zdam padła na krzesło i po zapaleniu świateł okazało się, iż leży bez przytomności.Pan Ash ściskał medium zaprzegub dłoni, która, jak twierdził, niosła wieniec, choć niepodobna pojąć, jak to być mogło, zważywszy, gdzieupadł wieniec i gdzie znajdowało się medium oraz ów  dżentelmen".* Ich bin.(niem.) - Jestem duchem wiecznego sprzeciwu! - Johann Wolfgang Goethe,  Faust", cz.I.,przeł.Bernard Antochewicz (przyp.tłum.).I oto doświadczyliśmy chaosu i znacznego niebezpieczeństwa, wszystko wskutek nieprzemyślanego idestrukcyjnego działania pana Asha.Dwa delikatne ustroje - mój oraz owej damy, która w tych rozpaczliwychokolicznościach przeżyła pierwszy trans - uległy zaburzeniu.Poeta zaś wydawał się całkiem nieświadomykrzywdy, jaką mógł wyrządzić bezcielesnej duszy, usiłującej bohatersko i z wysiłkiem zmaterializować się wnowej, doświadczalnej postaci.Panna Judge zanotowała, że ja sama leżałam z twarzą zimną i siną jęcząc głu-cho [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    s/6.php") ?>