[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Założę się, że poradziłby sobie znakomicie.- Nie jest chyba jeszcze gotów do udziału w konkursie, ale w niedzielę na torze Meadows są zawody -powiedziałTreg.- Mogłabyś go zabrać i przyzwyczaić do atmosfery.- Właśnie! - Amy popatrzyła na Trega.- Mają tam tor ćwiczeniowy, z którego można korzystać za opłatą.Tobyłoby dla niego świetne doświadczenie.- Dobry pomysł - poparł ją Treg.- Tylko że dziadek na pewno mnie nie zawiezie.- zmarkotniała.- To będzie dzień po zabawie i będzie pomagałLou w sprzątaniu.- Mogę cię zawiezć, jeśli chcesz - zaproponował Treg.- Naprawdę? - ucieszyła się Amy.- Ale przecież to twój wolny dzień.- Jakoś to przeżyję - uśmiechnął się Treg.-W końcu to bardzo szczytny powód.Jeśli okaże się tak dobrymskoczkiem, może łatwiej będzie znalezć mu nowy dom.Amy kiwnęła głową i zamyśliła się.Zabierze Spar-tana na zawody! To niesamowite, bo przecież jeszczekilka dni temu Spartan nie pozwalał do siebie podejść.Amy zaprowadziła go do stajni i zabrała się za czyszczenie jego uzdy i siodła.Kiedy skończy);i, zajrzała zobaczyć, co robi.Leżał w boksie z podkulonymi nogami, niczym psiak, pysk oparł na słomie.Amyuśmiechnęła się i otworzyła drzwi.Popatrzył na nią, ale się nie podniósł.- Odpoczywasz, co? - wyszeptała, klękając obok i gładząc go po szyi.Prychnął i oparł łeb na jej kolanach.Amyzaczęła bawić się jego grzywą, a on odprężył się i przymknął oczy.Ciężar łba przeniósł na nogi Amy.Amy także zamknęła na chwilę oczy, pozwalając się ponieść wyobrazni.Widziała już, jak Spartan pokonujeprzeszkody na jakichś ważnych zawodach, nikt nie zwraca uwagi na jego blizny, wszyscy wiwatują, kiedy wygrywakonkurs za konkursem.Ujrzała go w wyobrazni pewnego siebie i szczęśliwego.I pozwoliła wypłynąć napowierzchnię swemu największemu marzeniu: by Spartan zamieszkał z nią na stałe w Heartlandzie.Choć wiedziała,że wszystkie konie muszą odejść z Heartlandu do nowych domów, Spartana traktowała wyjątkowo.Marzyła, żegalopuje na Spartanie wokół wybiegu, a z uzdy konia zwisa złoty medal.Może nawet kiedyś będą równie dobranąparą jak tata i Pegaz.- Tak mogłoby być - otworzyła oczy.- Ty i ja, Spartan.Jesteśmy chyba sobie przeznaczeni i rozumiem ciebielepiej niż ktokolwiek na świecie.Koń prychnął cicho w odpowiedzi.- Będziesz ze mną szczęśliwy - powiedziała, całując go w łeb.- Zrobię wszystko, żeby tak było.- Poddając się uczuciom, objęła go za szyję i uściskała.Gdy spojrzała w jego brązowe oczy, zobaczyła w nich ufność,ale nie dostrzegła miłości.Poluzniła uścisk.Niektórzy ludzie twierdzą, że konie nie są zdolne do miłości, ale to nieprawda.W oczachPegaza i Figara odbijało się prawdziwe, głębokie uczucie, w oczach Spartana był tylko smutek, którego nawet jejmiłość nie mogła odgonić.Spartan trącił ją pyskiem, ale Amy zdała sobie nagle sprawę, że jej marzenia na zawsze pozostaną tylkomarzeniami.Nie będzie umiała przywrócić blasku jego oczom.Zdawszy sobie sprawę z tej gorzkiej prawdy,poczuła ścisk w gardle.Spartan naprawdę nie należał do niej.Wstała i wyszła powoli z boksu.- Amy! Amy!Spojrzała w kierunku, z którego dochodził głos, i ujrzała Sorayę biegnącą przez podwórze tak szybko, że lokipodskakiwały jej na ramionach.- Soraya! - wykrztusiła.Zupełnie wypadło jej z głowy, że tego dnia miała wrócić przyjaciółka.Zapomniawszy otroskach, puściła się biegiem przez podwórze.- Wróciłaś!- To już zauważyłam - uśmiechnęła się Soraya i przyjaciółki uścisnęły się gorąco.Kiedy oderwały się od siebie,Soraya rozejrzała się.- Cieszę się, że jestem już z powrotem - powiedziała.- Co nie znaczy, że nie bawiłam się dobrze na obozie -dodała z błyskiem w oku. - Chyba aż za dobrze - uśmiechnęła się Amy.-Kim jest ten Chris, o którym tyle pisałaś?- Chris? Amy, masz poważne zaległości! Od dwóch tygodni chodzę z Kyle'em - pokręciła głową.-Musimy towszystko szybko nadrobić.Godzinę pózniej, po zjedzeniu paczki czekoladek i ciasteczek orzechowych, Amy i Soraya zdążyły się jużpodzielić najważniejszymi wiadomościami.Soraya zaczęła się umawiać na obozie z chłopakiem o imieniu Kyle popewnym wieczorze z ogniskiem, ale mieszkali daleko od siebie, zdecydowali więc, że po powrocie nie będą sięspotykać.- Był całkiem fajny - powiedziała Soraya z odrobiną tęsknoty w głosie i pokazała jego zdjęcie.-Będzie do mniepisał.- Spotkasz kogoś tu, na miejscu - Amy uścisnęła przyjaciółkę i dodała, widząc jej niedowierzanie -Jestempewna.- Najfajniejsi tutejsi chłopacy albo już się z kimś związali, albo są po uszy zakochani - odpowiedziała Soraya.-No właśnie, a jak się sprawy mają między tobą i Mattem?- Jak zwykle.Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.- Niedługo zacznie się spotykać z kimś innym -ostrzegła Soraya.- Może z tobą? - dogryzła jej Amy.- Akurat! Miałam na myśli raczej Ashley Grant.Matt wpadł jej w oko już dawno temu. - Jutro przychodzi na tańce - powiedziała Amy z grymasem.- Mogę się założyć, że będzie miała olśniewającąkreację.- Za którą zapłaciła równie olśniewającą sumę -powiedziała Soraya i usiadła wygodniej na łóżku Amy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •