[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiała mieć stuprocentową pewność.Niewiele się namyślając, ruszyła szybko za nim, starając się zachować bezpiecznąodległość, by jej nie zobaczył.Jeśli ten mężczyzna nie był Garym Bensonem, a modliłasię o to z całych sił, nie chciała, by zauważył, że go śledzi.W pewnym momencie zniknął za zakrętem, a kiedy kilka sekund pózniej Sofiewyjrzała zza rogu, ulica była pusta.Gdzie on się podział? Pobiegła i miała szczęście,gdyż na skrzyżowaniu udało jej się dostrzec, jak znika za kolejnym rogiem.Niestety tymrazem, kiedy dotarła tam za nim, zniknął jej z oczu na dobre.Sofie oparła się o ścianę i kilka razy odetchnęła głęboko.Zgubiła go i teraz już sięnie dowie, czy to był on! Zamknęła oczy, czując, jak wzbiera w niej znajomy, bezsilnygniew.To się nie może dziać naprawdę.Jakim cudem Gary Benson mógł ją znalezć napołudniu Francji? Skąd wiedział, że ona tu jest?- To zdjęcie w gazecie nie oddało całej twej urody, Sofie - rozległ się głos, któryprześladował ją od wielu lat.Otworzyła oczy i ujrzała, że zaledwie metr od niej stoi Gary Benson.Uśmiechałsię.- Zdjęcie w gazecie? - zapytała zaskoczona.- Na lotnisku, za tym piłkarzem - wyjaśnił Gary.Sofie jęknęła cicho, przypominając sobie, że kiedy na lotnisku w Nicei przechodzi-li przez halę odpraw, tłum dziennikarzy robił akurat zdjęcia wracającej z MistrzostwZwiata drużynie piłkarskiej.Na widok malującego się na jej twarzy oszołomienia Gary zaśmiał się radośnie.- Wiem, dla mnie też to był szok.Kiedy cię jednak zobaczyłem, wiedziałem, żemuszę tu przyjechać i spotkać się z tobą.RLT- Jak mnie znalazłeś?- Po przyjezdzie sprawdziłem w miejscowej książce telefonicznej nazwisko Anto-netti.- Odpowiedz była prosta.Sofie gniewnie skrzyżowała ręce na piersi.- To musi się skończyć, Gary.Nie możesz mnie ciągle śledzić i wdzierać się wmoje życie.Nie jestem tobą zainteresowana.Nie potrafisz tego zrozumieć?Jak zawsze jedynie pokręcił głową.- Wiem, że nie mówisz tego poważnie.Kochamy się.Ty także to wiesz.Sofie wpatrywała się w niego, mając ochotę krzyczeć.Jak życie mogło być takieniesprawiedliwe? Za każdym razem, kiedy sądziła, że zniknął na dobre, on się pojawiał,aby znowu ją prześladować.Miała tego naprawdę dosyć.Niewiele się namyślając, zrobi-ła krok w jego stronę i szturchnęła go palcem w klatkę piersiową.- Odejdz, Gary, ty robaku.Nie kocham cię.Jasne? - Ponownie go szturchnęła, abymieć pewność, że dobrze ją zrozumiał.- Kocham swego męża.Ty jesteś jedynie pa-skudnym, irytującym robalem, a wiesz, co się robi z takimi robalami? - Szturchnęła gotak mocno, że aż się cofnął o krok.- Rozdeptuje się, oto, co się robi! A teraz odejdz i zo-staw mnie w spokoju! - oświadczyła zimno, po czym odwróciła się na pięcie i oddaliła.Gary Benson patrzył za nią.Już się nie uśmiechał.Sofie dziwnie lekko poczuła się po tym, jak kazała mu się odczepić.Dobrze, że wkońcu mu się postawiła.Może i nie zachowała się zbyt taktownie, ale grzeczność doni-kąd by jej nie zaprowadziła.Zaśmiała się cicho i była tak z siebie zadowolona, że dopie-ro po kilku minutach dotarło do niej, że Lucas będzie się zastanawiać, gdzie się podziała.Na tę myśl zatrzymała się w pół kroku.Jak, u licha, miała wytłumaczyć swoją nieobec-ność? Może jednak nie będzie musiała.W sumie nie minęło zbyt dużo czasu, odkąd po-szedł do samochodu.Może jeszcze nie wrócił.Jednak pierwszą osobą, jaką zobaczyła, wróciwszy na miejsce, był Lucas.Stał zrękami opartymi na biodrach i wzrokiem przeczesywał tłum.Nawet z takiej odległościwidziała, że nie jest zadowolony.Chwilę pózniej dostrzegł ją i szybko do niej podszedł.- Gdzie ty się podziewałaś? Zaczynałem się martwić.RLT- Przepraszam - powiedziała, odsuwając mu włosy z czoła.- Wydawało mi się, żewidzę kogoś znajomego - wyjaśniła zgodnie z prawdą.Nie zdziwiła się, kiedy na twarzy męża ujrzała niedowierzanie.- Tutaj? Wydawało ci się, że zobaczyłaś kogoś znajomego?Wzruszyła ramionami i rozłożyła ręce.- To wcale nie takie szalone, jak by się mogło wydawać.Przecież jesteśmy w re-gionie turystycznym - stwierdziła rozsądnie.- No dobrze, rozumiem - przyznał.- No więc kto to był?Sofie skrzywiła się, nie chcąc powiedzieć prawdy.- Niestety, nie udało mi się zbliżyć na tyle, aby mieć pewność.Nie chciała mówić teraz o Garym Bensonie.Chciała, żeby ten mężczyzna odszedłz jej życia i zostawił ją w spokoju.Lucas uniósł brwi.- A myślałaś, że kto to jest?- Och, po prostu ktoś z przeszłości.Nie znasz go - odparła lekceważąco.- Go? - zapytał ostro Lucas, a kiedy spojrzała na niego, zmrużył oczy.Przyjemnie zaskoczona tą nieczęstą oznaką męskiej zazdrości, Sofie zaśmiała się.- W ogóle nie musisz być zazdrosny.To nie był tego rodzaju związek - zapewniłago lekko.- W takim razie jaki? - Lucas nie dawał za wygraną.Sofie zaczęło mocniej bić serce.- Jednostronny.Z jego strony, nie mojej.Słuchaj, możemy porzucić ten temat? Je-stem głodna.Pójdziemy coś zjeść?- Jesteś pewna, że nie łączyło was nic więcej?- Oczywiście!Uniósł jedną brew.- Wobec tego, dlaczego za nim poszłaś?To pytanie zbiło ją z tropu, bo przecież nie chciałaby się spotkać z kimś, kogo nielubiła.Musiała naprędce coś wymyślić.RLT- %7łeby się upewnić, że to nie on.Nie chciałam, aby jego obecność popsuła naszurlop.Ale dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz?Z jego twarzy nic się nie dało wyczytać.- Nie przejmuję się.Byłem jedynie ciekawy.Chodzmy - rzekł i poprowadził ją wstronę upatrzonej restauracji.Po lunchu poszli na spacer wzdłuż plaży.Znalezli przyjemne, ustronne miejsce,położyli się na ciepłym piasku i leniwie obserwowali przesuwające się po niebie nielicz-ne chmury.A póznym popołudniem wrócili do willi.Gdy się zatrzymali na podjezdzie, zdomu wybiegł rozradowany Tom.Sofie wyskoczyła z samochodu i przykucnęła z szero-ko otwartymi ramionami, w których sekundę pózniej znalazł się jej syn.- Cześć, mamo! Mamusiu, dusisz mnie! - zaprotestował, a ona w końcu go puściła.- Przepraszam, skarbie.Tęskniłam za tobą.- Ja za tobą też - odparł pogodnie.- Zbudowaliśmy super tor wyścigowy.Chodzzobaczyć.- Po tych słowach pobiegł z powrotem do domu.Obok Sofie stanął Lucas i objął ją ramieniem.- No to chodz.Zobaczmy ten super tor naszego syna.I uśmiechając się, ruszyli w ślad za Tomem.RLTROZDZIAA DZIESITYTej nocy kochali się z jeszcze większą intensywnością niż do tej pory.Kiedy Sofiesię przebudziła, dopiero zaczynało świtać.Odwróciła się i zobaczyła, że obok niej leżyna brzuchu Lucas.Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego miała okazję poznać ipomimo wszystkiego, co się między nimi wydarzyło, nie żałowała, że go poznała.Wie-działa też, że zawsze będzie go kochać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexHieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker
Cooper Dale Moje tamy, moje życie(1)
Larry Niven Cykl wiat Piercienia (1) Piercień
Cooper Dale Moje tamy, moje życie (Autobiografia agenta specjalnego FBI)
Kraszewski Józef Ignacy Sfinks czyli smutne życie biednego malarza
Laini Taylor Córka dymu i koci 02 Dni krwi i wiatła gwiazd
002. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz2 Oko wiata
Dunaj, Magdalena GŁUCHY WIAT. Głuchota w perspektywie antropologii zaangażowanej (2015)
001. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz1 Oko wiata
§ Gutberlet Bernd Ingmar 50 Największych kłamstw i legend w historii wiata